W ubiegłym roku opaliłam sporo kółek, ale zajęło mi to tyle czasu, że odłożyłam je do pudełeczka, jak troszkę odpocznę;) I tak mi zeszło... W tym roku przypomniałam sobie o nich, gdy intensywnie myślałam, co zrobić dla koleżanki w prezencie imieninowym... Wymyśliłam broszkę czerwono-popielatą, którą pokazywałam kilka postów wcześniej... Po niej jednak postanowiłam zrobić użytek z reszty kółek, nawet nie pamiętając w jakich kolorach sobie leżakują;)
Zaczęłam też kombinować z ułożeniem płatków, w końcu w przyrodzie też różne kwiaty są;) Wyszło to co widać;) Jestem z nich zadowolona:)
Ta pierwsza jest dwugatunkowa, ale bardzo mi się podoba-a że nie mogłam się na zdjęcie zdecydować, to ona aż w trzech odsłonach:)
Zaczęłam też kombinować z ułożeniem płatków, w końcu w przyrodzie też różne kwiaty są;) Wyszło to co widać;) Jestem z nich zadowolona:)
Ta pierwsza jest dwugatunkowa, ale bardzo mi się podoba-a że nie mogłam się na zdjęcie zdecydować, to ona aż w trzech odsłonach:)
dla mnie to burgund;)...
oliwkowa, ze perłowym koralikiem w środku:)
czerwona
pomarańczowa, z perłową kosteczką w środku... na różnym tle
jasnofioletowa
biała....,w środku tez perłowy biały płaski koralik...
złota...
turkusowa
i czarna z koralikami Nocy Kairu
Mam nadzieję, że ktoś wytrzymał do końca:)
Dziękuję za wszystkie komentarze:)
Miłego popołudnia :)