Dawno, oj dawno nie było nowości. Nie żebym nie kupowała nic, bo kupowałam, ale ciężko było to zebrać razem. To, co dziś pokażę zakupiłam/dostałam od początku roku. Jak widać królują lakiery :)
Łupy z warszawskich targów kosmetycznych, które mam dzięki kochanej Sylwi! :) Od lewej: Orly Key Lime Twist (z najnowszej kolekcji), Opi Aloha From Opi, Opi That's Hula-rious!, Opi Do You Take Lei Away? (wszystkie 3 pochodzą z kolekcji Hawaii), Opi Cement The Deal (kolekcja 50 Shades of Grey), Zoya Rue, Zoya Nyx (Pixie Dust), Zoya Payton, Zoya Arabella (Pixie Dust) i zmywacz truskawkowy z Euro Fashion.
Od lewej: Opi Life Gave Me Lemons, Opi Put A Coat On!, Opi You Are So Outta Lime! (pokazywałam go tutaj), Opi Coca-Cola Red, Opi I Saw... U Saw...We Saw... Warsaw, Opi Black Onyx, Opi Stay The Night.
Od lewej: Essie Stones n' Roses, Essie Suite Retreat, Essie Cocoa Karma, Essie Time For Me Time, Colour Alike 552 i Sensique 199 Confetti.
Od Lewej: CND Vinylux Weekly Top Coat, Opi RapiDry, Essie Good To Go, Herome Nail Hardener Extra Strong, , Opi Matte Top Coat, p2 Cuticle Cream i BarbraPro Tonik do zmywania paznokci.
Moje drugie już opakowanie BB cream od Lily Lolo oraz próbki kosmetyków Lulu&Boo.
Kolejna już tubka peelingu do dłoni z Pat&Rub oraz Tonik AOX również z P&R.
Podczas służbowego pobytu w Krakowie miałam po raz pierwszy okazję wejść do stacjonarnego sklepu Stenders. Nie mogłam wyjść z pustymi rękami :D Kupiłam żel do kąpieli waniliowo-czekoladowy i żurawinową kulę do kąpieli, a jako gratis dostałam mydełko lipowe i bzowe.
Na dzień kobiet nie dostałam od K. kwiatka. Marudziłam mu, że chcę bzy, które kocham. Więc kupił mi zestaw w Sephora - żel pod prysznic oraz płyn do rąk.
Na zdjęcia nie załapały się jeszcze lakiery Chanel: 625 Secret i 631 Orage oraz 503 Inattendu wraz z próbkami, które dostałam od Megdil :*
Coś znacie, coś chcecie w pierwszej kolejności zobaczyć? :)
Bleu Majorelle to pierwszy wysokopółkowy lakier w mojej kolekcji. Pod koniec zeszłego roku poszalałam podczas rabatów w sklepie internetowym Douglasa i drogą kupna nabyłam 3 lakiery, na które nigdy bym sobie normalnie nie pozwoliła. Ale raz się żyje! Dziś pokażę Wam piękny, oczywiście niebieski (zresztą, wszystkie 3 nabytki są niebieskie...) kremowy lakier od Yves Saint Laurent. Dwie cieniutkie warstwy widzicie na zdjęciach, bez topu, który dodałam później. Połączyłam go z moich ukochanym piaskiem Tomoko od Zoya. Taki duet nosiłam przez jakieś 5 dni i był to mój sylwestrowy mani :) (mamy już drugą połowę lutego, więc całkiem nieźle czasowo mi idzie z prezentacją :D)
Tomoko to kolor, którego wcale nie chciałam. Naoglądałam się mnóstwa zdjęć i na żadnym nie poczułam szybszego bicia serca. I nie wiem, co się nagle zmieniło, że włączyło mi się na niego mocne chciejstwo. No i mam :)
Na zdjęciach widzicie 3 warstwy lakieru, po 2 miałam wrażenie, że jednak trochę prześwitują mi końcówki. Kolor jest cudny i świetnie pasuje do mojego koloru skóry. Jest tak uniwersalny, że pasuje do wszystkiego, a ja takie cudaki bardzo lubię!
Jeśli ktoś myślał, że na dwóch piaskowych Zojkach zakończę swoją przygodę z tymi cudami, to się grubo pomylił :D Właśnie w moje lakierowe szeregi zawitała Chita i Tomoko. I po tych czterech pięknych piaskowych okazach mogę zdecydowanie stwierdzić jedno: na chwilę obecną to są moje ulubione piaski i chętnie przygarnę inne kolory :]
Tą paskudną zieleń zapragnęłam już podczas pierwszych zakupów piasków Zoya, do tej pory się zastanawiam, czemu się mu opierałam. Ale jest mój! I powiem Wam tak... Chita jest tak brzydka, że aż piękna! :)
Malowanie, trwałość i zmywanie - standardowo tak samo, jak w przypadku każdego z posiadanego przeze mnie koloru tej kolekcji - 2 warstwy w pełni kryją płytkę, a na paznokciach wytrzymują spokojnie kilka dni. Na zdjęciach widzicie Chitę po 5 (!!) dniach noszenia bez żadnego odprysku i uszczerbku. Widoczne są tylko odrosty paznokci.
O Dream zamarzyłam, jak tylko zobaczyłam go u Mani, a jak to jest jeszcze kolor niebieski to już wogle. I to był pierwszy z lakierów firmy Zoya, które sobie wybrałam do popodchoinkowego prezentu. Resztę już widziałyście wcześniej :)
Dream to niebieski lakier holograficzny. Wygląda przecudownie w świetle słonecznym, ale nie można mu również odmówić uroku w sztucznym. Kryje po 2 warstwach, ale ja dałam 3 dla głębszego koloru. Jest tak piękny, że ciągle gapiłam się na swoje paznokcie, tak gapiłam :D Zmywa się bez problemu, czym byłam miło zaskoczona.
Chciałyście Zojkę, to macie Zojkę :) W zasadzie nie jest to moje pierwsze spotkanie z lakierami piaskowymi z firmy Zoya - miałam już okazję mieć na paznokciach Solange, którego się pozbyłam w ramach wyprzedaży i zaopiekowała się nim Obsession, u której zdecydowanie lepiej wygląda ;] I choć kolor nie przypadł mi wtedy do gustu, to bardzo spodobała mi się i formuła i trwałość. Dlatego zapragnęłam mieć inne kolory, co zresztą mogłyście zobaczyć w poprzednim poście z nowościami lakierowymi. I tak oto podczas zakupów poświątecznych, ale na prezent dla samej siebie, u naszej blogowej koleżanki Manii w jej sklepie MAANI.PL zakupiłam 3 Zojki. Jedną dziś Wam prezentuję - jest to cudny (niee, cudny to za mało powiedziane!), fioletowy piasek Carter. Niestety zdjęcia nie oddają w pełni całego uroku tego lakieru.
2 warstwy wystarczą do pełnego pokrycia płytki, co prawda po pierwszej obawiałam się, czy nie będą potrzebne przynajmniej 3, ale druga warstwa zrobiła swoje. Lakier wysycha błyskawicznie, nie ściera się (mam go na paznokciach dziś 4 dzień i nie widzę żadnych ubytków!), nie haczy o ubrania, a także ma najdelikatniejszą fakturę piasku z tych, które do tej pory używałam. I myślę, że to na razie mój piaskowy ulubieniec (pewnie do następnej Zojki :D).