6000 Was - Obserwatorów, to najlepszy
prezent na dzień blogera. :) W sumie bardziej świętuję to pierwsze, niż
drugie. Bo po pierwsze czym jest blog bez czytelników, a po drugie od zaledwie 3,5
miesiąca go prowadzę i nie czuję się jakimś rasowym blogerem. ;) Ale to
świetna okazja, żeby podsumować ten czas, podziękować Wam,
że chcecie to wszystko oglądać i opowiedzieć, co się działo u mnie tak od kulis... Zapraszam. :)
Poniżej zacznę od pierwszych zdjęć, które wykonałam z myślą o blogu. Właśnie się szykowałam na pierwszą sesję, robiąc sobie włosy & make-up i próbowałam, jak mi wychodzą selfie. ;)
Jak to się wszystko zaczęło? Pewnie znacie to uczucie, kiedy wiecie, że w Waszym życiu musi zajść jakaś zmiana. Często niestety te chwile wiążą się z jakimiś mocnymi wydarzeniami, które przechodzą po nas jak tornado, ale jak już wszystko rozwalą, to przynajmniej zostawiają miejsce na zbudowanie czegoś nowego. Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi. ;)
Taki moment spotkał i mnie, ale pewnie gdyby nie on, to nie zdobyłabym się na odwagę, żeby opowiedzieć Wam o sobie i swojej pasji do stylizacji. Blog był na mojej mapie marzeń i dosłownie i w przenośni, wiele kobiet mówiło mi, że powinnam pokazywać innym kobietom jak odważyć się ubierać kobieco, bez względu na rozmiar. I pewnego dnia stwierdziłam, że wychodzę na przeciw tym marzeniom i wizjom, biorę je "na klatę". ;) Poprosiłam moją przyjaciółkę Martę, żeby wyjęła z szafy swój aparat i zrobiła mi zdjęcia na bloga. Od kiedy pamiętam (a znamy się od podstawówki) fotografia była Jej pasją i "obfacała" swoje wszystkie przyjaciółki (w najlepszym okresie było nas 7) oraz ich rodziny. Nawet nie była zszokowana pomysłem, bo wiele osób już mnie namawiało do założenia bloga, więc powiedziała "no wreszcie" i ruszyłyśmy w miasto. ;) Zapakowałam do samochodu swoje ulubione sukienki, które wybrałam na pierwsze wpisy i tak powstały zdjęcia.
Tak wygląda kompletowanie stylizacji na zdjęcia. Ponieważ na co dzień zarówno ja, jak i Marta pracujemy, możemy robić zdjęcia wyłącznie w weekend. W sytuacjach awaryjnych ratuje mnie Michał , mieliście okazję widzieć Jego zdjęcia na blogu.
Na początku blog miał być "tajny", bo na serio nie spodziewałam się, że aż tyle osób będzie chciało go oglądać. Chciałam zrobić próbę, jak mi to wychodzi i dopiero powiedzieć bliskim i znajomym. Jednak już pierwszego wieczoru technologia mediów społecznościowych załatwiła wszystko za mnie... Założyłam mail oraz konto na Instagramie i FB "fajnainiechuda" i w sekundę, jak odpaliłam aplikacje na iPhonie, znajomi mojego prywatnego Instagrama otrzymali info, że założyłam nowe konto. No i tak się to zaczęło... :) Potem stwierdziłam, że skoro i tak już wszyscy będą wiedzieć, to może opowiem o moim widzeniu siebie jak największej ilości kobiet i zaczęłam pisać dla portalu MamaDu.
Bardzo dużym wsparciem w pierwszych tygodniach tego blogowego tygodnia byli dla mnie moi najbliżsi. Ogromną inspiracją i motywacją, by sięgać po swoje marzenia, był mój syn. Jak widać bardzo się zaangażował w temat bloga i zaczął sam tworzyć stylizacje. ;) Skoncentrował się na razie na nakryciach głowy, ale jak stwierdził, najbardziej zainteresowała go fotografia. :) Kiedy tylko mogliśmy, wspólnie robiliśmy zdjęcia i był to świetnie spędzony czas.
W między czasie rozwijałam też inne pasje, jak np. prace remontowe ;) i sport. Mój samochód okazał się być nie tylko świetną garderobą, ale również pojazdem dostawczym. ;)
Niektóre wydarzenia w życiu uświadomiły mi, że stylizacje powinny być dostosowane do każdej okazji... Zobaczcie, jak odpowiednio dobrana garderoba potrafi uratować sytuację. ;)
Koszula w kratę była eksploatowana na różne sposoby, zagrała min. w przedstawieniu przedszkolnym w roli krasnala numer 1 (z 7). ;)
Dużo pracy w ostatnich 3 miesiącach kosztowało mnie opanowanie technik selfie, ale nadal jeszcze nad tym pracuję. ;) W sumie nie wiem, które trudniejsze - z ręki, czy z lustra? ;)
Martwa natura też inspirowała mnie do zdjęć. :)
Rodzinne selfie też musiało być. :) Z moją mamą, która pierwsza nauczyła mnie jak doceniać swoje piękno i była fanką moich nawet najdziwniejszych pomysłów. ;)
Praca zawodowa, również przyniosła wiele pozytywnych emocji. Firma, w której pracuję, od lat sponsoruje Tour de Pologne. To już mój trzeci sezon kolarski. ;)
Z moją ukochaną siostrą Daną na gali zakończenia Tour de Pologne. Od wielu lat (naszą ulubioną ;)) zagadką jest, która z nas jest starsza. ;)
Ostatnie tygodnie przyniosły mi wiele szczęśliwych chwil. Nie przypuszczałam, że prowadzenie bloga jest aż tak przyjemne. Jeszcze raz dziękuję Wam, bo to tylko Wasza zasługa, że jest ta energia! :*
Fot. iPhone 6