piątek, 29 stycznia 2010

Wyróżnienia

Niedawno dostałam od Cyrylli przemiłe wyróżnienie:


J'adore tien blog znaczy Kocham Twój blog!

Według zasad wyróżnienie powinno być przyznawane 3 blogom, które odwiedza się od dawna, i 3 niedawno odkrytym. Moje ulubione blogi, które odwiedzam bardzo często, to :
Zaczarowane szydełko Tej Magdy- urocze miejsce pełne dobrego klimatu, pięknych słów i urzekających prac.
Cudeńka - szydełkowy blog Edytki, z Jej uroczymi misiaczkami, ciekawymi opisami włoskich zwyczajów i w każdym szczególe przemiły - zajrzyjcie.
Kasmatce - za różnorodność, żywiołowość i piękne prace.
Chatka w różanym ogrodzie - za piękne fotografie, piękne opisy, inspirujące kursy i za wszystko.
A z blogów dosyć niedawno odkrytych bardzo lubię Kolorowe Zacisze - podziwiam pięknie uszyte zwierzątka i zwierzątka, jestem pod wrażeniem kreatywności i pracowitości Darii.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A od Ewy z Raju Lal otrzymałam wyróżnienie: Przylądek wyobraźni



Przekazuję je dalej koleżankom, na których blogach pasę moją wyobraźnię:
Tej Magdzie i Cyrylli - zachęcam wszystkich do odwiedzenia tych blogów, bo naprawdę warto.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

A u mnie trudny czas. Niby coś robię, ale zupełnie nic mi nie wychodzi. Proste rzeczy, które dawniej robiłam prawie bez patrzenia, teraz są nie do przejścia. Ciągłe zmęczenie i brak energii, i to nie wina zimy, bo zima akurat cudna jest. To pewnie minie, byle szybko, bo ciężko jest.

niedziela, 24 stycznia 2010

Piesek



Przedstawiam pieska, to Timonek. Zrobiłam do specjalnie dla Marty. Ten maluszek zajął mi myśli na długi czas. Miałam do niego wiele podejść. W koszyczku zostało mi dużo niewykorzystanych elementów, może w przyszłości dorobię brakujące kawałeczki i się pojawi jeszcze kilka pieseczków, ale to nieprędko. Największe problemy miałam z uchwyceniem proporcji. W końcu to nie byle jaki piesek, to beagle. Ma odpowiednie kolorki, uszka. W mojej wersji siedzi, bo w takiej pozycji świat ma dobrą perspektywę. Jako siedzący ma 5,5 cm, wiec to prawdziwe maleństwo. A robiąc go zatęskniłam za psiakiem. Jak trochę mrozy puszczą rozejrzę się za jakimś kochanym szczeniakiem.










sobota, 16 stycznia 2010

Schemat płaskiego aniołka


Aniołka tego znalazłam dosyć dawno w internecie, schematu do niego nie było. Ale pomalutku udało mi się go odtworzyć na podstawie zdjęcia. Potem to zdjęcie zginęło mi, aniołki porozdawałam i zostałam tylko ze wspomnieniami. Przed ostatnimi świętami odtworzyłam z go z pamięci. Wyszedł jakby mniejszy niż kiedyś, jednak to żaden problem, można dodać kilka rzędów i będzie dłuższy. Aniołkowi niezbędne jest nakrochmalenie i napięcie, to mu pozwala trzymać kształt, szczególnie skrzydeł, używam gotowego, nierozcieńczonego krochmalu Ługa. Napinam wykałaczkami na styropianie, w każdy łuczek jedna, trzeba też dobrze uformować głowę, najlepiej kilkoma patyczkami.

Na prośbę kilku osób zrobiłam schemat robótki, zdjęcia aniołka są TU .Pora teraz jest jakby mniej aniołowa,ale może schemat będzie przydatny do wykorzystania w przyszłości. Mam nadzieję, że jest w miarę czytelny. Na wszelkie pytania i wątpliwości oczywiście odpowiem.
Moje aniołki robiłam z białej maxi, szydełkiem nr 1,25 i nieco większe z białej wirgini szydełkiem nr 2.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Aniołka zaczynamy od głowy:
rząd I - nabrać 20 oczek łańcuszka, połączyć w kółko

rząd II - na kółku dziergamy 30 półsłupków, potem 3 oczka łańcuszka i 2 słupki, 1 oczko łańcuszka, 3 słupki-to jest koniec tego rzędu, nie łączymy słupka z początkiem

rząd III i IV - według schematu, zamiast pierwszego słupka 3 oczka łańcuszka

rząd V - od tego rzędu na początku każdego robię przejście między rzędami, polega ono na tym, że mijam dwa pierwsze słupki i chcę się dostać do oczka z łańcuszka, co jest za nimi i dopiero na tym oczku łańcuszka rozpoczynam rząd. Robię to tak, że wkuwam szydełko w górną część słupka,przeciągam nitkę i potem wkuwam w kolejny słupek i znowu przeciągam,kolejne wkucie jest już za słupkami i można zaczynać rząd(pamiętajmy żeby te wkucia były poniżej linii i by nie tworzyć rzędu, tylko niewidocznie przejść te dwa pierwsze słupki dalej).Brzmi to może skomplikowanie, ale to przejście pozwala uzyskać ładny kształt brzegu, takie ząbki, co się potem przydaje w rzędzie ostatnim.

rzędy VI-XI - według schematu

rząd XII - na łuku z 3 oczek zrobić 7 słupków, 3 oczka łańcuszka,półsłupek(w poniższe 5 oczek łańcuszka), 3 oczka łańcuszka i do końca rzędu, według schematu

rząd XIII - zaznaczyłam go na czerwono, on jest robiony w innym kierunku,rząd zaczyna się po ostatnich 7 słupkach, robimy łuczek z 3 oczek łańcuszka i wkuwamy go w pierwszy słupek rzędu XI, potem znowu 3 oczka łańcuszka i wkuwamy w gore ostatniego słupka rzędu X. Nad łukami wpisałam cyfry, one informują o ilości oczek łańcuszka.
Robimy dziewięć łuków po 3 oczka łańcuszka, teraz zaczynamy skrzydła

Skrzydełka - ostatni łuk z 3 oczek łańcuszka jest wbity w pierwszy słupek III rzędu, teraz robimy duży łuk z 12 oczek łańcuszka, następnie słupek pięć razy nawinięty robimy go na pierwszym słupku III rzędu( dosyć to trudno zrobić, ale delikatnie przytrzymywać palcem, żeby się ładnie połączył na końcu z tym co już jest na szydełku), łuk 6 oczek łańcuszka, potem słupek sześć razy nawijany - wbijamy go w ostatni słupek II rzędu, 6 oczek łańcuszka, znowu słupek sześć razy nawijany - wbity ponownie w ostatni słupek II rzędu, potem 6 oczek łańcuszka i wkłuć się w główkę aniołka. Tu trzeba intuicyjnie, bo półsłupki się mogły idealnie równo nie ułożyć. Po prostu staramy się aby to wkucie wypadło na godzinie 15tej. Dalej aureolka, czyli łuki z oczek łańcuszka, kolejno z 3, 4, 5, 4 i 3, tak aby uzyskać ładne, proporcjonalnie rozmieszczone łuki. Ostatni ma wypaść na godzinie 21szej, tu się zaczyna drugie skrzydło. Robimy je jak pierwsze, tylko w kolejności odwrotnej, mianowicie: 6 oczek łańcuszka, słupek sześć razy nawinięty w pierwszy słupek II rzędu, 6 oczek łańcuszka, słupek sześć razy nawinięty znowu w pierwszy słupek II rzędu, 6 oczek łańcuszka, słupek pięć razy nawinięty - wkuty w ostatni słupek III rzędu, następnie 12 oczek łańcuszka wkute w górę ostatniego słupka III rzędu.

Dalej robimy 9 łuków z 3 oczek, wbijanych w góry słupków w kolejnych rzędach, zakańczamy i mamy aniołka. Koniecznie go moczymy w krochmalu, układamy w palcach mokrą robótkę. Jest możliwość ponaciągania każdego słupka przez co wszystko się prostuje i potem ma dobry wygląd. Rozpinamy go wykałaczkami(lub szpilkami dobrej jakości, chociaż bywa że puszczają rdzę, więc warto uważać) na styropianie, lub na innym podkładzie do napinania serwetek. Trzeba sprawdzić czy kształt się nam podoba, bo póki jest mokry to możemy inaczej ponapinać - głównie chodzi o górę aniołka. Zostawiamy do wyschnięcia, około 12 godzin.

Wszystko pewnie brzmi skomplikowanie, ale zrobienie przy pewnej wprawie to ok 20-30 minut. To jest prosta kompozycja słupków i łańcuszków. Oczywiście jeśli ktoś sobie życzy może wprowadzać dowolne modyfikacje - więcej grup słupków w rzędach, więcej lub mniej rzędów, można wprowadzać kolory, czy dodać po wysuszeniu kokardkę lub różyczkę. Ważny jest ostatni rząd, te łuczki i skrzydełka, bo to dodaje uroku. Jeśli komuś nie wyjdzie opisywane przeze mnie przejście między rzędami może robić po swojemu. Warto też popatrzeć na grubość nitki, bo przy cieniutkiej może będzie trzeba zrobić 4 oczka łańcuszka w małych łukach, ale to wychodzi dopiero w trakcie. Jestem zdania, że każdy kto zna podstawowe ściegi szydełkowe poradzi sobie z tym aniołkiem. Życzę wszystkim powodzenia :)

środa, 13 stycznia 2010

Sikorki za oknem












Drzewa za oknem w śniegu to piękny widok, szczególnie jeśli się siedzi w ciepełku i nie musi telepać na mrozie. Teraz kiedy drzewa są pozbawione liści widać ptaki, które cały czas przeszukują gałązki i swój teren w poszukiwaniu pokarmu. Za oknem mamy karmnik. Obserwowanie ptaków w nim to fascynujące zajęcie. U nas stołują się dwa gatunki sikorek i zięby. Chyba zięby, bo porównując zdjęcia z atlasu z moimi, zięby najbardziej mi pasowały. Nie wiem jak, bo przecież wyglądałam cicho zza firanki, o moich obserwacjach dowiedział się pies sąsiadów. Urządził dziką awanturę, na chwilę spłoszył ptaki. Ale powróciły, bo wiedzą że są wystarczająco szybkie i zdążą uciec w razie niebezpieczeństwa.

```````````````````````````````````````````````````````````````````````````````
Zamieszczam jeden z moim zimowych tekstów. Kiedyś był na blogu u znajomego,niestety tego blogu już nie ma.

Miałam sen. Autobus, raczej miejski. Obszerny. Poprzeczne drążki z uchwytami do trzymania dla stojących. Siedzieliśmy przy końcu i patrzyliśmy na pasażerów. Kilku żołnierzy niemieckich podchodziło do niektórych ludzi i wieszało ich na uchwytach, których pętle powiększały się na tyle, aby swobodnie prześlizgiwały się przez nie głowy. Wyznaczeni nie protestowali. Sprawnie oddawali się przeznaczeniu. W powietrzu były przeróżne emocje. Najdotkliwiej odczuwało się beznadzieję i rezygnację i jeszcze jakąś dziwną świadomość, że ten zły czas nie przeminie. Że lepiej odejść spokojnie. Zapatrzyłam się na trochę dziwną scenę. Żołnierze podeszli do starszej Niemki i poprowadzili ją do następnej pętli. Czyli, nie był ważny nikt. Nie liczył się wspólny rodowód. Może i miała fatalny makijaż. Spływający prawie z jej starej twarzy, lśniący i w tandetnych kolorach. Rzucała się w oczy, wywoływała niesmak maską klowna. Mówiła coś cicho do żołnierzy, oni spokojnie ją wieszali. Może został gdzieś po niej synek. Zupełnie nieistotne.
Teraz patrzą na nas. Idą. Ściskasz mnie za rękę. Wiem, że mnie zaraz zabiorą, pójdę z ulgą. Ale czuję wielki żal kochanie. Dałeś mi takie dobre życie. Bezpieczne. Przykro mi, że ci nie podziękowałam nigdy za to, a teraz nie ma czasu. Nie podziękowałam. Teraz nie mogę mówić, kiedy oni patrzą i czekają. Wstaję, dotykam twojego policzka i idę.
Obudziłam się dalej czując ten żal. Spałeś na poduszce obok, posapując cicho. Nie czas teraz na rozmowy i podziękowania, odpoczywaj. Jest chłodnawo. Przez zasłony przedzierała się powoli jasność poranka i światła lamp ulicznych. Podniosłam z podłogi twój sweter, który musiał zsunąć się z krzesła i leżał przyczajony, gotowy w każdej chwili ogrzać zmarznięte plecy. Wełniany o luźnych splotach z wrobionym wzorem kanciastorogich jeleni. Pachniał tobą, tak delikatnie, jakby od niechcenia. Dotykam go. Głaszczę brązowe futro. Wsuwam w nie palce i przesuwam po smukłych bokach zwierzęcia. Pod cienką warstwą tłuszczu klawiaturki kości. Pachnie dzikością. Odwraca głowę, wymieniamy się spojrzeniami. Strzyże leniwie uchem odpędzając tym komary. W końcu dźwiga się, prostuje nogi i idzie przed siebie. Idę za nim. Śnieg głuszy kroki. Zza drzew wychodzą inne jelenie. Nasz pochód powoli kieruje się nieistniejącymi ścieżkami ku polanie.
Piękny jest zimowy las. Mijamy drzewa, na ich nagich gałęziach wiszą, nie zjedzone przez ptaki, owocowe korale. Białe perły śnieguliczki połyskują lodowym blaskiem w promieniach mroźnego słońca. Drobne ptaszki wylatują nam spod nóg. Siedząca pod sosną wiewiórka ogląda szyszkę, spojrzała na naszą procesję, aby po chwili powrócić do wydłubywania, jakimś cudem, zapomnianego nasionka. Jest tak cudownie chłodno. Ale to, że lubię zimno nie oznacza wcale, że jestem oziębła. Po prostu w chłodzie żyję intensywniej, wszystko jest wyraźniejsze i lepiej smakuje.. Drzew jest mniej. Śnieg tworzy małe zaspy, otaczające wałem polanę. Piękna biel. Jelenie wychodzą na przestrzenie, coraz przystają, rozgarniają nosami śnieg poszukując w nim pozostałych po lecie traw i ziół. Przeżuwają znalezione źdźbła.
Nagle nieruchomieją, prostują się i patrzą w stronę olbrzymiego dębu. Coś jest nie tak. Zza drzewa wychodzą żołnierze. To już przecież było. Patrzymy na siebie: oni, zwierzęta i ja. To już było. Jelenie spokojnie idą w stronę dębu. Patrzą w chłodne niebieskoniemieckie oczy. Czas powolnieje. Ręce sięgają po broń i strzelają. Jelenie padają kolejno idąc. Leżą już wszystkie. Krew wsiąka w śnieg, zaskakuje swoją jasną barwą. Niektóre ciała jeszcze drżą delikatnie. Para leci z uchylonych pysków. Przeminął odbijany echem huk wystrzału. Myślę, że teraz czas na mnie. Ale oni nie chcą. Krzyczą, że mam iść stąd. Więc idę.
Wrócę do ciebie. Muszę ci podziękować przecież za wszystko. Za czułość i cierpliwość. Za miłość, której nie rozumiałam. Bo kochałeś, kochasz, tak po prostu swoim życiem. Kochałeś wiedząc, że nie oddaję ci uczucia. Sweter grzeje mocno. Siadam pod drzewem. Nie wiem, co będzie dalej? Jak będziesz żył? Wiesz - nie wrócę z tego lasu. Zwinę się w kłębek i zostanę tu. Długo czekałam na ten mróz. Jestem ci wdzięczna za tę miłość, ale nie umiem tak żyć. Raz kazali mi ginąć, raz życie darowali. W obu przypadkach jest mi źle – bardziej nie chcę żyć, niż chcę. Obrzydliwe uczucie bezsensu. Przepraszam.

środa, 6 stycznia 2010

Misiątko


Miał pachnieć poziomkami, być przesycony nadzieją, energią, szczęściem i wszystkim co najlepsze. I taki właśnie jest ten misiaczek. Nazywa się Lacky Poziomka. Odnalazł swój domek w dalekim , dużym mieście. Będzie z kimś, kto na niego czekał. Mam nadzieję, że będzie pomocny i pomoże wyprostować zawiłe ścieżki. Buziaki dla Was.

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Orkiestry ciąg dalszy

W Sylwestra siedziałam w domu i żeby jak najmilej spędzić ten czas zabrałam się za szycie kolejnych aniołków. I oto są.


Aniołek we wrzosach - kobieta muzyka, z dzieckiem na reku oczekująca jego powrotu z koncertów, zawsze łagodna i wspierająca, ale nie zahukana. Ona też ma swój świat, który nota bene jest pełen muzyki. Prawdziwa anielica.


Anioł oliwkowy w groszki z gitarą. Instrument ma cztery struny, ale on potrafi zagrać na nim każdą melodię świata.



Anioł z małą trabką - niepozorny specjalista, pasjonat o wielkim sercu, a jaką ma odjechaną czapeczkę.


Anioł z fletem prostym C - flecik niby prosty jest, ale jego melodie poruszają każde serce. Warto pamiętać, że przy umiejętnym zakryciu otworów - żeby nie piszczało - można na nim zagrać prawie każdą linię melodyczną. Za czasów mojej młodości w szkole podstawowej sporo graliśmy, lubiłam to i do dzisiaj umiem.


Cała gromadka. Mała orkiestra gorących serc. Więcej aniołków już nie doleci, ale uważam,że ten skład jest obłędnie udany.