Tak powstawały myłkusowe koty- bo ten wpis należy do mnie, czyli do Myłkusa, czyli córki Egretty, czyli... no właśnie- do kogo?
Troszkę o sobie, bo ci, którzy śledzili wcześniejszy blog mojej mamy wiedzą kim ona jest, ale ni stąd ni zowąd pojawiłam się ja, o której nie wie nikt nic... więc: jestem córką od 23.lat- początków nie pamiętam, ale potem było całkiem nieźle :) w zasadzie moi rodzice- Egretta i jej wspaniały mąż- mimo niełatwego startu zapewnili mi i bratu (bo równie długo jestem siostrą), beztroskie dzieciństwo. Dalej- jestem żoną, z już całkiem niezłym, bo pięcioletnim stażem, a także najszczęśliwszą na świecie matką, z krótkim, półrocznym doświadczeniem. I w końcu jestem Myłkusem, bo tak określił mnie mój mąż, a dlaczego? To już będą wiedzieć wszyscy miłośnicy przyrody...:)
Zamieszczam w takim razie myłkusowe koty przy herbatce z cynamonem, pięknych dźwiękach muzyki Klary i gaworzenia małego "Pysia".
a na koniec link do wspomnianej inspirującej muzyki: http://www.youtube.com/watch?v=iWuh2B_3g7I
sobota, 15 grudnia 2012
wtorek, 11 grudnia 2012
Startujemy...tworzymy :)
Witam wszystkich
moich „starych” [ czyli tych, którzy podążyli za mną z nieco zaniedbanego bloga
przyrodniczego (egretta-alba.blog.onet.pl)] oraz nowych, ( którzy odnaleźli
mnie dopiero tutaj) obserwatorów i podczytywaczy .
Mam
wielką tremę ponieważ dotąd opisywałam i
pokazywałam niemal wyłącznie piękno otaczającego mnie świata a teraz
chcę
pokazać nieudolne poczynania rękodzielnicze nieco chaotycznej i
niecierpliwej
bałaganiary z nieuczesaną duszą i słomianym zapałem, czyli moje własne i
całkiem odmiennej charakterologicznie ( z wyjatkiem skłonności do
bałaganiarstwa ;) mojej córki Sary :) Nasze wytworki w
większości zainspirowane i podpatrzone u bardzo uzdolnionych,
wspaniałych
kobiet od lat prowadzących blogi rękodzielnicze i wnętrzarskie, zapewne
im nie dorównują, ale cieszą. bo wykonane własnoręcznie :)
Linki do tych blogów
zapewne wkrótce znajdą się u nas a tymczasem bardzo im wszystkim dziękujemy za
to, że zarażają wirusem tworzenia drobnych , pięknych rzeczy , które wnoszą
nieco koloru i radości w często smutną, szarą rzeczywistość .
Niestety nie
wszystko co stworzyłyśmy możemy pokazać, bo większość powędrowała, najczęściej
w postaci drobnych upominków, do różnych
znajomych i rodziny, oczywiście nie zostając uwieczniona na zdjęciach.
To co
zostało pokazujemy i śpieszymy tworzyć „nowości” a Wy tymczasem
rozgośćcie się i jeśli uznacie, że dobrze się u nas czujecie, zostańcie
na dłużej.
Len wykorzystany na podusie i zawieszkę na toaletę ma wiele lat , wyrósł w gospodarstwie, które zakupiliśmy dwa lata temu i został utkany przez babcię poprzednich właścicieli na starych krosnach, które do dziś, rozłożone na czynniki pierwsze leżą w starej szopce. Grafiki z Graphics Fairy i Malowanego Kokonu wykonane oczywiście metodą Nitro :)
Łoś, nasz rodzinnie ulubiony zwierzak i kolorowy konik to wytworki Myłkusa ( czyli Sary) .
Moja pierwsza Tilda, królik Hieronim :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)