Wiem, że ostatni post również był recenzją, ale dziś zupełnie nie miałam ochoty na lanie wody, a tak usiąść, przemyśleć sprawę i opisać wszystkie aspekty produktu to aż przyjemnie. ;)
Co obiecuje producent?
Oczyszcza skórę i kontroluje wydzielanie sebum, wspomaga proces złuszczania naskórka, zmniejsza widoczność niedoskonałości i porów.
Stosowanie i wydajność:
Zalecane stosowanie 1-2 razy w tygodniu. Staram się go trzymać i póki co tubeczka stoi już przeszło miesiąc- z zastrzeżeniem, że używam głównie na twarz i dekolt. Jak z nazwy wynika- mamy przed sobą trzy różne sposoby stosowania:
1. Jako żel- co jest moim zdaniem marnotrastwem kosmetyku, bo tak rozwodniony nie pomoże nam specjalnie.
2. Jako peeling- czyli przyjemne wymasowanie twarzy i spłukanie ciepłą wodą.
3. Jako maseczkę- rozprowadzić na skórze i pozostawić na 3 minuty.
Ja łączę sposób drugi i trzeci- najpierw robię sobie peeling, a następnie zostawiam go na twarzy 2-3 minuty. UWAGA- nie dłużej, ponieważ skóra może szczypać. Spłukujcie dokładnie- przez niedopatrzenie zostawiłam go trochę za płatkami nosa i zupełnie przesuszyłam sobie skórę podczas jedzenia kolacji. ;) Złośliwie wtedy akurat nie szczypało.
Opakowanie, pojemność:
Biała tubka z miękkiego plastiku o pojemności 75ml, srebrno-przeźroczysta zakrętka zgubiła mi się gdzieś w czeluściach łazienki i teraz z powodzeniem zastępuje ją zakrętka od pasty do zębów, którą możecie zobaczyć na zdjęciach.
Konsystencja
Konsystencja dość gęstego kremu, zawiera granatowe drobinki, które umożliwiają wykonanie delikatnego peelingu. Jeżeli za długo przytrzymamy ją na skórze zacznie zasychać i dawać uczucie ściągnięcia- trochę jak maseczki z czarnej glinki.
Zapach
Bardzo intensywny, szczególnie na początku. Trudno mi go zidentyfikować- ziołowo-miętowy, dość orzeźwiający, ale zniechęcający do wsadzania specyfiku do oczu. ;)
Działanie
Jak pisałam w stosowaniu- ja łączę opcję peelingu z maseczką i zostawiam na twarzy na 2-3 minuty. Jeżeli mamy mocno trądzikową cerę, ropę tuż pod skórą- trzeba jak z każdym peelingiem uważać by pryszczy nie rozdrapać. Dodam, że ja stosuję go kiedy czuję pod skórą, że 'coś mi się wylęga' i nie mam ochoty czekać tydzień aż wyjdzie- wolę się z nim rozprawić raz dwa. Tak więc po peelingu nakładam pastę cynkową i 'cieszę się' diodą na środku czoła. ;) Na szczęście dzięki regularnemu stosowaniu (tego i kilku innych produktów do pielęgnacji cery) ich liczba zmniejszyła się z miliona do 1-2 tygodniowo z którymi łatwo sobie radzę.
Opinia
Z tego magicznego specyfiku jestem bardzo zadowolona, choć wcześniej nie byłam przekonana do produktów 3w1. Regularne stosowanie pozwala spełnić obietnice producenta- oczyści skórę i zmniejszy problemy z czerwonymi natrętami, niestety z wągrami sobie nie radzi (no, nowe nie powstają, ale starych nie usunie;))
Cena
Cena katalogowa to 14 złotych i jest to moim zdaniem cena przyzwoita, jednak tak jak większość produktów z Avonu można go upolować na przecenach za około 10zł.
Całokształt 4/5
Uff, pierwsza recenzja. ;) A może Wy dodacie coś na temat tego kosmetyku? Któraś z Pań próbowała? :)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą avon. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą avon. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 7 października 2014
czwartek, 2 października 2014
Odżywczy peeling do rąk i stóp z masłem shea- Planet Spa; Avon
Jakiś czas temu pisałam Wam o tym, że zostałam konsultantką Avonu. Pierwsze szkolenie w Centrum Obsługi Konsultantek rozpoczęłyśmy od wypróbowania peelingu do rąk i stóp z masłem shea. Byłam w szoku, wiedziałam, że go kupię i nie będę się mogła go nachwalić.
Co obiecuje producent?
Delikatnie złuszcza i usuwa martwy naskórek, wygładzając skórę rąk i stóp.
Stosowanie i wydajność:
Zalecane stosowanie 1-2 razy w tygodniu. Myślę, że nic się nie stanie, jeżeli skusicie się używać go częściej. Ja używam go kiedy czuję taką potrzebę, nawet 3-4 razy w tygodniu. Każdorazowo wyciskam ilość jak 1/4 orzecha włoskiego- więc na prawdę nie wiele, dzięki czemu jest on niezwykle wydajny i starcza na przeszło 1,5 miesiąca.
Opakowanie, pojemność:
Opakowanie jest śliczne, jestem wielką zwolenniczką prostego, ale eleganckiego designu opakowań Planet Spa, zdecydowanie cieszą oko. Tubka z miękkiego plastiku o pojemności 75ml. Zwracam uwagę na to, że miękka, ponieważ czasami trafiają się tubki, z których wręcz ciężko się wyciska.
Konsystencja
Konsystencja jest kremowa, zawiera drobne drobinki, które bardzo delikatnie, acz skutecznie ścierają martwy naskórek. W czasie masowania kremowa część peelingu się wchłania pozostawiając na skórze nierozpuszczalne drobinki.
Zapach
To moje jedyne ale. Wcześniej masło shea kojarzyło mi się wyłącznie z produktami Organique- które były dodatkowo dopachniane. ;) Tak więc zapach był dla mnie w pewnym stopniu zawodem, choć kiedy się do niego przyzwyczaić- czuć coś pomiędzy orzechami, a czekoladą- to po prostu nie są 'moje' zapachy. ;) Testowałam jednak na dwóch współlokatorkach i pierwsze co powiedziały "Ale cudowny zapach!"- gusta non disputa. ;)
Działanie
Wyciskamy, masujemy 2-3 minuty, do wchłonięcia balsamu, ja następnie zwilżam dłonie wodą lub dokładam innego kremu do rąk by dalej masować drobinkami, ale to już zabieg dodatkowy. ;)) Już po pierwszym użyciu moje dłonie były gładkie jak.. jak.. pupcia niemowlęcia. Tak powiedziała po peelingu jedna z Pań obecnych na szkoleniu i takie określenie wyjątkowo do niego przylgnęło. Byłam zachwycona, ba oniemiała tym jak przyjemne w dotyku mogą być dłonie już po pierwszym użyciu (po peelingu nakładam balsam, o których również wspomnę). Na stopy działa równie dobrze, ja mimo to zostawię ten drogocenny peeling do spracowanych łapek. ;)
Opinia
Jak możecie łatwo wywnioskować- peelingiem tym jestem zachwycona, jak nigdy żadnym jeszcze nie byłam. Wyjątkowo korzystny stosunek ceny do jakości- szczególnie gdy upolujemy go na przecenie. To była bardzo dobra inwestycja, na pewno nie skończy się na tym opakowaniu. ;)
Cena
Cena katalogowa to 20zł, ale bardzo często dostępne są w promocjach czy zestawach. Ja mój upolowałam za śmieszne 9 złotych.
Całokształt 5/5 (no, ale ten zapach, pff!)
Uff, pierwsza recenzja. ;) A może Wy dodacie coś na temat tego kosmetyku? Któraś z Pań próbowała? :)
Co obiecuje producent?
Delikatnie złuszcza i usuwa martwy naskórek, wygładzając skórę rąk i stóp.
Stosowanie i wydajność:
Zalecane stosowanie 1-2 razy w tygodniu. Myślę, że nic się nie stanie, jeżeli skusicie się używać go częściej. Ja używam go kiedy czuję taką potrzebę, nawet 3-4 razy w tygodniu. Każdorazowo wyciskam ilość jak 1/4 orzecha włoskiego- więc na prawdę nie wiele, dzięki czemu jest on niezwykle wydajny i starcza na przeszło 1,5 miesiąca.
Opakowanie, pojemność:
Opakowanie jest śliczne, jestem wielką zwolenniczką prostego, ale eleganckiego designu opakowań Planet Spa, zdecydowanie cieszą oko. Tubka z miękkiego plastiku o pojemności 75ml. Zwracam uwagę na to, że miękka, ponieważ czasami trafiają się tubki, z których wręcz ciężko się wyciska.
Konsystencja
Konsystencja jest kremowa, zawiera drobne drobinki, które bardzo delikatnie, acz skutecznie ścierają martwy naskórek. W czasie masowania kremowa część peelingu się wchłania pozostawiając na skórze nierozpuszczalne drobinki.
Zapach
To moje jedyne ale. Wcześniej masło shea kojarzyło mi się wyłącznie z produktami Organique- które były dodatkowo dopachniane. ;) Tak więc zapach był dla mnie w pewnym stopniu zawodem, choć kiedy się do niego przyzwyczaić- czuć coś pomiędzy orzechami, a czekoladą- to po prostu nie są 'moje' zapachy. ;) Testowałam jednak na dwóch współlokatorkach i pierwsze co powiedziały "Ale cudowny zapach!"- gusta non disputa. ;)
Działanie
Wyciskamy, masujemy 2-3 minuty, do wchłonięcia balsamu, ja następnie zwilżam dłonie wodą lub dokładam innego kremu do rąk by dalej masować drobinkami, ale to już zabieg dodatkowy. ;)) Już po pierwszym użyciu moje dłonie były gładkie jak.. jak.. pupcia niemowlęcia. Tak powiedziała po peelingu jedna z Pań obecnych na szkoleniu i takie określenie wyjątkowo do niego przylgnęło. Byłam zachwycona, ba oniemiała tym jak przyjemne w dotyku mogą być dłonie już po pierwszym użyciu (po peelingu nakładam balsam, o których również wspomnę). Na stopy działa równie dobrze, ja mimo to zostawię ten drogocenny peeling do spracowanych łapek. ;)
Opinia
Jak możecie łatwo wywnioskować- peelingiem tym jestem zachwycona, jak nigdy żadnym jeszcze nie byłam. Wyjątkowo korzystny stosunek ceny do jakości- szczególnie gdy upolujemy go na przecenie. To była bardzo dobra inwestycja, na pewno nie skończy się na tym opakowaniu. ;)
Cena
Cena katalogowa to 20zł, ale bardzo często dostępne są w promocjach czy zestawach. Ja mój upolowałam za śmieszne 9 złotych.
Całokształt 5/5 (no, ale ten zapach, pff!)
Uff, pierwsza recenzja. ;) A może Wy dodacie coś na temat tego kosmetyku? Któraś z Pań próbowała? :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)