China Glaze - Strawberry Fields

sobota, czerwca 23, 2012 unappreciated 4 Comments

Mocny różowy kolor ze złotymi drobinkami w słońcu wygląda cudnie! No i w końcu to chinka, więc jakość przyzwoita. Chociaż na dłuższych paznokciach potrzebowałam 3 warstw, ale wybaczam mu to ;)







4 komentarze:

BlogBox - trzecia edycja

poniedziałek, czerwca 18, 2012 unappreciated 6 Comments

No i jest już u mnie, jeszcze gorący (niekoniecznie przez to, że dopiero odebrałam go z rąk listonosza...) - mój drugi BlogBox, który dostałam od Księżniczki. Całe pudełko było obklejone papierem z kotami i koty w środku i kartka z kotkami... Normalnie koci box :)




W środku znajdowały się takie kosmetyki, jak:
- Eveline Cosmetics - krem do rąk
- Joanna - balsam do ciała
- Hean - peeling, masaż solankowy do ciała (szukałam go baaaardzo długo, dziękuję baaaardzo za niego!)
- Virtual - lakier do paznokci, nr 150 Chameleon charm
- Essence - lakier do paznokci z nowej limitki, nr 03 Oh de prep


Dziękuję bardzo za tego boxa Księżniczce i oczywiście Obsession za pomysł i przeprowadzanie zabawy :)

6 komentarze:

Essie [Mint Candy Apple & Virgin Orchid]

niedziela, czerwca 10, 2012 unappreciated 14 Comments

Bardzo niedobrym pomysłem było postawienie szafy Essie w Super-Pharm, bardzo niedobrym. Nie dość, że mam ją koło pracy (niekoniecznie po drodze), to kolory lakierów wołają o to żebym je przygarnęła. Powstrzymałam się na dwóch tytułowych lakierach.


O ile miętowy mnie urzekł (chociaż malowanie nim to lekka katorga, 3 warstwy to jak dla mnie dość sporo), o tyle róż z małymi złotymi drobinkami wcale. No i ciężko mi przywyknąć do tego szerokiego pędzelka, jest niby ok, ale coś mi w nim nie pasuje. Trwałość ok, zdjęcia robione dziś po 5 dniach noszenia i walenia paznokciami w różne dziwne rzeczy :)








14 komentarze:

Szara migotka

czwartek, czerwca 07, 2012 unappreciated 6 Comments


Jeden z tych lakierów, który często mam na paznokciach, ale jakoś do tej pory nie było okazji by go sfotografować.
Colour Alike - nr 452, czyli tytułowa szara migotka :) Migoczący szary wieloma drobinkami, nie jest przez to nudny, jak zwykły szarak :)










6 komentarze:

Majowe zużycia

sobota, czerwca 02, 2012 unappreciated 5 Comments

Dawno nie robiłam takiego postu, z prostego powodu - moja mama wyrzuca wszystko, co puste. Minus mieszkania z rodzicami (ale już niedługo!). Na szczęście byli teraz na urlopie i w ciągu 2 tygodni udało mi się zachomikować kilka pustych opakowań.




Dwa zmywacze do paznokci Sensique. Po lewej o zapachu kiwi - do paznokci naturalnych z gliceryną i lanoliną, po prawej o zapachu truskawki  - bezacetonowy z aloesem i prowitaminą B5. Dobrze zmywają, do tego nie śmierdzą acetonem, wręcz pachną. Z tych dwóch moim ulubieńcem jest ten z kiwi - pachnie delikatniej niż truskawka. Są bardzo wydajne i kosztują kilka złotych. Nie wysuszają skórek i są delikatne nawet jak mam pokaleczone skórki. W tej chwili mam w użyciu dwie butle o zapachu arbuza.




Żel pod prysznic Luksja Active Vitamins. Kupiłam go w promocji w Rossmanie za ok. 8-9 zł. Pachnie bardzo orzeźwiająco i słodko jednocześnie. Baaaardzo wydajny (butla ma 500 ml) i baaaardzo dobrze się pieni. Dodatkowy plus za niewysuszanie skóry.




Wygładzający scrub cukrowy Milk&Honey z Oriflame. Dostałam go od babci, która jest zatwardziałą fanką kosmetyków Oriflame (dodatkowo jest konsultantką), leżał bardzo długo w szafce, aż w końcu doczekał się zużycia. Ale tylko i wyłącznie dlatego, że poprzedni zdzierak się skończył. Pachnie fatalnie (mdli mnie jak go wącham), ścieranie ma średnie (a ja kocham porządne zdzieraki), mało wydajny. 






Nivea - wygładzająco odżywczy krem do rąk. Pisałam o nim tutaj, swojego czasu był moim ulubionym kremem do rąk, ale jego wydajność zabiła mnie i znudziła. Wydawał mi się pod sam koniec używania za ciężki. Mam jeszcze gdzieś jedną tubkę, zalega pewnie w którejś z torebek, zużyję, ale raczej na jesień/zimę - jest za tłusty. 



Jak już jesteśmy w temacie kremów do rąk - krem z The Body Shop. Kupiłam go w promocji dając puste opakowanie po jakimkolwiek kosmetyku i dostałam zniżkę 22%. Kupiłam kilka kremów z tej serii. Ten był typem torebkowym, używanym w pracy. Pełna recenzja będzie jak zużyję typ domowy, który już dogorywa :)




Niedawno pisałam tutaj o bananowym duecie. Odżywka się w końcu skończyła, szampon skończył się wcześniej i został wymieniony na 22% rabat, o którym pisałam w przypadku kremu do rąk TBS.




Krem do twarzy La Roche-Posay - Toleriane Ultra. W zeszłe wakacje potrzebowałam pilnie kremu do twarzy do skóry wrażliwej, przeczytałam o nim w jakiejś babskiej gazecie, poleciałam do apteki i kupiłam. Trochę za niego zapłaciłam (ok. 50-60 zł), ale nie żałuję. Co prawda był tłusty na dzień, ale był rewelacyjny na noc. Po jego wieczornym użyciu zawsze czułam bardzo gładką skórę. Krem jest bardzo wydajny, ma wygodną pompkę, wystarczyło raz nacisnąć, aby uzyskać odpowiednią ilość kremu. Niestety nie było widać zużycia, więc zaskoczeniem dla mnie było to, że się skończył. Na pewno kupię kolejne opakowanie, ale dopiero jak zużyję inne kremy do twarzy.


Było jeszcze kilka zużyć, które na zdjęcia się nie załapały, m.in. z powodu mamy, która lubi wyrzucać puste opakowania :) i z powodu promocji 22% rabatu w TBS (skorzystałam z niego kilkukrotnie). A były to: peeling gruboziarnisty Joanna, tak okropnie śmierdział chemią, że źle mi się go używało (wersja malinowa). Kolejny był tonik do twarzy z Pharmaceris, o którym pisałam tutaj oraz dezodorant w kulce Nivea, o którym lepiej nie wspominać :)


A Wam jak poszły zużycia?

5 komentarze:

Obsługiwane przez usługę Blogger.

About me