Na początku był długi proces rozpoczynania "dzieła". Co zaczynałam to prułam. Rozpoczynałam chyba z pięć razy. Jak już załapałam to szło całkiem nieżle aż do pierwszej bordiury (ale o tym już było). Szło tak ciężko, że wiele razy o mały włos robótka nie lądowała w kącie. Ale uparta ze mnie istota - w końcu zodiakalny baran :)
Uparcie opłacało się. Stwierdziłam tylko, że mam już dość przygód jak na jeden projekt i zakończyłam chustę na pierwszej bordiurze.
Pozostało już tylko zblokowanie. No i nawet z tym był mały problem. Nie, nie - nie to żebym nie wiedziała jak, ale nie jest to łatwy wyczyn przy takim metrażu mieszkania i mieszkającym w nim bardzo ciekawskim małym człowieku. Jak już wytłumaczyłam dziecięciu (tak mi się przynajmniej wydawało) o co chodzi poszło całkiem gładko i szybko.
Zatem jest. Moja własna delikatna i zwiewna Frozen leaves by Anusla
Chusta ma wymiary 145 cm na 105 cm
Zrobiona jest z Lace Dropsa w kolorze jasnego różu.
Druty KP nr 3
Mimo wielu trudności bardzo spodobało mi się dzierganie chust i sądzę, że ostatnia to to nie będzie. Mam tylko nadzieję, że pójdzie mi wtedy trochę sprawniej.
P.S. Uściślając, żeby nie było pomyłek - w roli modelki moja siostra :)