Witajcie!
Dziś post nie dla każdego, więc jeśli brzydzą Was takie tematy, to proszę nie czytajcie.
Mianowicie, kobiety nie mają lekko.
Nie dość, że co miesięczne krwawią w bólach, mają zmienne nastroje, to jeszcze przytrafiają się im przypały zdrowotne.
Do takowych należy grzybica pochwy; czyli coś, co spędza mi sen z powiek od jakiegoś czasu.
Czemu?
Ano temu, że przez branie antybiotyków - od początku roku były już trzy dawki - moja odporność została wystawiona na ciężką próbę.
Naturalna flora bakteryjna uległa zniszczeniu, łatwiej się przeziębiałam i dłużej chorowałam, przez co perfidna kolonia grzybków Candida albicans zaczęła panowanie tam gdzie nie powinna...
Najpierw przytrafił mi się świąd.
Delikatny w okolicach intymnych.
Potem do tego doszło pieczenie i dziwna, serkowata wydzielina pachnąca świeżym rozczynem do ciasta drożdżowego.
Myślałam, że pewnie zatarłam się czy co, ale smarowanie kremami nie przynosiło ulgi.
W końcu zebrałam się w sobie i udałam się do ginekolożki.
I ta po pobraniu wymazów i zrobieniu posiewu orzekła, że mam grzybicę...
Przepisała globulki (Macmiror sztuk 12) na receptę i tyle.
Od razu globulki zakupiłam i wybrałam je wszystkie.
Przez około miesiąc, dwa było ok, gdy wtem, wraz z falą lodów i słodkich owoców problem powrócił...
Kolejna wizyta u ginekolożki, kolejne globulki (Pimafucin + krem dopochwowy Gynazol).
Sytuacja taka sama jak wcześniej, czyli miesiąc, dwa spokój i znowu...
Dlatego też stwierdziłam, że skoro prochy mi nic nie dają, to wyleczę się sama.
Naturalnie.
Godziny spędzone na forach dla "zagrzybionych" pomogły mi ustalić co następuje:
a) zero cukru, białego pieczywa, alkoholu - chlip chlip
b) dużo warzyw zielonego koloru
c) produkty razowe, orkiszowe, żytnie
d) ziemniaczki i ryby mile widziane
e) naturalne: jogurty, kefiry, maślanki pite w litrach
f) kwaśne owoce (cytryny, grejfruty, maliny) i kiszonki (kiszona kapusta i ogórki)
g) dużo wody i herbat zielonych
h) picie przez 7-10 dni olejku z oregano (6 kropel do jogurtu naturalnego)
i) podmywanie się wodą z dodatkiem oleju z czarnuszki siewnej i srebra koloidalnego
j) dla złagodzenia świądu stosowanie maści Clotrimazolum
Kurację zaczęłam kilka dni temu, pierwsze efekty w postaci zmniejszenia świądu i wydzieliny już się pojawiły.
Za jakiś czas dam Wam znać jak sytuacja wygląda.
Tymczasem, jeśli miałyście podobny problem, może podzielicie się swoimi sposobami na grzybicę pochwy?
Kathy i Leon
Strony
GOOGLE TRANSLATOR - SELECT LANGUAGE
Oświadczenie
Nie wyrażam zgody na kopiowanie moich słów ani zdjęć. Jeśli chcesz jakieś z nich wstawić u siebie na blogu - zapytaj. Uszanuj czyjąś pracę - czytaj, komentuj, zadawaj pytania, ale nie kradnij!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą maść przeciwgrzybiczna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą maść przeciwgrzybiczna. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 27 maja 2018
środa, 28 grudnia 2016
1303. Włosowa aktualizacja - grudzień 2016
Witajcie!
Dziś czas na włosiska grudniową porą.
Co u nich piszczy?
Ano myślę, że radość.
Sumienne bowiem olejowanie sprawiło, że ich objętość przy nasadzie się zwiększyła aż o pół centymetra!
Teraz tylko pozostaje wyrównać końcówki włosów i będą wyglądały cudnie.
A teraz bez zbędnego przedłużania na początek małe przypomnienie.
Tak wyglądały we wrześniu:
Dziś czas na włosiska grudniową porą.
Co u nich piszczy?
Ano myślę, że radość.
Sumienne bowiem olejowanie sprawiło, że ich objętość przy nasadzie się zwiększyła aż o pół centymetra!
Teraz tylko pozostaje wyrównać końcówki włosów i będą wyglądały cudnie.
A teraz bez zbędnego przedłużania na początek małe przypomnienie.
Tak wyglądały we wrześniu:
A tak teraz:
Dane poglądowe:
Długość: ok. 70 cm
Skręt: wywijas kokowy.
Kolor: blondo-rudo-coś.
Stan: walczę z ŁZS...
Grubość: ok. 7,5 cm
Częstotliwość mycia: co 2/3 dni myję
Olejowanie: na noc przed każdym porannym myciem
Produkty używane do pielęgnacji włosów:
Od góry od lewej:
1. Vichy Dercos szampon na łupież tłusty (do mycia razem z 2): Klik!
2. Szampon Green Pharmacy do włosów osłabionych i zniszczonych Rumianek Lekarski: Klik! - mycie razem z 1.
1. Vichy Dercos szampon na łupież tłusty (do mycia razem z 2): Klik!
2. Szampon Green Pharmacy do włosów osłabionych i zniszczonych Rumianek Lekarski: Klik! - mycie razem z 1.
3. Casyopea nawilżająco-regenerujący eliksir do włosów (olejowanie na noc przed każdym myciem): Klik!
4. Pilomax regeneracyjna maska do włosów farbowanych jasnych (po każdym myciu).
5. Aloes z ZSK: Klik! - do szamponu dodawany.
6. Maść przeciwgrzybiczna własnej produkcji: Klik! - codziennie po czesaniu, wklepywana w łepetynę.
A Wy jak tam z włosami się bawicie grudniową porą?
Kathy Leonia
A Wy jak tam z włosami się bawicie grudniową porą?
Kathy Leonia
Etykiety:
aloes,
Casyopea,
Clotrimazolum,
Green Pharmacy,
ŁZS,
maść na ŁZS,
maść przeciwgrzybiczna,
Pilomax,
szampon,
Vichy,
włosomaniactwo,
włosy,
włosy: aktualizacja,
wypadanie włosów
środa, 29 czerwca 2016
1121. Włosowa aktualizacja - czerwiec 2016
Dziś pora na włosową prezentację.
Ostatni tego typu wpis był w marcu.
Od tamtego czasu nie wiele się zmieniło w stanie i kondycji kudełków moich.
Czasem wypadną, czasem się z nich szopa zrobi, czasem mają dzień dobry, czasem zły.
Sami zresztą oceńcie.
Tak było w marcu:
Tak jest teraz:
Dane poglądowe:
Długość: ok. 65 cm (mniej więcej 3 cm do kosza)
Skręt: wywijas kokowy.
Kolor: blondo-rudo-coś.
Stan: walczę z ŁZS...
Grubość: ok. 7 cm
Częstotliwość mycia: co 2/3 dni myję
Olejowanie: raz na tydzień
Produkty używane do pielęgnacji włosów:
Od góry od lewej:
1. Goldwell InnerEffect RePower odżywka w spray do włosów farbowanych (przed suszeniem suszarką),
2. Goldwell InnerEffect RePower szampon do włosów farbowanych (do mycia razem z 4),
3. Goldwell InnerEffect RePower odżywka do spłukiwania do włosów farbowanych (od ucha w dół),
4. Vichy Dercos szampon na łupież tłusty (do mycia razem z 2): Klik!
5. East Garden nawilżająco-regenerujący eliksir: Klik!
Od dołu od lewej:
1. ZSK spirulina, dodawana do szamponu w metodzie kubeczkowej (Klik!),
2. Maść przeciwgrzybiczna własnej produkcji: Klik! - codziennie po czesaniu, wklepywana w łepetynę.
3. ZSK, wyciąg z aloesu zatężony 10-krotnie: Klik!
A Wy jak tam z włosami się bawicie czerwcową porą?
Kathy Leonia
Etykiety:
aloes,
East Garden,
Goldwell,
maść na ŁZS,
maść przeciwgrzybiczna,
serum,
spirulina,
Vichy,
włosomaniactwo,
włosy,
włosy: aktualizacja,
współpraca,
wypadanie włosów,
ZSK
środa, 30 marca 2016
1030. Włosowa aktualizacja - marzec 2016.
Witajcie!
Dziś pora na aktualizację włosową.
U włosów to samo co zwykle.
Czasem się puszą, czasem nastroszą, czasem się pokręcą.
Ogólnie jest z nimi w porządku, tylko trochę zaczęły wypadać jak to wiosną bywa.
Teraz porównania czas.
Najpierw przypomnienie ze stycznia:
A teraz stan marcowy:
Dane poglądowe:
Długość: ok. 63 cm (mniej więcej 3 cm do kosza)
Skręt: wywijas warkoczowy.
Kolor: blondo-rudo-coś.
Stan: walczę z ŁZS...
Grubość: ok. 7 cm
Częstotliwość mycia: co 2/3 dni myję
Olejowanie: raz na tydzień olejkiem Babydream: Klik!
Używane produkty:
Od góry od lewej:
1. Montibello Treat Total Repair maska odbudowująca do włosów zniszczonych, do maskowania co drugie mycie (od ucha w dół),
2. Montibello Treat Total Repair szampon odbudowujący do włosów zniszczonych, do mycia,
3. KMS California Ad Volume Spray spray do włosów zwiększający objętość, do stylizowania przed wyjściem (Klik!),
4. Żel aloesowy z Gorvity, do aloesowania włosów (Klik!) raz w tygodniu.
Od dołu od lewej:
1. ZSK spirulina, dodawana do szamponu w metodzie kubeczkowej (Klik!),
2. Maść przeciwgrzybiczna własnej produkcji: Klik! - codziennie po czesaniu, wklepywana w łepetynę.
A Wy jak tam z włosami się bawicie?
Kathy Leonia
Dziś pora na aktualizację włosową.
U włosów to samo co zwykle.
Czasem się puszą, czasem nastroszą, czasem się pokręcą.
Ogólnie jest z nimi w porządku, tylko trochę zaczęły wypadać jak to wiosną bywa.
Teraz porównania czas.
Najpierw przypomnienie ze stycznia:
A teraz stan marcowy:
Dane poglądowe:
Długość: ok. 63 cm (mniej więcej 3 cm do kosza)
Skręt: wywijas warkoczowy.
Kolor: blondo-rudo-coś.
Stan: walczę z ŁZS...
Grubość: ok. 7 cm
Częstotliwość mycia: co 2/3 dni myję
Olejowanie: raz na tydzień olejkiem Babydream: Klik!
Używane produkty:
Od góry od lewej:
1. Montibello Treat Total Repair maska odbudowująca do włosów zniszczonych, do maskowania co drugie mycie (od ucha w dół),
2. Montibello Treat Total Repair szampon odbudowujący do włosów zniszczonych, do mycia,
3. KMS California Ad Volume Spray spray do włosów zwiększający objętość, do stylizowania przed wyjściem (Klik!),
4. Żel aloesowy z Gorvity, do aloesowania włosów (Klik!) raz w tygodniu.
Od dołu od lewej:
1. ZSK spirulina, dodawana do szamponu w metodzie kubeczkowej (Klik!),
2. Maść przeciwgrzybiczna własnej produkcji: Klik! - codziennie po czesaniu, wklepywana w łepetynę.
A Wy jak tam z włosami się bawicie?
Kathy Leonia
środa, 25 listopada 2015
908. O lakierze do włosów, co mnie uczulił, czyli uwaga na Isanę...
Witajcie!
Wczoraj było o włosach i dziś będzie o włosach...
A dokładnie mówiąc o pewnym produkcie, który mym kłakom zaszkodził...
Lakier do włosów - bo o nim mowa - niby oczywista oczywistość.
Ma nam czuprynę ładnie trzymać w ryzach, a do tego nabłyszczać.
Szczytem marzeń jest, jeśli do tego wszystkiego dochodzą jakieś właściwości odżywcze.
Ten poniższy ziom jednak, mimo że ładnie trzymał włosy w ryzach i je nabłyszczał, podrażnił mi skalp.
Oto winowajca:
To skład jego:
A to co producent obiecuje:
Jeśli taki ma być wyrób do włosów delikatnych, to ja dziękuję bardzo.
Wystarczyło bowiem, bym - naprawdę w małej ilości - spryskała włosy raz i drugi, by zaraz po kilku godzinach poczuć niemiłosierny świąd i szczypanie skóry głowy.
Wrażenia podobne do grasującego stada głodnych komarów, które nienasycone i spragnione, gryzą zachłannie szarpiąc biedną ofiarę...
Myślałam z początku, że cała ta sytuacja spowodowana jest kwestią np. niedomycia głowiny.
Dopiero po którymś razie aplikacyjnej zabawy z Isaną w układanie kudłów, doszłam do wniosku, że winowajcą są nie resztki szamponu, ale pan lakier...
Wystarczyło odstawić zioma, skalp posmarować maścią: Klik! i się wszystko uspokoiło na szczęście.
Nie mniej jednak do lakierów z Isany mam teraz mieszane uczucia i wątpię, czy po nie sięgnę kiedykolwiek znowu...
Miałyście podobną sytuacje?
Kathy i Leon
Wczoraj było o włosach i dziś będzie o włosach...
A dokładnie mówiąc o pewnym produkcie, który mym kłakom zaszkodził...
Lakier do włosów - bo o nim mowa - niby oczywista oczywistość.
Ma nam czuprynę ładnie trzymać w ryzach, a do tego nabłyszczać.
Szczytem marzeń jest, jeśli do tego wszystkiego dochodzą jakieś właściwości odżywcze.
Ten poniższy ziom jednak, mimo że ładnie trzymał włosy w ryzach i je nabłyszczał, podrażnił mi skalp.
To skład jego:
A to co producent obiecuje:
Jeśli taki ma być wyrób do włosów delikatnych, to ja dziękuję bardzo.
Wystarczyło bowiem, bym - naprawdę w małej ilości - spryskała włosy raz i drugi, by zaraz po kilku godzinach poczuć niemiłosierny świąd i szczypanie skóry głowy.
Wrażenia podobne do grasującego stada głodnych komarów, które nienasycone i spragnione, gryzą zachłannie szarpiąc biedną ofiarę...
Myślałam z początku, że cała ta sytuacja spowodowana jest kwestią np. niedomycia głowiny.
Dopiero po którymś razie aplikacyjnej zabawy z Isaną w układanie kudłów, doszłam do wniosku, że winowajcą są nie resztki szamponu, ale pan lakier...
Wystarczyło odstawić zioma, skalp posmarować maścią: Klik! i się wszystko uspokoiło na szczęście.
Nie mniej jednak do lakierów z Isany mam teraz mieszane uczucia i wątpię, czy po nie sięgnę kiedykolwiek znowu...
Miałyście podobną sytuacje?
Kathy i Leon
niedziela, 2 sierpnia 2015
793. Dlaczego nie wolno nakładać maski do włosów na skórę głowy?
Witajcie!
Dziś będzie post ostrzegawczy, którego myślą przewodnią może być na chybcika wymyślona sentencja: Nie rób włosom tego, co Leon!
Mianowicie, dnia wczorajszego, w ramach zabicia sobotniej nudy, zachciało mi się umyć włosy maską do włosów.
Ot, stwierdziłam bowiem, że trzeba w końcu sprawdzić, czy taka taktyka mycia kudłów u osób podatnych na fale sprawdzi się również u mnie.
Produktem, po który więc sięgnęłam, była znana wszem i wobec próbka jednej z kallosowych panien w wersji jagodowej:
Specyfik zacny, krzywdy zrobić nie powinien.
Jak się więc zawzięłam, tak uczyniłam.
Radośnie zabrałam się za mycie kłaków, uprzednio je zmoczywszy w chłodnej wodzie.
Po tym procederze zaczęłam nakładać na kosmyki i skalp maskę, w ilości niezbyt obfitej, aby następnie po kilku minutach wszystko spłukać.
Nie wiem co zrobiłam źle, czy skalpu nie domyłam, czy przedobrzyłam z mazidłem, w każdym razie zaraz po osuszeniu głowy ręcznikiem, poczułam że coś jest nie tak.
Coś mnie piecze, coś swędzi, coś boli na łepetynie...
Mówię sobie w duchu, że pewnie przejdzie, jak tylko kłaki wysuszę...
Niestety nie.
Po wysuszeniu i rozczesaniu wyglądających nawet nieźle kłaków - nie uciekła ich jakaś zatrważająca liczba - kwestia świądu jeszcze bardziej się nasiliła.
Zdawało mi się, że na głowie mam istny tabun pozostałości po ugryzieniach komarów.
Masakra i obłęd!
Zamiast cieszyć się z mięsistych i nawilżonych po eksperymencie z maską włosów, zaczęłam panikować, że po co mi to było, skoro zaraz mi skóra z głowy zejdzie.
I tak w desperacji, wcierać zaczęłam obficie w głowinę aloes i maść na ŁZS...
Dopiero po tym świąd ustąpił i pieczenie znikło...
Teraz wiem, że nigdy więcej nie nałożę maski ani niczego podobnego na skalp.
Co z tego, że włosy wyglądały ładnie, skoro tyle nerwów i stresu mi to przyniosło?
Jednakże, jak tylko dojdę psychicznie do siebie, spróbuję ponowić ów maskowy eksperyment, tym razem z pominięciem skóry głowy.
Miałyście kiedyś podobną sytuację?
Kathy i Leon
Dziś będzie post ostrzegawczy, którego myślą przewodnią może być na chybcika wymyślona sentencja: Nie rób włosom tego, co Leon!
Mianowicie, dnia wczorajszego, w ramach zabicia sobotniej nudy, zachciało mi się umyć włosy maską do włosów.
Ot, stwierdziłam bowiem, że trzeba w końcu sprawdzić, czy taka taktyka mycia kudłów u osób podatnych na fale sprawdzi się również u mnie.
Produktem, po który więc sięgnęłam, była znana wszem i wobec próbka jednej z kallosowych panien w wersji jagodowej:
Specyfik zacny, krzywdy zrobić nie powinien.
Jak się więc zawzięłam, tak uczyniłam.
Radośnie zabrałam się za mycie kłaków, uprzednio je zmoczywszy w chłodnej wodzie.
Po tym procederze zaczęłam nakładać na kosmyki i skalp maskę, w ilości niezbyt obfitej, aby następnie po kilku minutach wszystko spłukać.
Nie wiem co zrobiłam źle, czy skalpu nie domyłam, czy przedobrzyłam z mazidłem, w każdym razie zaraz po osuszeniu głowy ręcznikiem, poczułam że coś jest nie tak.
Coś mnie piecze, coś swędzi, coś boli na łepetynie...
Mówię sobie w duchu, że pewnie przejdzie, jak tylko kłaki wysuszę...
Niestety nie.
Po wysuszeniu i rozczesaniu wyglądających nawet nieźle kłaków - nie uciekła ich jakaś zatrważająca liczba - kwestia świądu jeszcze bardziej się nasiliła.
Zdawało mi się, że na głowie mam istny tabun pozostałości po ugryzieniach komarów.
Masakra i obłęd!
Zamiast cieszyć się z mięsistych i nawilżonych po eksperymencie z maską włosów, zaczęłam panikować, że po co mi to było, skoro zaraz mi skóra z głowy zejdzie.
I tak w desperacji, wcierać zaczęłam obficie w głowinę aloes i maść na ŁZS...
Dopiero po tym świąd ustąpił i pieczenie znikło...
Teraz wiem, że nigdy więcej nie nałożę maski ani niczego podobnego na skalp.
Co z tego, że włosy wyglądały ładnie, skoro tyle nerwów i stresu mi to przyniosło?
Jednakże, jak tylko dojdę psychicznie do siebie, spróbuję ponowić ów maskowy eksperyment, tym razem z pominięciem skóry głowy.
Miałyście kiedyś podobną sytuację?
Kathy i Leon
piątek, 31 lipca 2015
791. Włosowa aktualizacja - lipiec 2015
Witajcie!
Dziś, ostatnim rzutem na taśmę, przybywam do Was z aktualizacją włosową kłaków mych.
W tym miesiącu, ryzykując wiele, postawiłam na minimalizm.
I tak oto używałam li dwóch szamponów, serum do skóry głowy oraz maści na grzyba vel ŁZS.
Włosy, o dziwo, nie protestowały i radośnie przyjmowały to, co im oferuję.
Wyglądały ładnie, dobrze chwytały podkreślanie skrętu i nie strąkowały się.
Lipiec to także miesiąc testowania dwóch produktów z Wielkiej Paki od Elfa Pharm, o której to pace pisała tu: Klik!
Recenzje kilku produktów już wkrótce.
Ale najpierw małe porównanie włosowe.
Tak było w czerwcu:
Tak w lipcu:
Światło dzienne:
Dane poglądowe:
Długość: ok. 61 cm (2 cm ucięte)
Skręt: wywijas francuski.
Kolor: blondo-rudo-coś.
Stan: walczę z ŁZS...
Grubość: ok. 7 cm
Częstotliwość mycia: co 2/3 dni myję
Olejowanie: brak
Produkty używane do pielęgnacji:
Od góry od lewej:
1. Szampon Green Pharmacy do włosów osłabionych i zniszczonych Rumianek Lekarski: Klik! - mycie.
2. Elfa Pharm Vis Plantis Betula Alba Care szampon do skóry głowy i włosów z naturalnym dziegciem brzozowym : Klik! - do łączenia z 1.
3. Elfa Pharm Vis Plantis Betula Alba Care serum do skóry głowy z naturalnym dziegciem brzozowym: Klik! - stosowany raz na 3 dni na skalp na godzinę przed myciem włosów.
4. Odżywka wzmacniająca Garnier Fructis Oleo Repair do włosów suchych, przesuszonych, zniszczonych.
Od dołu:
1. Maść przeciwgrzybiczna własnej produkcji: Klik! - codziennie po czesaniu, wklepywana w łepetynę.
Powiem Wam szczerze, że nie sądziłam, iż tak uboga w składniki drogeryjne pielęgnacja może być efektowna.
Coraz bardziej jestem przekonana do tego, by połowę swych zapasów mazidłowych wywalić na zbite dno i zostać tylko ze sprawdzonymi specyfikami.
A u Was co u kłaków słychać?
Kathy z Leonem
Dziś, ostatnim rzutem na taśmę, przybywam do Was z aktualizacją włosową kłaków mych.
W tym miesiącu, ryzykując wiele, postawiłam na minimalizm.
I tak oto używałam li dwóch szamponów, serum do skóry głowy oraz maści na grzyba vel ŁZS.
Włosy, o dziwo, nie protestowały i radośnie przyjmowały to, co im oferuję.
Wyglądały ładnie, dobrze chwytały podkreślanie skrętu i nie strąkowały się.
Lipiec to także miesiąc testowania dwóch produktów z Wielkiej Paki od Elfa Pharm, o której to pace pisała tu: Klik!
Recenzje kilku produktów już wkrótce.
Ale najpierw małe porównanie włosowe.
Tak było w czerwcu:
Tak w lipcu:
Światło dzienne:
Dane poglądowe:
Długość: ok. 61 cm (2 cm ucięte)
Skręt: wywijas francuski.
Kolor: blondo-rudo-coś.
Stan: walczę z ŁZS...
Grubość: ok. 7 cm
Częstotliwość mycia: co 2/3 dni myję
Olejowanie: brak
Produkty używane do pielęgnacji:
Od góry od lewej:
1. Szampon Green Pharmacy do włosów osłabionych i zniszczonych Rumianek Lekarski: Klik! - mycie.
2. Elfa Pharm Vis Plantis Betula Alba Care szampon do skóry głowy i włosów z naturalnym dziegciem brzozowym : Klik! - do łączenia z 1.
3. Elfa Pharm Vis Plantis Betula Alba Care serum do skóry głowy z naturalnym dziegciem brzozowym: Klik! - stosowany raz na 3 dni na skalp na godzinę przed myciem włosów.
4. Odżywka wzmacniająca Garnier Fructis Oleo Repair do włosów suchych, przesuszonych, zniszczonych.
Od dołu:
1. Maść przeciwgrzybiczna własnej produkcji: Klik! - codziennie po czesaniu, wklepywana w łepetynę.
Powiem Wam szczerze, że nie sądziłam, iż tak uboga w składniki drogeryjne pielęgnacja może być efektowna.
Coraz bardziej jestem przekonana do tego, by połowę swych zapasów mazidłowych wywalić na zbite dno i zostać tylko ze sprawdzonymi specyfikami.
A u Was co u kłaków słychać?
Kathy z Leonem
środa, 27 maja 2015
726. Włosowa aktualizacja - maj 2015 r.
Witajcie!
Dziś oto będzie wielce spóźniona aktualizacja majowa kłaków.
Czemu jej nie było wcześniej?
Primo, brak czasu.
Secundo, włosy często podczas pozowania wyglądały jak szopa.
Tertio, ktoś z domowników zawsze zaczynał się szwendać w momencie strzelenia sobie uroczej foci...
Na szczęście - w nieszczęściu - obecnie jestem na tzw. L4, tak więc mogę robić zdjęcia wszystkiego i wszędzie.
Ale do meritum.
Co u kłaków słychać?
Hm tak sobie.
Maj nie był dobrym miesiącem dla nich.
Stres, bieg, emocje.
Do tego obecna choroba i alergia za pasem.
Nie mniej jednak źle nie wyglądają.
Dla porównania tak się prezentowały miesiąc temu:
Tak teraz:
Światło dzienne:
Dane poglądowe:
Długość: ok. 62 cm
Skręt: wywijas kokowy.
Kolor: blondo-rudo-coś.
Stan: walczę z ŁZS...
Grubość: ok. 7 cm
Częstotliwość mycia: co 2/3 dni myję
Olejowanie: co drugie mycie
Produkty używane do pielęgnacji:
Od góry od lewej:
1. Odżywka wzmacniająca Garnier Fructis Oleo Repair do włosów suchych, przesuszonych, zniszczonych.
2. Szampon Green Pharmacy do włosów osłabionych i zniszczonych Rumianek Lekarski: Klik! - mycie.
3. Szampon przeciwłupieżowy Labell regeneracja: Klik!
4. Szampon Vichy na łupież tłusty: Klik! do mycia z szamponem głównym
Od dołu od lewej:
3. Keratyna z ZSK - do szamponu dodawana.
4. Aloes z ZSK: Klik! - do szamponu dodawany.
5. Korund do mikrodermabrazji - zaczęłam używać jako peeling skóry głowy - niedługo o tym post - i powiem Wam, że jest zacny!
Na zdjęciu zabrakło:
1. Oliwki pielęgnacyjnej Hipp - do olejowania kudłów: Klik!
2. Produktu do włosów Kallos tzw. jagodowy, do maskowania włosów po myciu na ok. 2 minuty.
A Wasze włosiska jak tam?
Kathy z Leonem, którego bezczelnie atakują gile w nosie.
Dziś oto będzie wielce spóźniona aktualizacja majowa kłaków.
Czemu jej nie było wcześniej?
Primo, brak czasu.
Secundo, włosy często podczas pozowania wyglądały jak szopa.
Tertio, ktoś z domowników zawsze zaczynał się szwendać w momencie strzelenia sobie uroczej foci...
Na szczęście - w nieszczęściu - obecnie jestem na tzw. L4, tak więc mogę robić zdjęcia wszystkiego i wszędzie.
Ale do meritum.
Co u kłaków słychać?
Hm tak sobie.
Maj nie był dobrym miesiącem dla nich.
Stres, bieg, emocje.
Do tego obecna choroba i alergia za pasem.
Nie mniej jednak źle nie wyglądają.
Dla porównania tak się prezentowały miesiąc temu:
Tak teraz:
Dane poglądowe:
Długość: ok. 62 cm
Skręt: wywijas kokowy.
Kolor: blondo-rudo-coś.
Stan: walczę z ŁZS...
Grubość: ok. 7 cm
Częstotliwość mycia: co 2/3 dni myję
Olejowanie: co drugie mycie
Produkty używane do pielęgnacji:
Od góry od lewej:
1. Odżywka wzmacniająca Garnier Fructis Oleo Repair do włosów suchych, przesuszonych, zniszczonych.
2. Szampon Green Pharmacy do włosów osłabionych i zniszczonych Rumianek Lekarski: Klik! - mycie.
3. Szampon przeciwłupieżowy Labell regeneracja: Klik!
4. Szampon Vichy na łupież tłusty: Klik! do mycia z szamponem głównym
Od dołu od lewej:
1. Squamax, złuszczająco-nawilżająca emulsja do skóry: Klik! używana razem z olejowaniem na ok. 2 godziny przed myciem kudłów.
2. Maść przeciwgrzybiczna własnej produkcji: Klik! - codziennie po czesaniu, wklepywana w łepetynę
4. Aloes z ZSK: Klik! - do szamponu dodawany.
5. Korund do mikrodermabrazji - zaczęłam używać jako peeling skóry głowy - niedługo o tym post - i powiem Wam, że jest zacny!
Na zdjęciu zabrakło:
1. Oliwki pielęgnacyjnej Hipp - do olejowania kudłów: Klik!
2. Produktu do włosów Kallos tzw. jagodowy, do maskowania włosów po myciu na ok. 2 minuty.
A Wasze włosiska jak tam?
Kathy z Leonem, którego bezczelnie atakują gile w nosie.
Etykiety:
aloes,
Garnier,
keratyna,
Labell,
łuska,
ŁZS,
maść na ŁZS,
maść przeciwgrzybiczna,
odżywka,
peeling,
Squamax,
szampon,
włosomaniactwo,
włosy,
włosy: aktualizacja,
wypadanie włosów
środa, 12 listopada 2014
533. Walka i leczenie ŁZS, cz.2 - aktualizacja skalpu
Witajcie!
Pytacie się jak obecnie wygląda mój skalp, czy jest poprawa, czy swędzi, czy się drapię.
Zacznę może - niejako z melancholią w głosie - że ŁZS jest niestety jak wieczny wrzód na głowie...
Nie zginie, nie ucieknie, nie zagoi się...
Jak przylazł, tak będzie i nie odpuści.
Jedyne co możemy zrobić to ugłaskać drania i złagodzić objawy choroby.
Ja niestety, w natłoku zajęć codziennych, stresu i - dodatkowo - robionego prawa jazdy, zapominam często obecnie o łepetynie mojej, tyranej grzybami.
Przyzwyczaiłam się już bowiem do myśli, że mam chory łeb i chorą skórę głowy.
Moja pielęgnacja nie zmieniła się jakoś specjalnie od momentu radosnego odkrycia choroby.
Dalej nawilżam: Klik! , dalej odgrzybiam: Klik!, dalej złuszczam: Klik! dalej olejuję: Klik!.
Raz jest lepiej, raz gorzej...
Obecnie to się prezentuje tak:
Jak widać na załączonych obrazkach łuska wciąż trzyma się skalpu i uciekać nie chce..
Obecny, niezbyt ciekawy stan skalpu powodowany jest przez stres i złą dietę, tak więc kajam się sama przed sobą w piersi, obiecując poprawę.
Mam zamiar też znaleźć sobie jakiegoś mocniejszego złuszczacza, bo do Squmamaxa się już łuska przyzwyczaiła chyba i ma go ostatnio w nosie.
Polecicie coś na złuszczanie łepetyny?
Kathy Leonia
PS. Odpowiadając na komentarze pod brukselkowym kotletem: nie jestem wegetarianką.
Mięsko lubię i nie mam zamiaru latać z transparentami typu: "Uwolnić kury i woły".
Kotlety z brukselki zrobiłam dlatego, żeby coś urozmaicić w diecie.
Pytacie się jak obecnie wygląda mój skalp, czy jest poprawa, czy swędzi, czy się drapię.
Zacznę może - niejako z melancholią w głosie - że ŁZS jest niestety jak wieczny wrzód na głowie...
Nie zginie, nie ucieknie, nie zagoi się...
Jak przylazł, tak będzie i nie odpuści.
Jedyne co możemy zrobić to ugłaskać drania i złagodzić objawy choroby.
Ja niestety, w natłoku zajęć codziennych, stresu i - dodatkowo - robionego prawa jazdy, zapominam często obecnie o łepetynie mojej, tyranej grzybami.
Przyzwyczaiłam się już bowiem do myśli, że mam chory łeb i chorą skórę głowy.
Moja pielęgnacja nie zmieniła się jakoś specjalnie od momentu radosnego odkrycia choroby.
Dalej nawilżam: Klik! , dalej odgrzybiam: Klik!, dalej złuszczam: Klik! dalej olejuję: Klik!.
Raz jest lepiej, raz gorzej...
Obecnie to się prezentuje tak:
Jak widać na załączonych obrazkach łuska wciąż trzyma się skalpu i uciekać nie chce..
Obecny, niezbyt ciekawy stan skalpu powodowany jest przez stres i złą dietę, tak więc kajam się sama przed sobą w piersi, obiecując poprawę.
Mam zamiar też znaleźć sobie jakiegoś mocniejszego złuszczacza, bo do Squmamaxa się już łuska przyzwyczaiła chyba i ma go ostatnio w nosie.
Polecicie coś na złuszczanie łepetyny?
Kathy Leonia
PS. Odpowiadając na komentarze pod brukselkowym kotletem: nie jestem wegetarianką.
Mięsko lubię i nie mam zamiaru latać z transparentami typu: "Uwolnić kury i woły".
Kotlety z brukselki zrobiłam dlatego, żeby coś urozmaicić w diecie.
piątek, 7 listopada 2014
528. Włosowa aktualizacja: listopad 2014
Witajcie!
Pora na włosiska w listopadowym ujęciu.
Jak się mają?
Tak jak zwykle, a przynajmniej tak, jak w okresie stresowym.
Wypadają sobie raz więcej, raz mniej, puszą się i elektryzują...
Ciężko je ujarzmić by wyglądały znośnie w formie rozpuszczonej, dlatego najczęściej chodzę w tzw. kicie.
Jak się ogarnę z prawem jazdy, mam w planach zapanować nad skrętem nieokreślonym kudłów mych i zacząć delikatnie stylizować włosiska.
Kupiłam już nawet piankę do włosów falowanych, czeka na testy.
Ale może dość gadania.
Czas na focie.
Tak było w październiku:
Tak jest teraz w listopadzie:
Długość: ok. 61 cm.
Skręt: wywijas gumkowy
Kolor: blondo-rudo-coś.
Stan: walczę z ŁZS...
Grubość: ok. 7 cm
Częstotliwość mycia: co 2/3 dni myję
Olejowanie: co drugie mycie
Produkty używane do włosowej pielęgnacji:
Od góry od lewej:
1. Szampon Green Pharmacy do włosów osłabionych i zniszczonych Rumianek Lekarski: Klik! - mycie.
2. Szampon Lebell przeciwłupieżowy - do mycia z szamponem głównym 1.
3. Oliwka pielęgnacyjna Hipp - do olejowania kudłów.
4. Odżywka Aussie Miracle Moist z olejkiem z australijskiego Orzecha Makadamia do włosów suchych i pozbawionych blasku - odżywkowanie przed i po myciu.
Od dołu od prawej:
A jak Wasze włosięta w listopadzie?
Kathy Leonia
Pora na włosiska w listopadowym ujęciu.
Jak się mają?
Tak jak zwykle, a przynajmniej tak, jak w okresie stresowym.
Wypadają sobie raz więcej, raz mniej, puszą się i elektryzują...
Ciężko je ujarzmić by wyglądały znośnie w formie rozpuszczonej, dlatego najczęściej chodzę w tzw. kicie.
Jak się ogarnę z prawem jazdy, mam w planach zapanować nad skrętem nieokreślonym kudłów mych i zacząć delikatnie stylizować włosiska.
Kupiłam już nawet piankę do włosów falowanych, czeka na testy.
Ale może dość gadania.
Czas na focie.
Tak było w październiku:
Tak jest teraz w listopadzie:
Dane poglądowe:
Długość: ok. 61 cm.
Skręt: wywijas gumkowy
Kolor: blondo-rudo-coś.
Stan: walczę z ŁZS...
Grubość: ok. 7 cm
Częstotliwość mycia: co 2/3 dni myję
Olejowanie: co drugie mycie
Produkty używane do włosowej pielęgnacji:
Od góry od lewej:
1. Szampon Green Pharmacy do włosów osłabionych i zniszczonych Rumianek Lekarski: Klik! - mycie.
2. Szampon Lebell przeciwłupieżowy - do mycia z szamponem głównym 1.
3. Oliwka pielęgnacyjna Hipp - do olejowania kudłów.
4. Odżywka Aussie Miracle Moist z olejkiem z australijskiego Orzecha Makadamia do włosów suchych i pozbawionych blasku - odżywkowanie przed i po myciu.
Od dołu od prawej:
1. Aloes z ZSK: Klik! - do szamponu dodawana.
2. Maść przeciwgrzybiczna własnej produkcji: Klik! - codziennie po czesaniu, wklepywana w łepetynę.
3. Keratyna z ZSK - do szamponu dodawana.A jak Wasze włosięta w listopadzie?
Kathy Leonia
Etykiety:
aloes,
Aussie,
Green Pharmacy,
Hipp,
keratyna,
Labell,
maść na ŁZS,
maść przeciwgrzybiczna,
odżywka,
olej,
Rossman,
szampon,
włosomaniactwo,
włosy,
włosy: aktualizacja,
wypadanie włosów,
ZSK
wtorek, 12 sierpnia 2014
442. Włosowa aktualizacja: sierpień 2014
Witajcie!
Na samym początku mała kwestia wyjaśnieniowa, czemu nie było aktualizacji kudłów w lipcu.
Ano już tłumaczę - chęci były, aparat był (w komórce, ale co tam, włosy były, ale zabrakło jednej, maluśkiej rzeczy...
Czasu mianowicie.
Zagoniona, zapędzona i zapracowana, nie byłam w stanie obfotografować włosisk należycie...
Dlategoż nie udało mi się wstawić uroczej, włosowej foci.
Ale teraz, co to innego.
Urlop jest, więc czas jest również!
Spieszę zatem nadrobić kwestię aktualizacyjną i przybywam do Was z kudłami z sierpnia.
Jednym słowem powiem, że jest bez szału.
Za gorąco dla kudłów i za stresowo ostatnio, więc nie prezentują się tak zacnie, jakbym chciała.
Uciekają trochę, puszą się trochę, strąkują i zaginają się we wszystkie świata strony...
Już nawet koczek nad nimi nie panuje...
Sami zobaczcie.
Tak wyglądały w czerwcu:
Tak się prezentują teraz:
Długość: ok. 58 cm. ( 3 cm pod nożyce poszły precz)
Skręt: wywijas końcówkowy-koczkowy
Kolor: blondo-rudo-coś.
Stan: walczę z ŁZS...
Grubość: ok. 7 cm
Częstotliwość mycia: co 2/3 dni myję
Olejowanie: co drugie mycie
Produkty używane w lipcu i sierpniu:
1. Szampon Green Pharmacy do włosów normalnych i przetłuszczających się Nagietek Lekarski - mycie
Jak Wasze kudęłki się mają?
Kathy i Leon
PS. Podoba się zmiana szablonowa?
Na samym początku mała kwestia wyjaśnieniowa, czemu nie było aktualizacji kudłów w lipcu.
Ano już tłumaczę - chęci były, aparat był (w komórce, ale co tam, włosy były, ale zabrakło jednej, maluśkiej rzeczy...
Czasu mianowicie.
Zagoniona, zapędzona i zapracowana, nie byłam w stanie obfotografować włosisk należycie...
Dlategoż nie udało mi się wstawić uroczej, włosowej foci.
Ale teraz, co to innego.
Urlop jest, więc czas jest również!
Spieszę zatem nadrobić kwestię aktualizacyjną i przybywam do Was z kudłami z sierpnia.
Jednym słowem powiem, że jest bez szału.
Za gorąco dla kudłów i za stresowo ostatnio, więc nie prezentują się tak zacnie, jakbym chciała.
Uciekają trochę, puszą się trochę, strąkują i zaginają się we wszystkie świata strony...
Już nawet koczek nad nimi nie panuje...
Sami zobaczcie.
Tak wyglądały w czerwcu:
Tak się prezentują teraz:
Dane poglądowe:
Długość: ok. 58 cm. ( 3 cm pod nożyce poszły precz)
Skręt: wywijas końcówkowy-koczkowy
Kolor: blondo-rudo-coś.
Stan: walczę z ŁZS...
Grubość: ok. 7 cm
Częstotliwość mycia: co 2/3 dni myję
Olejowanie: co drugie mycie
Produkty używane w lipcu i sierpniu:
Od góry od lewej:
1. Szampon Green Pharmacy do włosów normalnych i przetłuszczających się Nagietek Lekarski - mycie
2. Szampon przeciwłupieżowy Isana Med - mycie razem z 1.
3. Squamax: Klik! jako alternatywa oliwki Salicylol - do złuszczania naskórka na łepetynie, stosowana co drugie mycie
4. Odżywka Aussie Miracle Moist, z olejkiem z australijskiego Orzecha Makadamia do włosów suchych i pozbawionych blasku - odżywkowanie przed i po myciu
Od dołu:
1. Aloes z ZSK: Klik! - do szamponu dodawania
2. Keratyna z ZSK - jak wyżej
3. Maść przeciwgrzybiczna własnej produkcji: Klik! - codziennie po czesaniu, wklepywana w łepetynę
+ Olejek z BabyDream: Klik! (nie ma go na zdjęciu bo się nie zmieścił) - do olejowania wieczorami do drugie mycie
Kathy i Leon
PS. Podoba się zmiana szablonowa?
Etykiety:
aloes,
Aussie,
Green Pharmacy,
keratyna,
ŁZS,
maść na ŁZS,
maść przeciwgrzybiczna,
odżywka,
Squamax,
włosomaniactwo,
włosy,
włosy: aktualizacja,
ZSK
piątek, 19 kwietnia 2013
104. Zrób sobie - maść na ŁZS nawilżająco-przeciwgrzybiczna
Witajcie!
Pora na kolejny post z cyklu tzw. "Zrób sobie".
Dziś zapodam Wam przepis na zrobienie swego własnego mazidła na problemy ŁZS-owe.
Takiego zmajstrowanego specyfiku używam już od ponad pół roku i dzięki temu mam jeszcze włosy, a nie stado grzybów.
Dlaczego takie składniki?
Już wyjaśniam:
-aloes - nawilża łepetynę i zapobiega łuszczeniu się głowiny,
-maść przeciwgrzybiczna - logiczne: zapobiega grzybaskom z ŁZS.
Nie przedłużając, oto co potrzebujemy:
Przed mieszaniem:
Po wymieszaniu:
I teraz najważniejsze - jak używamy tego specyfiku?
Jak już wspominałam wcześniej, ja zawsze wcieram to mazidło w umytą skórę głowy, a także codziennie rano po uczesaniu.
Nie zaobserwowałam podrażnienia, ani wzmożonego przetłuszczania się skalpu.
Maść fajnie nawilża mi głowę, odstrasza drożdżaki, i co najważniejsze zapobiega drapaniu się!
Drodzy ŁZS-owcy, wypróbujecie powyższą miksturę?
Kathy Leonia
Pora na kolejny post z cyklu tzw. "Zrób sobie".
Dziś zapodam Wam przepis na zrobienie swego własnego mazidła na problemy ŁZS-owe.
Takiego zmajstrowanego specyfiku używam już od ponad pół roku i dzięki temu mam jeszcze włosy, a nie stado grzybów.
Dlaczego takie składniki?
Już wyjaśniam:
-aloes - nawilża łepetynę i zapobiega łuszczeniu się głowiny,
-maść przeciwgrzybiczna - logiczne: zapobiega grzybaskom z ŁZS.
Nie przedłużając, oto co potrzebujemy:
od dołu: żel aloesowy GorVita, Terbilum, pojemniczek z Rossmana, bagietka/wykałaczka do mieszania |
Przed mieszaniem:
proporcje banalnie proste: połowa pojemniczka maści Terbilum, połowa - żelu aloesowego GorVita |
Po wymieszaniu:
uroczy glutek! |
I teraz najważniejsze - jak używamy tego specyfiku?
Jak już wspominałam wcześniej, ja zawsze wcieram to mazidło w umytą skórę głowy, a także codziennie rano po uczesaniu.
Nie zaobserwowałam podrażnienia, ani wzmożonego przetłuszczania się skalpu.
Maść fajnie nawilża mi głowę, odstrasza drożdżaki, i co najważniejsze zapobiega drapaniu się!
Drodzy ŁZS-owcy, wypróbujecie powyższą miksturę?
Kathy Leonia
Subskrybuj:
Posty (Atom)