Kilka dni temu Karotka zapytała mnie czy warto
studiować chemię? Jako absolwent wydziału Chemii na Politechnice Warszawskiej
chciałbym opowiedzieć moja przygodę.
Chemia
to piękny kierunek, aczkolwiek bardzo ciężki. Moją największą motywacją, aby
przetrwać te wszystkie egzaminy i kolokwia była myśl, że w przyszłości będę
robić perfumy. Od piętnastego roku życia zbieram flakoniki po perfumach, mam
około 1200 buteleczek. Zafascynowana zapachami i mechanizmem działania zmysłu
powonienia podjęłam studia na wydziale chemicznym Politechniki Warszawskiej
Na
piątym roku pisałam prace z elektronicznego nosa u profesora Brudzewskiego,
przy współpracy Laboratorium Kosmetycznego Dr Ireny Eris. W weekendy
uczęszczałam na jednoroczne studia podyplomowe na Podwalu - chemia kosmetyków,
Wyższa Szkoła Zawodowa Kosmetyki i Pielęgnacji na Podwalu pod patronatem
Politechniki Warszawskiej.
Oba
kierunki ukończyłam w lipcu 2007 roku i znalazłem prace w polskiej firmie fridge by yDe.
Pracowałam nad nowymi formulacjami kosmetyków naturalnych, oczywiście
przy pomocy profesorów i osób z kilkunastoletnim doświadczeniem. Tym razem była
to Politechnika Łódzka. Byłam nawet kilka razy w telewizji z Panią Magdalena
Beyer, założycielką fridge, może ktoś mnie widział..:) Uwielbiam
tam pracować i kochałam te kosmetyki. Każdy zrobiony przeze mnie kremik
traktowałam jak swojego dzieciaczka..:). Zaczęłam nawet doktora na Politechnice
Łódzkiej poświęcony kosmetykom naturalnym. Nasz zespól miał dwie aplikacje
patentowe i wszystko szło pomyślnie. Muszę jednak przyznać, ze było ciężko
pracować na cały etat i robić doktorat. Zero wakacji! Każdy wolny dzień od
pracy poświęcony był nauce albo pisaniu publikacji.
Praca
i kariera są bardzo ważne. Dają poczucie satysfakcji i spełnienia zawodowego,
ale należy tez pielęgnować swoje prywatne życie.
Po trzech latach zawirowań w moim
życiu prywatnym, szczegóły zachowam dla siebie, spakowałam walizki i wyjechałam
do Anglii. Bardzo tęskniłam za moja praca, ale chciałam odpocząć i ułożyć swoje
życie emocjonalne. Można by powiedzieć, ze wyjechałam w poszukiwaniu samej
siebie.
Czasem wydaje mi się, ze było mi to
pisane. W przeciągu miesiąca znalazłam pracę. Tym razem w przyśle browarniczym.
Niebyło to dokładnie czego szukałam, ale na początek świetna możliwość
zarobienia pieniążków i podszkolenia angielskiego. W bardzo szybkim tempie
odkryłam, ze praca na nowymi smakami piwa i nauka o browarnictwie jest bardzo
fascynująca. Tak więc od trzech lat pracuję jako Research and Development Chemist w
międzynarodowej niemieckiej firmie, z siedzibą w Anglii. Warunki pracy są
świetne, a laboratorium jest fenomenalnie wyposażone. Mam GC-MS , GC, FTIR,
HPLC, prawie do własnej dyspozycji. Dzielę z trzema osobami. Czegokolwiek
potrzebujemy, reagenty czy wyposażenie mamy od zaraz. Pensja bardzo dobra i
godziny pracy to ok 40 godzin w tygodniu. Zaczynam o 8: 30 i kończę o 17: 00, w
tym 45 min przerwy na lunch, a w piątki 1h.
Jednak nie to było celem mojej
podroży. Chciałam się pochwalić moją wspaniałą miłością- Steven'em. Poznałam go
dwa lata temu i to właśnie On sprawia, że jestem najszczęśliwszą osoba na
świecie [zdjęcie poniżej].