Tytuł: Shirley
Wydawnictwo: Wydawnictwo MG
Opis książki: Borykający się z przeciwnościami losu młody przedsiębiorca, Robert Moore, sprowadza do swej fabryki nowoczesne maszyny, czym naraża się lokalnej ludności do tego stopnia, że doczekuje się zamachu na swoje życie. By ratować podupadający interes, Moore rozważa poślubienie zamożnej i dumnej Shirley Keeldar, mimo że jego serce należy do nieśmiałej Caroline, żyjącej w całkowitej zależności od swojego stryja. Tymczasem Shirley zakochana jest w ubogim Louisie, który zajmuje posadę guwernera w rodzinie jej wuja. Choć Louis odwzajemnia jej uczucie, ambicja i świadomość przepaści majątkowej, która ich dzieli nie pozwalają mu się do tego przyznać.
Ocena: 6/6
Kiedy tylko dowiedziałam się, że niedługo ma mieć premiera nowej książka Bronte, postawiłam sobie za punkt honoru przeczytanie jej w jak najszybszym czasie. Wciąż pamiętam mój zachwyt nad "Dziwnymi losami Jane Eyer" dlatego tak bardzo pragnęłam móc porównać obie książki, by stwierdzić, czy następna będzie lepsza od poprzedniej. Z czystym sumieniem stwierdzam, że skala 6/6 jest zbyt mała przy powieści "Shirley".
Akcja książki dzieje się na początku XX w północnej Anglii, gdzie jednym z głównych bohaterów jest Robert Moore - młody przedsiębiorca, który ma masę problemów. Głównym z nich jest sprowadzenie do swojej fabryki nowoczesnych maszyn, które wzbudzają protest i dezaprobatę miejscowej ludności która knuje zamach na jego życie. Aby ratować się przed złym losem, rozważa poślubienie z zamożnej rodziny nieco pewnej siebie i nazbyt dumnej Shirley Keeldar, mimo iż jego serce całkowicie należy do Caroline - nieśmiałej i ubogiej dziewczyny, która nie może uwolnić się od władzy stryja. Po mimo chłodu Shirley wciąga się w miłosne perypetie i zakochuje się w biednym Lousie który jest guwernerem u jej wuja. Luis odwzajemnia uczucia dziewczyny jednak sytuacja majątkowa i różnice w niej stawiają miedzy nimi mur nie do przebicia przez co nie przyznają się do swoich uczuć. Jednak nie poddają się zbyt łatwo, wciąż myśląc o sobie wzajemnie.
Moim zdaniem ta książka, jest równie dobra jak "Jane Eyer" - pełna klasy i stylu. Satyra i groteska postaci sprawiają, że aż chce się ciągle wracać do owej lektury. Błyskotliwość i inteligencja zieją z każdej strony, by wciągnąć czytelnika w miłosne uniesienia bohaterów.
Cała akcja powieści toczy się prostym i spokojnym tempem, dzięki czemu niemal namacalnie możemy wyobrazić sobie obraz hrabstwa York, obyczaje mieszkańców i styl ich życia. Autorka - to jest plus, ogromny. Jej styl w jakim zwraca się do czytelnika jest pełny bezpośredniego kontaktu - nie brak tutaj kąśliwych uwag, własnych opinii na dany temat jak i poczucia tego, że jesteśmy częścią tejże historii jaką ona sama stworzyła. Zwraca się do nas w prostym, nieco przyjacielskim języku do którego każdy, od pierwszych stron zapała sympatią i będzie chciał więcej.
Cała historia jest bardzo emocjonalna. Bronte przekazuje nam wiele romantycznych uniesień a także cierpienia przez to, że nie mogą wszystkie być spełnione do końca. Uczucia są widoczne na każdej kartce, płyną do nas, czytelników i wciągają w swoje sidła. Dzięki różnorodności postaci, wieku w jakim są ich poglądy polityczne i społeczne zaciekawiają i intrygują przez co książkę nie tylko czyta się sercem, ale i umysłem.
Przeczytanie "Shirley" było dla mnie czysta przyjemności. Idealny styl pełen klasy i wysokiego połysku, bogactwo językowe jak i fabularne przyciągają do tej książki. Polecam z całego serca każdemu, kto kocha się w książkach o wysokich progach, pełnych refleksji i zadumy, a także miłości zawartej w niekończącym się cierpieniu niespełnienia jej.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa MG za co serdecznie dziękuje.