Autor: Gena Showalter
Tytuł: Alicja w krainie zombi
Tytuł: Alicja w krainie zombi
Wydawnictwo: HarperCollins
Opis książki: "Żałuję, że nie mogę się cofnąć w czasie i postąpić inaczej w wielu sprawach. Powiedziałabym swojej siostrze: nie. Nigdy nie błagałabym matki, by porozmawiała z ojcem. Zasznurowałabym usta i przełknęła te nienawistne słowa. Albo chociaż uściskałabym siostrę, mamę i tatę po raz ostatni. Powiedziałabym, że ich kocham. Żałuję... tak, żałuję". Jej ojciec miał rację. Potwory istnieją…Ocena: 5/6
Nie trudno zauważyć, że ostatnio wybieram cegły do czytania a nie kklasyczne, małe poczytajki. Do "Alicji w Krainie zombi" zasiadłam z dużą rezerwą. No bo jak - klasyka gatunku, wszystkim znana książka, wszystkim znany film, może zostać pomieszany z...zombie. Pamiętam jak za dzieciaka bardzo chciałam spotkać Szalonego Kapelusznika, pobiec za królikiem i przenieść się do bajkowej krainy. Niestety dorosłam i w tej chwili musi mi wystarczyć darmowy cyrk jakim jest nowy polski skład "rządu". Ehhh....Ale wracając do tematu - przeczytałam, pokochałam i czekam na kolejne części. Obok tak pokręconej historii nie da się przejść obojętnie.
Zakaz wychodzenia przed zmrokiem. Kategoryczny zakaz wychodzenia po zmroku. Spacer nocą? Nigdy w życiu. Takie zasady musiała przyjąć główna bohaterka opowiadania - Alicja. Na pozór zwykła rodzina, miała swój słaby punkt w postaci ojca dziewczyny. Fanatyk potworów, umarłych, truposzy i innych stworów uchodził za świra. Nikt nie brał go na poważnie. A szkoda. Kiedy w dniu szesnastych urodzin Al traci rodziców i siostrę w wypadku samochodowym świat ulega zmianie. Tym bardziej, że widziała jak "coś" zjada ciała jej najbliższych. Po długim pobycie w szpitalu trafia do dziadków i zaczyna pojmować, że historie opowiadane przez ojca wcale nie są bajkami. A to dopiero początek. Wcześniejsze szkolenia do walki z zombie będą mogły się teraz przydać. Łącząc siły z pewnym przystojniakiem rusza w podróż by pomścić rodzinę.
Uwielbiam Gene - jej kolejna seria "Kroniki białego królika" jest praktycznie tak samo dobra, jak nie lepsza od "Władców podziemi". Autorka postawiła wszystko na jedną kartę i w dobie nowego gatunku paranormal romance zmiksowała klasykę z nowoczesnością. I wyszło jej to rewelacyjnie. Czekam aż dostarczą mi dwie kolejne część bo wciąż czuję niedosyt i napięcie co będzie dalej z Alicją i...jej życiem.
Powieści o zombie nie jest za dużo, nie oszukujmy się. Rządzą wampiry, wilkołaki i od jakiegoś czasu - anioły. Temat nieumarłych jest świeży (żenujący żart sytuacyjny) i z dużym potencjałem. Cieszę się, że Showalter do granic możliwości wyciska go i tworzy nowy, oryginalny i nie do podrobienia świat w którym zombi to nowa rasa wśród ludzi. Nie są to bezmyślne stwory które jedyne co robią to pożerają żywych i mówią "Aaagrrr...". Mają własną historię.
Książka została napisana prostym i zrozumiałym językiem. Typowym dla Geny stylem: napięcie-emocje-akcja-humor. Czysty misz masz który nie powoduje zawrotów głowy, a prowadzi jednym torem czytelnika od początku do końca. Czyta się bardzo szybko i bardzo przyjemnie. Historia miłosna jest konkretna i jedynie jako dodatek wpleciona w akcje (dzięki Bogu to nie masło maślane). Bohaterowie plastyczni, aczkolwiek ciężko mi było się jednoznacznie i stabilnie z kimś utożsamić. Druk bezbłędny, widoczny i klarowny. Okładka oddająca klimat opowieści.
Tyle o plusach. Minus jest tylko jeden - za mało mi nawiązania do oryginału. Cieszę się, że autorka obrała własną ścieżkę i nie zerżnęła żywcem z oryginału ale gdzieś między rozdziałami brakowało mi tego czaru prawdziwej Alicji w krainie czarów.
Czy polecam? Oj tak. Czy się rozczarowałam? Oj nie. Ta książka jest u mnie wysoko postawiona i mam nadzieję, że dwie kolejne części będą tak samo dobre jak ta. I chociaż na zawsze będę fanką wampirów to jednak "Alicja w krainie zombi" uplasowała u mnie umarlaków w pierwszej piątce paranormalnych zjawisk. Kto wie - może tą historię wykorzystam do pracy licencjackiej?
Opis książki: "Żałuję, że nie mogę się cofnąć w czasie i postąpić inaczej w wielu sprawach. Powiedziałabym swojej siostrze: nie. Nigdy nie błagałabym matki, by porozmawiała z ojcem. Zasznurowałabym usta i przełknęła te nienawistne słowa. Albo chociaż uściskałabym siostrę, mamę i tatę po raz ostatni. Powiedziałabym, że ich kocham. Żałuję... tak, żałuję". Jej ojciec miał rację. Potwory istnieją…Ocena: 5/6
Nie trudno zauważyć, że ostatnio wybieram cegły do czytania a nie kklasyczne, małe poczytajki. Do "Alicji w Krainie zombi" zasiadłam z dużą rezerwą. No bo jak - klasyka gatunku, wszystkim znana książka, wszystkim znany film, może zostać pomieszany z...zombie. Pamiętam jak za dzieciaka bardzo chciałam spotkać Szalonego Kapelusznika, pobiec za królikiem i przenieść się do bajkowej krainy. Niestety dorosłam i w tej chwili musi mi wystarczyć darmowy cyrk jakim jest nowy polski skład "rządu". Ehhh....Ale wracając do tematu - przeczytałam, pokochałam i czekam na kolejne części. Obok tak pokręconej historii nie da się przejść obojętnie.
Zakaz wychodzenia przed zmrokiem. Kategoryczny zakaz wychodzenia po zmroku. Spacer nocą? Nigdy w życiu. Takie zasady musiała przyjąć główna bohaterka opowiadania - Alicja. Na pozór zwykła rodzina, miała swój słaby punkt w postaci ojca dziewczyny. Fanatyk potworów, umarłych, truposzy i innych stworów uchodził za świra. Nikt nie brał go na poważnie. A szkoda. Kiedy w dniu szesnastych urodzin Al traci rodziców i siostrę w wypadku samochodowym świat ulega zmianie. Tym bardziej, że widziała jak "coś" zjada ciała jej najbliższych. Po długim pobycie w szpitalu trafia do dziadków i zaczyna pojmować, że historie opowiadane przez ojca wcale nie są bajkami. A to dopiero początek. Wcześniejsze szkolenia do walki z zombie będą mogły się teraz przydać. Łącząc siły z pewnym przystojniakiem rusza w podróż by pomścić rodzinę.
Uwielbiam Gene - jej kolejna seria "Kroniki białego królika" jest praktycznie tak samo dobra, jak nie lepsza od "Władców podziemi". Autorka postawiła wszystko na jedną kartę i w dobie nowego gatunku paranormal romance zmiksowała klasykę z nowoczesnością. I wyszło jej to rewelacyjnie. Czekam aż dostarczą mi dwie kolejne część bo wciąż czuję niedosyt i napięcie co będzie dalej z Alicją i...jej życiem.
Powieści o zombie nie jest za dużo, nie oszukujmy się. Rządzą wampiry, wilkołaki i od jakiegoś czasu - anioły. Temat nieumarłych jest świeży (żenujący żart sytuacyjny) i z dużym potencjałem. Cieszę się, że Showalter do granic możliwości wyciska go i tworzy nowy, oryginalny i nie do podrobienia świat w którym zombi to nowa rasa wśród ludzi. Nie są to bezmyślne stwory które jedyne co robią to pożerają żywych i mówią "Aaagrrr...". Mają własną historię.
Książka została napisana prostym i zrozumiałym językiem. Typowym dla Geny stylem: napięcie-emocje-akcja-humor. Czysty misz masz który nie powoduje zawrotów głowy, a prowadzi jednym torem czytelnika od początku do końca. Czyta się bardzo szybko i bardzo przyjemnie. Historia miłosna jest konkretna i jedynie jako dodatek wpleciona w akcje (dzięki Bogu to nie masło maślane). Bohaterowie plastyczni, aczkolwiek ciężko mi było się jednoznacznie i stabilnie z kimś utożsamić. Druk bezbłędny, widoczny i klarowny. Okładka oddająca klimat opowieści.
Tyle o plusach. Minus jest tylko jeden - za mało mi nawiązania do oryginału. Cieszę się, że autorka obrała własną ścieżkę i nie zerżnęła żywcem z oryginału ale gdzieś między rozdziałami brakowało mi tego czaru prawdziwej Alicji w krainie czarów.
Czy polecam? Oj tak. Czy się rozczarowałam? Oj nie. Ta książka jest u mnie wysoko postawiona i mam nadzieję, że dwie kolejne części będą tak samo dobre jak ta. I chociaż na zawsze będę fanką wampirów to jednak "Alicja w krainie zombi" uplasowała u mnie umarlaków w pierwszej piątce paranormalnych zjawisk. Kto wie - może tą historię wykorzystam do pracy licencjackiej?
Gdyby ktoś mi powiedział,że całe moje życie zmieni się między jednym uderzeniem serca a drugim,parsknęłabym śmiechem.Od szczęścia i tragedii,od niewinności do upadku?Żarty.Ale tyle wystarczyło.Jedno uderzenie serca.Mgnienie oka,oddech,sekunda-i wszystko co znałam i kochałam zniknęło.