Pokazywanie postów oznaczonych etykietą usta. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą usta. Pokaż wszystkie posty
Witam Was kochane!

Czy są wśród Was zwolenniczki mocnych kolorów na ustach? ;) Ja zdecydowanie jestem jedną z nich, ale z noszeniem czerwieni
 czy innych intensywnych barw bywało różnie....

Po pozytywnych opiniach m. in. Maxineczki i wielu innych bloggerek, postanowiłam spróbować pomadek w płynie od Bourjois.
I co? Wreszcie coś, co nie wymaga poprawek w ciągu dnia! A o to głównie mi chodziło.

Pomadki łatwo się aplikuje, są niesamowicie trwałe, napigmentowane, nie wysuszają ust i występują w dość sporej gamie kolorystycznej. 

Ja wybrałam odcienie 06- piękną klasyczną fuksję- oraz 04, czyli coś bardziej przytłumionego. Marzę o Grand Cru! Oooo tak!






Bourjois Rouge Edition Velvet Lipstick. Photo Courtesy Bourjois Singapore


























Nie są jakoś super tanie, bo ich cena regularna w UK to 8.99, ale trafiłam akurat na promocję i obie kupiłam za 11.98. Bardzo się cieszę!

A czy Wy macie już swoje pamadki Velvet ROUGE EDITION? Jeśli tak- podzielcie się ze mną swoim zdaniem na ich temat, jeśli nie- zachęcam Was do kupna. Naprawdę warto zainwestować ;)

Do następnego!

Wasza JC.

PS. Właśnie zamówiłam swoją pierwszą (nie wiem jak to się stało, nie bijcie) paczkę z MUG! Can't wait to see my new eyeshadows <3
PS2. Znalazłam pierwszą pierwszuśną półkę Essence w moim mieście. Polecicie coś? ;)
Witam Was!

To jest po prostu poezja jak dawno mnie tu nie było! Ale w sumie to moje miejsce i mogę sobie to bywać kiedy chce. Może to i dość egoistyczne podejście, ale prościej mi z nim wytłumaczyć sobie, dlaczego na tak długo olałam bloga. ;)
Tysiąc razy już przepraszałam za braki, więc więcej nie będę. Wrócę, aczkolwiek nie wiem ile mi to zajmie. Muszę do tego dojrzeć ;)

Dziś mam dla Was makijaż z ostatniej sesji zdjęciowej z Marcin Woliński Photography. Pozowała Dominika Wiśnik.



Cały makijaż jest w sumie średnio widoczny, ale tym razem wolałam skupić się na ustach. Cudne złoto to Color Tattoo z Maybelline w odcieniu Gold 24K. Cień do powiek nałożony na usta. Można? Można. Jak najbardziej ;) Kombinyjmy, nie ograniczajmy się!  

Tyle się ostatnio działo i tyle nowych zakupów i tak bardzo chcialbym Wam wszystko pokazać! Ale czy wytrwam... Zobaczymy ;) Do następnego!

Wasza JC.
Hej dziewczyny!

Pamiętacie mój ostatni post? Pojawił się zaledwie kilka dni temu a w tym czasie zdążyła dołączyć do mnie kolejna czwórka od Sleek'a- Ballet.
Ja to chyba odkrywam tę firmę na nowo. Zamiast zaserwować Wam dziś swatche najnowszej paletki, zachwycam się starociami... ale prawda jest taka, że ten staroć podbił moje serce i biję się w pierś, że wcześniej nie przetestowałam innych produktów Sleek'a. Teraz nadrabiam zaległości, kurierzy Amazonu mają mnie dość a blog będzie monotematyczny :P Ale co tam!

Zostawiam Was ze zdjęciami paletki, swatchami a recenzję paletek znajdziecie w poście o paletce Siren. 



Swatche w kolejności od lewej do prawej ;) 






Zapraszam Was także do rozdanie, w którym możecie wygrać najnowszą paletkę Sleek Make Up "Garden of Eden", a niebawem znajdziecie u mnie kilka postów poświęconych właśnie jej ;)




Na koniec wielkie DZIĘKUJĘ za 90 blogów w Katalogu Blogerek Kosmetycznych na Facebook'u! <3 Czekam niecierpliwie na 100 ;)



Trzymajcie się, kochane i do następnego posta!

Wasza JC. :*

Witam Was dziewczyny!

Własnie sobie uświadomiłam, że ekstremalnie dawno nie robiłam żadnej recenzji. Kolorówki właściwie też było niewiele (heh, mnie było niewiele :P), wiec postanowiłam przerwać złą passę bardzo przyjemnym produktem, który podbił ostatnio moje serce. ;)

Przeglądając Wasze filmy na YT z ulubieńcami roku 2013, trafiłam na kilka takich, które niezwykle mnie zaciekawiły i postanowiłam sprawdzić, czy faktycznie są taż tak dobre ;) Trochę tego będzie, ale na pierwszy ogień mój ulubiony- Sleek Make Lip 4 Siren.





Każda z paletek ( a jest ich 6) zawiera cztery odcienie pomadek o przeróżnych wykończeniach- od matowych, przez satynowe, aż do błyszczących.  Można je ze sobą dowolnie mieszać, uzyskując kolejne ciekawe barwy i faktury.
Siren to coś dla odważnych dziewcząt, które lubią intensywne kolory i nie straszny im mocny akcent na ustach.
Ps. Odkryłam przypadkiem, że ten najbardziej brzoskwiniowy odcień, to prawie identyczny, jak farbki Sleek'a Pout Paint w odcieniu 156 Peachy  Keen ;)

Pigmentacja poszczególnych pomadek jest zadziwiająco dobra, przez do produkt jest bardzo wydajny. Łatwo równomiernie pokryć nim całe usta, unikając wszelkich prześwitów i smug, co niewątpliwie ułatwia sprawę.

Pomadki różnią się między sobą konsystencją- jedne są masełkowate, te błyszczące nieco rzadsze, ale nie zmienia to faktu, że przy żadnej nie ma problemu z aplikacją. Trzeba tylko trochę skrobać ;)

Co do trwałości, to ciężko ocenić, bo na pewno zależy to od stopnia nawilżenia ust, ich faktury itd.- u mnie trzymają się nieźle, mimo że cały czas coś jem ;) Nie patrzyłam na zegarek, ale dobrych parę godzin bez poprawek, później naprawdę niewielkie.

Bardzo podoba mi się opakowanie paletki- czarna stylowa kasetka z praktycznym pędzelkiem i kompaktowym lusterkiem to idealny produkt do torebki (z moją jest nierozłączny). Zajmuje malutko miejsca, aplikator nie najgorszy, więc nie ma obaw, że jeśli wyjdziecie z domu z czerwienią na ustach, to zaraz zniknie ;) Nawet jeśli- szybka poprawka i po problemie!

źródło

Swoją paletkę kupiłam na stronie amazon.co.uk za nieco ponad 7 funtów a czasami można dorwać nawet taniej. Cena drogeryjna to 8.99. Paletka jest bez problemu dostępna w Polsce w drogeriach internetowych i jej cena to około 35 złotych. Według mnie zdecydowanie warto! ;) 

Na koniec swatche paletki Siren:







Jestem pewna, że pokuszę się o kolejne, a Wy, w komentarzach na dole, może głosować, która z nich ma znaleźć się w następnym rozdaniu! ;)


A wy macie już Sleek Make Up Lip 4? ;) 

Jeśli tak, jestem bardzo ciekawa jakie odcienie polecacie i co o nich sądzicie, jeśli nie- które najbardziej Wam się pododają? Czy zachęciłam Was do zakupu?

Czekam na odpowiedzi i pozdrawiam Was ciepło z wietrznych wysp ;)

Wasza JC.

Witam Was, dziewczyny!

Pewnie zdążyłyście już zauważyć, że ostatnio znikałam coraz częściej i na coraz dłużej. Nawet nie dlatego, że mi się nie chciało pisać, albo nie miałam czasu... po prostu mój blog przestał mnie cieszyć i satysfakcjonować... chwilowy brak zapału.

Zawsze byłam zwolenniczką pisania dla siebie, bo nie chcę mieć żalu do obserwatorów za to, że nawalają w rozdaniach i kompletnie się nie udzielają, a ja wypruwam sobie żyły, żeby coś tam napisać. Chcę być zadowolona z tego, co robię, zamiast zamieszczać posty na zapchanie limitu tygodniowego, bo inaczej nie utrzymam się w blogosferze. Nie muszę.

Nie chcę absolutnie ignorować osób, które faktycznie czerpią przyjemność z czytania mojego bloga, ale pisanie na akord mija się z celem. Kto kocha, ten na post poczeka ;) A kto nie... nie zauważy mojej nieobecności.

Dobra wiadomość dla kochających- wena wróciła ;) Nie obiecuję, że na długo, ale jestem coraz bliżej odnalezienia recepty na radość z pisania ;)

Dziś przychodzę ze spóźnioną pracą na projekt Domi. Co prawda aktualnie trwa trzeci tydzień zabawy, ale przy dobrych wiatrach w przyszłym tygodniu powinnam nadrobić zaległości ;)
Oprócz tego mam dla Was kilka fajnych nowości kosmetycznych, trochę zakupów, może wreszcie z filmami ruszę... Nie było mnie ciut, to się nazbierało ;)

Do rzeczy! Makijaż klasyczny- obowiązkowa czarna kreska i czerwone usta, czyli w rolach głównych wodoodporny eyeliner w żelu Rimmel'a oraz szminka Loreal nr 850.







Mam nadzieję, że Wam się podoba i zapraszam niebawem na makijaż biznesowy ;)

Miłego dnia- Wasza JC ;)
Hej dziewczyny!

Dziś mam dla Was coś bardzo klasycznego i kobiecego. Czarna kreska plus zmysłowa czerwień ust to ponadczasowy zestaw! Tej jesieni wraca do trendów, więc nie bójcie się mocniejszych akcentów na co dzień ;)





Mam nadzieję, że taka propozycja jesiennego makijażu przypadła Wam do gustu ;) Zapraszam też do poprzedniego posta z makijażem w barwach złota i brązów oraz na rozdanie, w którym do wygrania bon na zakupy w UK.Życzę Wam miłego wieczoru! :* 

___________________

Kosmetyki użyte do makijażu:
Twarz:
Podkład Collection 2000 nr 2
Korektor pod oczy Bourjois
Zielony korektor Vipera 01
Puder matujący Rimmel Stay Matte 003
Bronzer Body Collection Bronzing Duo
Oczy:
Baza pod cienie Inglot
Paletka MUA Undress
Kredka Rimmel Special Eyes 161 Black
Rimmel Waterproof Gel Eyeliner 001 Black
Tusz Rimmel Extra Wow LashClinique Bottom Lash Mascara
Paletka do brwi W7
Usta:
Lipfinity Lasting Lip Tint Max Factor nr 06
Sweet Kiss Naturel Bourjois nr 05 

Witam gorąco!

Czy u Was na dworze też jest tak pięknie? Bo u nas, w UK, znowu upał...Co prawda jest już lato i taka pogoda nie powinna nikogo dziwić, ale w Anglii? Krainie Deszczu u Chmur? No ciepło jest ;) Fajnie!

Pamiętacie moją zagadkę z poprzedniego posta? Jeśli nie- odsyłam. Kilka z Was pewnie bez problemu odgadło, że produkt, który łączył obydwa zdjęcia, to nic innego, jak ten z ust. ;) Tajemnicą została już tylko konkretna nazwa tamtego cuda- tak tak, bez wahania okrzykuję te kredki cudem! O czym mowa?

Rimmel vinyl jelly- Gloss Lip Liner.



Kredki wzięłam praktycznie w ciemno, wierząc że mnie nie zawiodą- w końcu to Rimmel, którego uwielbiam. Cena także była sprzyjająca, bo każdy dwupak kosztował tylko jednego funta, co oznacza, że za wszystkie kredki, w przeliczeniu na polskie, zapłaciłam 30 złotych. ;)

Nie mam pojęcia czy są w Polsce i czy w ogóle Rimmel jeszcze takie wypuszcza... Sklep, w którym je kupiłam, to taka zbieranina końcówek kolekcji lub delikatnie uszkodzonych produktów. Uszkodzone nie były, więc... pewnie jakieś resztki mi się trafiły.Niemniej jednak kto trafia na resztki, ten chodzi zadowolony, bo ma tanio i dobre :D

Przechodząc do kredek... tak naprawdę bardziej przypominają w konsystencji zwykłą szminkę. Są niesamowicie kremowe, przez co łatwo się je aplikuje i miesza odcienie (przydatne do chodliwego ombre).

Nie sprawiają uczucia suchości, za co bardzo je lubię, zwłaszcza latem. O dziwo, nie są przy tym lepkie. Nie wiem czy któraś z Was używała maseł do ust z The Body Shop'u, ale uczucie jest podobne- takie mięciutkie, delikatnie nawilżone wargi ;)



Jeśli chodzi o kolory, myślę że każda z Was znalazłaby coś dla siebie. Ja wzięłam wszystkie, jakie akurat były, z myślą o ich mieszaniu i tworzeniu nowych odcieni. To są akurat takie przyjemne brązy i różne odcienie różu. Z tego co wyczytałam odcieni jest 12 i jestem bardzo ciekawa reszty! Może jeszcze kiedyś je dorwę... ;)

Moim zdaniem są bardzo trwałe. Usta bez poprawek wytrzymały 3-godzinną sesję w upale. Co prawda bez jedzenia i picia, ale w ekstremalnych warunkach. Od całowania też jakiś specjalnych uszkodzeń makijażu nie było ;)  Jak wiecie, przez buzialkowanie mam ogrooomne problemy z testowaniem trwałości wszelkich produktów do ust- no takie życie całuśnika ;)

W tym momencie produktowi daję 10/10, aczkolwiek jestem ogromnie ciekawa jak z ich łamliwością i jak zachowają się przy temperowaniu, bo wiele moich kredek właśnie tak tym etapie wysiadło. Post w tej kwestii oczywiście zostanie zaktualizowany, ale jak na razie są moim małym cudem ;)

A może Wam udało się gdzieś kiedyś wyrwać te kredki? Jak Wam się podobają? Czekam na Wasze komentarze, życząc przyjemnej niedzieli ;)

Pa!
Hej dziewczyny!

Pamiętacie jedne z moich ostatnich zakupów z carboot'u w Milton? Wśród nich znalazła się paletka, o której dziś Wam opowiem ;) Co prawda nie słyszałam wcześniej o Virgin Vie, ale warto było zaryzykować, bo okazało się, że to dość spora linia kosmetyków, które wcale nie są tak tanie, jak sądziłam ;)

Jedyne z czym tak naprawdę kojarzyła mi się na początku nazwa tej firmy, to Virgin Mobile, czyli jedna z sieci komórkowych UK. Bardzo się nie pomyliłam, bo to "odnoga" tego samego Virgin, zajmująca się kosmetykami. Virgin Vie nie sprzedaje swoich kosmetyków w sklepach. Bynajmniej nie dotarłam do tej informacji. Widziałam sporo katalogów, więc podejrzewam, ze jest to coś w stylu Avon'u lub Oriflame. Mimo, że nie znam żadnej konsultantki, to dotarcie do tych kosmetyków nie będzie w UK zbyt trudne, ponieważ na ebay jest ich cała masa. Tutaj możecie zapoznać się z asortymentem ;) Co do dostępności w Polsce... pewnie jest żadna, aczkolwiek wstawię tu kiedyś jeszcze parę recenzji ich kosmetyków i jeśli któraś z Was będzie zainteresowana kupnem- służę pomocą ;) A teraz przejdę do samej paletki ;)

Kupiłam ją zupełnie przypadkiem za 1 funta. Po powrocie do domu sprawdziłam jej cenę i na aukcjach ebay'a krążyła za minimum 15Ł! ;) Okazało się także, że jakościowo daje radę, więc chyba pokuszę się o więcej smaczków tej marki.





Powyższej książki nie da się zakupić drogą "katalogową". Jest to wersja demonstracyjna, więc chyba właśnie takie dostają konsultantki. Jest za to na ebay'u. Btw. czego tam nie ma ;)  Plusem jest to, że wszystkie "kółeczka" mogę sobie wyjąc i wrzucić do paletki magnetycznej by zaoszczędzić miejsce ;) Póki co mieszkają sobie w tym zamykanym futerale ;)

Paleta zawiera 4 rodzaje szminek: połyskujące, kremowe, z drobinkami brokatu oraz perłowe. Każdy rządek różni się od siebie i każdy stawia nacisk na coś innego. Zdecydowanie najbardziej kryjące są kremowe. Pigmentacja reszty nie jest jakaś zachwycająca, aczkolwiek widać gdzie są drobinki, gdzie blask i chyba o to chodziło ;)



Szminki nie wysuszają ust, nie sprawiają uczucia lepkości, nie walą chemią... Jestem w stanie pokusić się o stwierdzenie, że to najlepiej wydany kosmetycznie funt w moim życiu ;) Mogę Was zapewnić, że jeśli spotkam jeszcze gdzieś tę paletkę. to bez wątpienia powędruje do pudełka rozdaniowego ;)

Przeprowadzka do UK otworzyła mi zupełnie nową ścieżkę nie tylko w życiu, ale także jako blogerce kosmetycznej. Nie oszukujmy się, ale po pierwsze mogę sobie tutaj pozwolić tutaj na dużo więcej kosmetyków, testów i rozdań. Drugi plus jest taki, że mogę pokazać Wam teraz kosmetyki, do których wcześniej nie miałam dostępu lub po prostu ich w Polsce nie było. Myślę, że będzie tu coraz ciekawiej! ;)

Tymczasem zabieram się do przeglądania Waszych blogów i zapraszam na rozdanie, które trwa do końca miesiąca! Szczegóły po kliknięciu w baner po prawej u góry strony ;)

Miłego wieczoru! Pa Żuczki moje ;)
Witam dziewczyny! ;)

Na wstępnie chcę wszystkich zapewnić, że zdołałam domyć brwi po ostatnich zabawach z makaronem i moim chiński makijażem ;) Na dodatek gorączka powoli spada i wszystko wraca do normy ;)

Pamiętacie mój przepiękny zakup sprzed paru miesięcy? Jeśli nie, to z chęcią Wam przypomnę ;) Wtedy wizualnie zdecydowanie skradł moje serce, bo kolory naprawdę są świeże i wyraziste... Dziś mogę powiedzieć o wodoodpornych eyelinerach Bell nieco więcej. Czy zachwyt trwa? Zapraszam na recenzję!


 


Jak czytacie w tytule, zdecydowanie nie nie jest to produkt dla choleryków ;) Po pierwsze, by uzyskać piękny, równomierny neonowy kolor, należy nałożyć minimum dwie warstwy eyelinera. Nie byłoby żadnego problemu, gdyby pierwsza warstwa zasychała w czasie, kiedy maluję drugie oko. Niestety... czekać trzeba nieco dłużej. Co prawda nie stałam z zegarkiem w ręku, ale 5 minut spokoooojnie to trwało.

Tak to bywa, że nieszczęścia chodzą parami, więc skoro długo schnie, to i nieuniknione jest odbijanie się eyelinera u góry powieki... Najlepiej byłoby mieć człowieka od aplikowania eyelinera, byśmy mogły spokojnie leżeć z zamkniętymi oczkami i czekać aż wszystko pięknie wyschnie.... Hah, niektóre mają :D

Nie wiem jak wy, ale ja strasznie nie lubię twardych gąbeczek do aplikacji. Problem w sumie do rozwiązania, bo można użyć pędzelka, ale weź i go czyść za każdym razem. No to akurat kwestia gustu ;)

W jednej kwestii Bell na pewno nie kłamie! Eyeliner jest faktycznie wodoodporny ;) Można pływać, kroić cebulę... nie zejdzie. Nawet płyn micelarny i mleczko kiepsko sobie radzi, choć z tego akurat się nie cieszę. 

 A cena? Kurcze, jak to Bell. Drogo nie jest ;) 


Kwestie formalnie i podsumowanie dla leniwych czytelników ;) 

termin ważności: 6 miesięcy od otwarcia
cena: ok. 6 złotych
dostępność: strona producenta, drogerie polskie, ostatnio nawet biedronka :D
trwałość: aż się wykruszy ;)
aplikacja: nieziemsko trudna (długo schnie, robi stempelki, aplikator nie dla mnie)
intensywność koloru: cudna, nasycona, naprawdę neonowa
zmywanie: koszmar...

Ostatnio uczę się cierpliwości, więc dla mnie jest perfekcyjny. Czy dla Was jest? Sprawdźcie ;) Warto!

_______________

Na koniec kilka makijaży wykonanych przy użyciu m. in. eyelinerów Bell Glam Wear (klik na zdjęcie przenosi do makijażowego posta):

Mój średnio udany make up egipski:



Makijaż inspirowany tureckim... dywanem ;) Tym razem eyeliner nawet na ustach.



Mój ostatni wyczyn- make up z zupka chińską w roli głównej ;)




A Wy miałyście do czynienia z tymi eyelinerami? Może trafiłyście na jakieś fajne inne odcienie? Czekam na komentarze ;)

Paa :*

Dzień dobry, kochane! ;)

Jak wicie, miłość do Rimmela wyznawałam tu już wiele razy. Tak naprawdę nie wiem dlaczego, ale zawsze, kiedy kupuję coś naprawdę potrzebnego, sięgam właśnie po niego. Może w tym momencie bluźnię, ale o ile mogłabym się obyć bez moich kosteczek i sleek'owych perełek (nie wierzę, że to piszę!) , tak z produktami Rimmel'a mógłby być problem, bo używam ich codziennie! ;)

Postanowiłam z tej przygotować dla Was mały przegląd tego, co tygryski rimmel'owe lubią najbardziej ;) Zaczynajmy! ;)










W zakładce Recenzje możecie już poczytać o wodoodpornym eyelinerze w żelu oraz szminkach z serii Kate. Może Macie ochotę poznać bliżej, któregoś z moich londyńskich ulubieńców? ;) Czekam na Propozycje!

Co Wy myślicie o tej firmie? Może chciałybyście polecić mi jakiś produkt Rimmel'a, którego jeszcze nie mam? ;)

Pozdrawiam!


Witam Was kochane w ten potwornie zimny wieczór! ;)

Dziś przychodzę do Was z kolejną porcją informacji na temat makijażu ust. W części pierwszej pisałam o tym, jak wykonać poprawnie profesjonalny makijaż ust oraz przedstawiłam kilka ciekawostek, w jaki sposób ułatwić sobie tę sztukę. Jak obiecałam, w części drugiej będzie dużo więcej kolorów, zdjęć i przydatnych informacji na temat dopasowania makijażu ust do wieku, typu urody oraz ich kształtu. ;)

By łatwiej było nam uporządkować wszystkie informacje (których dziś mnóstwo), podzielę posta na pięć części:
- korekcja kształtu ust
- typy urody i odpowiadające im kolory ust
- jak dopasować makijaż ust do wieku
- aplikacja i rodzaje błyszczyków
- moje kosmetyki kolorowe do makijażu ust

Let's start! ;)


Korekcja kształtu ust


Usta małe
Powinny być obrysowane konturówką ponad ich zewnętrzną linią i pokryte jasną szminką.
Trudniejsza wersja to użycie trzech odcieni szminki- aplikujemy od najciemniejszego za zewnątrz, do najjaśniejszego na środku. Rozcieramy oczywiście granice kolorów. Na końcu nakładamy (najlepiej bezbarwny) błyszczyk na środek ust, by wydawały się pełniejsze.

Usta zbyt duże
Nie powinny być 
one obrysowywane konturówką. Malujemy je ciemnymi matowymi szminkami, ( które optycznie pomniejszają) nie dochodząc do ich linii.

Usta wąskie
Należy obrysować je ponad ich linią i wypełnić najlepiej błyszczykiem, by je powiększyć. Wskazany błyszczyk powiększający usta ;)

Usta długie
Należy obrysować usta, pomijając kąciki i pomalować jasną kredką tylko środek ust. Następnie rozcieramy kredkę palcem i pociągamy usta bezbarwnym błyszczykiem.

Typy urody


Zapewne każda z Was wie, że umownie obowiązują cztery typy urody: pani wiosna, lato, jesień i zima. Nie będę teraz rozwodziła się na temat każdego z nich, bo w końcu jest to notatka o ustach, ale gdybyście potrzebowały oddzielnego posta o nich, wystarczy napisać w komentarzu a na pewno coś przygotuję ;) Chcę Wam teraz w krótki i treściwy sposób opisać, jakie kolory na ustach najbardziej pasują poszczególnym typom. Zaczynamy! ;)

Pani Wiosna

Należy dobierać je w kolorach jasnej pomarańczy, brzoskwini, ciepłego
różu, złotego beżu, łososia, ciepłego beżu, koralu lub ciepłej pomidorowej czerwieni.
Wiosny zdecydowanie powinny unikać ciemnych brązów, winnych czerwieni, czystych
różów, fioletów.

Pani Lato

Należy używać chłodnych stonowanych kolorów, takich jak zgaszone róże, fiolety,
czerwienie, beże.

Pani Jesień

Najlepsze
 kolory to: nasycony łososiowy, koralowy, rdzawy, miedziany,
miedziano-pomarańczowy, miedziano-czerwony, ceglasty, brązowy.

Pani Zima

Zimie najbardziej pasują głębokie, winne i krwiste czerwienie, róże, fiolety. Przy dymnym
makijażu oka można wybrać jasne odcienie beżu lub pudrowego różu.


Jak malować usta po 30.? 


Artykuł o makijażu ust w wieku 30+ znalazłam jakiś czas temu w którejś z gazet. Bardzo mnie zainteresował, dlatego przytoczę Wam kilka istotnych fragmentów, które z pewnością pomogą moim starszym koleżankom zyskać efekt ponętnych ust bez względu na wiek ;)

30+

Przy pełnych wargach używamy matowych szminek. Połyskujących lub błyszczyków wtedy, kiedy chcemy dodać ustom objętości. Wybierając kolor, kierujemy się wyłącznie typem urody, więc można zdecydowanie poszaleć! Po nieprzespanej nocy wybieramy zdecydowanie kolory, by zatuszować zmęczenie.

40+

W tym wieku należy wybrać szminkę nawilżającą z lekkim połyskiem o przedłużonej trwałości. Najbardziej odpowiednia będzie ta, zawierająca także filtr UV. Usta po 40. stają się mniejsze, dlatego należy obrysować je konturówką. Najlepiej miękką, ponieważ te twardsze lepsze są do aplikacji bardzo gładkiej "młodej" skóry. 
Należy unikać smutnych kolorów tj. fiolety brązy i sine beże, które postarzają i optycznie przyciemniają zęby.
Co do błyszczyków, najlepiej sprawdza się kremowe, kryjące, bez brokatowych drobinek. ;)

50+

W tym przypadku należy używać szminek z dużą ilością olejków pielęgnacyjnych. Jeżeli masz dużo zmarszczek zrezygnuj z konturówki i użyj wyłącznie szminki (nakładaj ją pędzelkiem dla większej precyzji). Jeśli chodzi o kolory, powinny być one jak najbardziej zbliżone do naturalnego pigmentu ust.
Należy także pamiętać o depilacji włosków nad górną wargą, ponieważ szminka na ustach strasznie zwraca na nie uwagę!


Błyszczyków czar. Co i jak?

Błyszczyki zostały stworzone dla kobiet, które wolą usta umalowane subtelniej. Łączą w sobie zalety szminki i balsamu do ust.

Rodzaje błyszczyków:
-transparentne (zostawiają na ustach jedynie wodny połysk i sprawiają, że usta wyglądają świeżo)
-kryjące 
-z drobinkami brokatu
-powiększające
-owocowe
-pielęgnacyjne

Do nakładania błyszczyków w pudełeczku lub w paletce używamy pędzelka, który powinno myc się co najmniej raz w tygodniu. Jeśli dodatkowo przypudrujemy wargi, błyszczyk będzie się dłużej trzymał. 
Błyszczyki można też stosować na szminkę. Wtedy usta mają głęboki kolor szminki i jednocześnie połysk błyszczyka. 




                                                     Przykłady kosmetyki kolorowej do ust



Na koniec przedstawiam Wam część kolekcji kosmetyków, których używam do makijażu ust. Dla każdego coś miłego ;) Zapraszam! 



No name. 3 za funta ;)


Rimmel, seria Kate
Wybrane Maybelline
Wybrane czarne
Wybrane Revlon 



Rimmel wybrane
 



Wybrane Bourjois
 




Mam nadzieję, że wytrwałyście do końca i zbytnio Was nie zanudziłam ;) Jeśli macie jakiekolwiek pytania, sugestie albo chcecie podzielić się ze mną czymś ciekawym- piszcie. Czekam na Wasze komentarze i z całego serduszka dziękuję za wszystkie, które umieściliście do tej pory! ;)