Niepoprawna wielbicielka "Alicji w Krainie Czarów", zawyża poziom czytelnictwa, folguje nałogowi, uprawia tsudoku i hoduje dwa małe mole (książkowe). Poprzednia nazwa bloga (Jedz, tańcz i czytaj) zdezaktualizowała się - mam dzieci, nie mam czasu na nic, ale nadal czytam. Zamiast spać.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Afganistan. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Afganistan. Pokaż wszystkie posty
13 maja 2012
Malżeństwo po afgańsku
Afganistan to ten dziwny kraj, o którym do lat 90. w Europie nie było słychać, a od tamtych czasów - słyszał o nim każdy. Moje pierwsze wspomnienie związane z Afganistanem to informacja o zburzeniu przez talibów gigantycznych, zabytkowych posągów Buddy. Bardzo było mi ich wtedy żal. Ale o życiu zwykłych obywateli tego kraju nie myślałam. Teraz, po lekturze "Tysiąca wspaniałych słońc" czuję się trochę tak, jakbym tam wówczas była.
Scena, która najmocniej mną wstrząsnęła w tej powieści, to narodziny Zajmala. Dziecko ułożyło się pośladkowo, Lajla nie może urodzić silami natury. W szpitalu strażnik odmawia wpuszczenia jej, bo to szpital tylko dla mężczyzn. Podobnie jak dwa najbliższe w okolicy. Zostaje odesłana do jedynego szpitala dla kobiet, koszmarnie zatłoczonego, w którym musi ustawić się na końcu oczekujących, bo każdy przypadek jest równie pilny, a lekarki są... dwie. Kiedy w końcu dociera na salę operacyjną, lekarki przystępują do cesarskiego cięcia. Bez środków znieczulających, bo ich nie ma. Jeżeli w ogóle pojawiają się jakieś leki, kierowane są do szpitali dla mężczyzn. Przygotowując się do zabiegu, lekarka mówi - "talibowie wymagają, żebyśmy operowały w burkach".
W tym momencie straciłam resztkę szacunku dla talibów. Od tej pory zamykam się na tłumaczenia o zrozumieniu dla różnych kultur, religii, obyczajów. "Talibowie" to synonim "mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet".
Czytałam już "Chłopca z latawcem" Hosseiniego, więc wiedziałam, czego można się po tym autorze spodziewać. Nie uważam go za wybitnego literata, ale trzeba przyznać, że jest świetnym "opowiadaczem". Wciąga w wykreowany świat za pomocą jednego zdania, sprawia, że czytelnik błyskawicznie utożsamia się z bohaterami, pozornie tak odmiennymi kulturowo, że aż niezrozumiałymi. Tym razem też tak było. Od pierwszej strony zatopiłam się w historii Mariam, harimi, nieślubnej córki pewnego afgańskiego biznesmena, która samym swym istnieniem hańbiła swego rodzica (choć przecież nie miała żadnego wpływu na to, że pomimo posiadania kilku żon tatuś uwiódł służąca, czego była skutkiem). Szybko (jako 15-latka) została wydana za mąż, za szewca Raszida, wdowca kilkakrotnie od siebie starszego i wywieziona przez męża do Kabulu.
Smutne życie niewykształconej dziewczyny ze wsi, całkowicie zależnej od brutalnego męża, bez szans na oswobodzenie, jest już wyjątkowo przygnębiające. Do tego jednak dochodzą przemiany polityczne w Afganistanie, które rozgrywają się w tle. Powieść przedstawia ćwierć wieku historii tego kraju - od sowietów i komunistów, przez mudżahedinów, talibów, aż po Amerykanów. Burza przemian niszczy życie tysięcy ludzi. Między innymi odbiera wszystkich bliskich młodziutkiej, 14-letniej Lajli, która nagle znajduje się na łasce niemal nieznanego sąsiada, Raszida, i jego milczącej, ukrytej pod burką żony, Mariam. Raszid uznaje, że śliczna Lajla będzie doskonałą drugą żoną...
Mariam i Lajli doskonale obrazują dwa oblicza Afganistanu. Mariam reprezentuje kraj spoza Kabulu, bardzo konserwatywny, rządzony dawnym obyczajem. Lajla pochodzi z liberalnego świata stolicy. Choć tu także dziewczynki bywają wydawane przez rodziców za mąż wbrew swej woli, to przecież jest też wiele kobiet, które studiują, pracują na wysokich stanowiskach, mają prawo jazdy, prowadzą zwykłe - w oczach Europejczyka - życie. Konserwatywna fala zalewa jednak tę enklawę wolności, uderzając przede wszystkim w kobiety, którym talibowie całkowicie odbierają człowieczeństwo.
Rzadko czytuję lektury z gatunków "ciężkie życie kobiet na świecie" i "przemoc w rodzinie". Wiem, że ta przemoc istnieje, wiem jak wygląda, ale nie lubuję się w czytaniu jej opisów. Podobnie jest z losem kobiet - wystarczająco już dużo słyszałam na ten temat. Dobrze jednak od czasu do czasu "potrząsnąć" sobą, wyrwać się z własnego przyjemnego ogródka, nie po to, żeby się zachwycać, jak nam się przyjemnie żyje, ale żeby się zastanowić, co zrobić, żeby zapobiec kolejnym takim sytuacjom. Przy lekturze nie mogłam znaleźć odpowiedzi na pytanie: jak świat mógł na to pozwolić...
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Winter is coming... Tym razem w komiksie.
Nadciąga zima – długa, mroźna i niebezpieczna. Legendy mówią o tajemniczej trującej mgle, która się wtedy pojawia, jakby głód i krwiożercz...

-
Cztery lata wierni czytelnicy Jeżycjady odczekali się na przyjazd Magdusi do Poznania. Ja też czekałam. Oczekiwanie dłużyło mi się niemi...
-
Nadciąga zima – długa, mroźna i niebezpieczna. Legendy mówią o tajemniczej trującej mgle, która się wtedy pojawia, jakby głód i krwiożercz...
-
Moje pierwsze zetknięcie z Jane Eyre było całkiem nieświadome. W wieku kilku lat oglądałam z rodzicami jakiś film i jedyne co z niego zapami...