blog kompatybilny z www.decoupage-maryski.blogspot.com tam pokazywałam, pokazuję, będę pokazywała swoje prace, a tu można pooglądać i poczytać historię, sposób powstawania i inne mniej lub bardziej ważne sprawy dla mnie i mojego decoupageowania. Zapraszam na werandę na kawę, jeszcze chętniej na herbatkę z sokiem malinowym, na ploty i decuploty ale i na warsztaty, pojedyńczo ale i w małych grupach, co, kto z kim i na czym :-) wszystko do uzgodnienia....
sobota, 24 grudnia 2011
środa, 14 grudnia 2011
Mam wrażenie, że......
Właśnie mam wrażenie, że w tym roku święta wchodzą jakby tylnymi drzwiami!
Składa się na to pewnie wiele przyczyn. Podstawową jest pogoda, nie zimowa, nie świąteczna, Brak śniegu, brak mrozku, brak skrzypienia pod butami, brak skrzenia się w słonku chabazi w ogródku, brak i brak, ciągle mi czegoś w atmosferze przygotowań brak i trudno mi się pogodzić ,że święta już tuż,tuż .... nie czuję ich w tym roku.No i ten "brak" przekłada się na wygląd mojego domu. Niby wyciągam ozdoby choinkowe i takie inne, które zdobiły różne kąty w poprzednim sezonie, ale........Na przykład "wcięło" mi moje ulubione Anioły, które fruwały w salonie pod lampą, zawieszone na żyrandolu i w komplecie z moimi decoupageowymi bombkami, wirowały w świetle, skrząc się brokatowo. Nie wiem co się z nimi stało? No dom spory, zakamarów trochę, ale bez przesady, wszystko w miarę ma swoje miejsce i ozdób choinkowych nie chowam w szafie na buty albo w lodówce, to jeszcze nie ten etap! A Anioły znikły, pewnie znajdą się na Wielkanoc :-)))
Albo, śmieję się zaglądając po różnych kątach, że zmieniły dom, może gdzieś indziej są bardziej potrzebne???
W takim razie nie mam do nich pretensji i zrobię sobie inną wersję decoupageowej dekoracji na przykład taką:
Lampion z MIkołajem i bombkę z MIkołajem, Mikołaje są tacy sami a i reszta podobna, czyli srebro i złoto i duuuużo brokatu, świeci się skrzy to wszystko w świetle świeczek, lubię takie światełka.
Składa się na to pewnie wiele przyczyn. Podstawową jest pogoda, nie zimowa, nie świąteczna, Brak śniegu, brak mrozku, brak skrzypienia pod butami, brak skrzenia się w słonku chabazi w ogródku, brak i brak, ciągle mi czegoś w atmosferze przygotowań brak i trudno mi się pogodzić ,że święta już tuż,tuż .... nie czuję ich w tym roku.No i ten "brak" przekłada się na wygląd mojego domu. Niby wyciągam ozdoby choinkowe i takie inne, które zdobiły różne kąty w poprzednim sezonie, ale........Na przykład "wcięło" mi moje ulubione Anioły, które fruwały w salonie pod lampą, zawieszone na żyrandolu i w komplecie z moimi decoupageowymi bombkami, wirowały w świetle, skrząc się brokatowo. Nie wiem co się z nimi stało? No dom spory, zakamarów trochę, ale bez przesady, wszystko w miarę ma swoje miejsce i ozdób choinkowych nie chowam w szafie na buty albo w lodówce, to jeszcze nie ten etap! A Anioły znikły, pewnie znajdą się na Wielkanoc :-)))
Albo, śmieję się zaglądając po różnych kątach, że zmieniły dom, może gdzieś indziej są bardziej potrzebne???
W takim razie nie mam do nich pretensji i zrobię sobie inną wersję decoupageowej dekoracji na przykład taką:
Lampion z MIkołajem i bombkę z MIkołajem, Mikołaje są tacy sami a i reszta podobna, czyli srebro i złoto i duuuużo brokatu, świeci się skrzy to wszystko w świetle świeczek, lubię takie światełka.
piątek, 9 grudnia 2011
Bombka
"Zrobiła się" dosyć dawno! Ma może miesiąc, może więcej? Doskonale wpisuje się w mój "złoty czas" srebrzenia i złocenia, na różne sposoby, ale bez przesady.
Natomiast w tej chwili w pracowni na werandzie, złocenia przechodzą w fazę brokatów, złotych farb, spreyów złotych, porporin złotych oczywiście, gwiazek, złotych oczywiście i o dziwo Mikołajów z reniferami...........z brokatem zamiast śniegu (bo śniegu nawet sztucznego, zabrakło w moim ulubionym decusklepie)ale wyjątkowo ten brokat jest biały :-))))ale skrzy się, cudnie.........
Ale o tym następnym razem, bo Mikołaj z reniferami schnie!
A wracając do bombeczki to złoto zostało uzupełnione moim ulubionym papierem calambura i złotą, a jakże, i miedzianą konturówka.
Chyba zwariowałam, ja i brokaty? niemożliwe! A jednak:-)))
Natomiast w tej chwili w pracowni na werandzie, złocenia przechodzą w fazę brokatów, złotych farb, spreyów złotych, porporin złotych oczywiście, gwiazek, złotych oczywiście i o dziwo Mikołajów z reniferami...........z brokatem zamiast śniegu (bo śniegu nawet sztucznego, zabrakło w moim ulubionym decusklepie)ale wyjątkowo ten brokat jest biały :-))))ale skrzy się, cudnie.........
Ale o tym następnym razem, bo Mikołaj z reniferami schnie!
A wracając do bombeczki to złoto zostało uzupełnione moim ulubionym papierem calambura i złotą, a jakże, i miedzianą konturówka.
Chyba zwariowałam, ja i brokaty? niemożliwe! A jednak:-)))
niedziela, 27 listopada 2011
Dla mamy.
W piątek jadę do Mamy:-)))
I im jestem starsza to bardziej doceniam fakt, że jeszcze mogę pojechać, pobyć z Mamą! Takie sytuacje docenia się dopiero teraz?!Mama ....... Mama po prostu jest, tak po prostu........
Potem, te kontakty fizyczne, się trochę rozluzniają, zaczynamy układać sobie zycie, zaczynamy być samodzielni, ale jak tylko złapiemy jakiegoś "doła" to telefon do Mamy.Podzielić się szczęściem, gnamy do Mamy.
Jak jakaś afera, życiowy zakręt to do Mamy, posiedzieć , pogadać , pobyć.
Poczuć bezpieczne zapachy, smaki dzieciństwa.
Teraz kiedy Mama już stareńka, to liczy się każda chwila, każdy dzień, każde święta, jeszcze jedne święta razem :-)))
Ale póki co,to Mikołaj..... i na dodatek,zaczyna pukać do drzwi........i dlatego, też jadę do Mamy z prezentami,teraz to ja robię za Mikołaja ;-)))
A,że zrobiłam prezent mikołajkowy dla Siostry w postaci chustecznika, o którym następnym razem, to Mama musi dostać też "coś" zdecoupageowanego, żeby było po równo, sprawiedliwie!
Dlatego powstał następny chustecznik.Chustecznik dla Mamy!
I znowu złote, ale znowu trochę inaczej, żebym się nie zanudziła na śmierć, albo co by mnie szlag (metal) nie trafił!
I im jestem starsza to bardziej doceniam fakt, że jeszcze mogę pojechać, pobyć z Mamą! Takie sytuacje docenia się dopiero teraz?!Mama ....... Mama po prostu jest, tak po prostu........
Potem, te kontakty fizyczne, się trochę rozluzniają, zaczynamy układać sobie zycie, zaczynamy być samodzielni, ale jak tylko złapiemy jakiegoś "doła" to telefon do Mamy.Podzielić się szczęściem, gnamy do Mamy.
Jak jakaś afera, życiowy zakręt to do Mamy, posiedzieć , pogadać , pobyć.
Poczuć bezpieczne zapachy, smaki dzieciństwa.
Teraz kiedy Mama już stareńka, to liczy się każda chwila, każdy dzień, każde święta, jeszcze jedne święta razem :-)))
Ale póki co,to Mikołaj..... i na dodatek,zaczyna pukać do drzwi........i dlatego, też jadę do Mamy z prezentami,teraz to ja robię za Mikołaja ;-)))
A,że zrobiłam prezent mikołajkowy dla Siostry w postaci chustecznika, o którym następnym razem, to Mama musi dostać też "coś" zdecoupageowanego, żeby było po równo, sprawiedliwie!
Dlatego powstał następny chustecznik.Chustecznik dla Mamy!
I znowu złote, ale znowu trochę inaczej, żebym się nie zanudziła na śmierć, albo co by mnie szlag (metal) nie trafił!
piątek, 25 listopada 2011
Fik-mik, zamianka.
tym razem zrobimy małą zamiankę.........
Na www.decoupage-maryski.blogspot.com , blogu jak to napisałam kompatybilnym z Werandą, wstawiłam inną pracę a tu pokażę inną.
Obie powstawłay w tym samym czasie jak jedna podsychała, druga wchodziła na blacik do prac różnych.
Parę dni temu zadzwoniła do mnie koleżanka z zamówieniem !
Zrób mi proszę taką ikonkę z Matką Boską, dla mojej znajomej, na prezent z okazji:
*barrrdzo okrągłej urodzinowej..........:-)))
*imieninowej,
*i bożonarodzeniowej,
bo znajoma ma na imię Ewa i ma to szczęście ???że wszystkie te okazje do świętowania, "załatwia" za jednym zamachem!
A Madonna ma być w takim moim stylu, zresztą co, ona mi, ma tu opowiadać, ja i tak wiem, co ona potrzebuje i ma na myśli.........
Ma być świątecznie, bożonarodzeniowo, energetycznie.
Aaaa i jeszcze o jakiś elementach choinkowo, bombkowych wspomniała:-)
Elementy czysto świąteczne zamieszczę na tzw drugiej stronie z innymi napisami, datami a "przód" wygląda tak :
Na www.decoupage-maryski.blogspot.com , blogu jak to napisałam kompatybilnym z Werandą, wstawiłam inną pracę a tu pokażę inną.
Obie powstawłay w tym samym czasie jak jedna podsychała, druga wchodziła na blacik do prac różnych.
Parę dni temu zadzwoniła do mnie koleżanka z zamówieniem !
Zrób mi proszę taką ikonkę z Matką Boską, dla mojej znajomej, na prezent z okazji:
*barrrdzo okrągłej urodzinowej..........:-)))
*imieninowej,
*i bożonarodzeniowej,
bo znajoma ma na imię Ewa i ma to szczęście ???że wszystkie te okazje do świętowania, "załatwia" za jednym zamachem!
A Madonna ma być w takim moim stylu, zresztą co, ona mi, ma tu opowiadać, ja i tak wiem, co ona potrzebuje i ma na myśli.........
Ma być świątecznie, bożonarodzeniowo, energetycznie.
Aaaa i jeszcze o jakiś elementach choinkowo, bombkowych wspomniała:-)
Elementy czysto świąteczne zamieszczę na tzw drugiej stronie z innymi napisami, datami a "przód" wygląda tak :
niedziela, 20 listopada 2011
Magiczne miejsce?
Mój ulubiony śmietnik , to miejsce szczególne.Chciałoby się powiedzieć magiczne;-))))))Zastanawiam się jak głupia byłam, jakiś czas temu starając się o przeniesienie tego tworu w inne, bardziej ustronne miejsce:-)))
Ale na całe szczęście, walka z obcą administracją ,jest walką z wiatrakami!
Jak teraz pomyślę ile straciłam walcząc z nim, a nie wykorzystując jego wartość/zawartość. Ile okazji poszło w..... kubeł, ile znalezisk mnie ominęło, ile cennych obiektów poszło z dymem, albo zostało przepitych, to moja konkurencja, szukająca okazji na takowych miejscach, co by potem sprzedać/wymienić to "coś" za przysłowiowe "pół litra"
No i tak się prześcigamy kto pierwszy ten lepszy! Ja jestem w tej dobrej sytuacji,że wystarczy "luknąć" przez okno i mam śmietnik na "wyciągnięcie ręki" oka!
No i się przyzwyczaiłam, rano, no może nie takie rano,no i tu przegrywam z konkurencją , bo dla nic rano może być ranem, wracając nad ranem z imprezy, chyba,że są w stanie nieważkości,i nie zahaczą o nasze ulubione, wspólne miejsce.
No więc rano robiąc sobie kawę, jak woda się gotuję, podciągam żaluzję i sprawdzam co to nam przybyło w nocy. Noc jest ulubionym czasem wyrzucających, ale nie koniecznie, pora nie jest najważniejsza, chyba że pozbywający się "skarbów", przybywają z okolicznych ulic, hehehehe
Zdarzyło mi się, właśnie rano !!! w "kapciach" narzuciwszy jakąś kapotę, na koszulę nocną, śmignąć po to "coś" mimo śniegu i mrozu.
Większe zdobycze najpierw wrzucam przez płot do swojego ogródka a potem taszczę dalej, do garażu, na werandę, w zależności od stanu zapaskudzenia" obiektu.
Nie zawsze i nie wszystko nadaję się do wniesienia bezpośrednio do domu.
Potem wreszcie wypiję sobie tą kawę i zabieram do tego mojego "znaleziska"
Aaaaa dzień generalnie kończę, zaciągnięciem żaluzji i "rzutem oka" na śmietnik.
Myslę, że opowieśći o śmietniku będzie cd..............
A dziś fragment śmietnikowego znależiska, blaty stoliczka, zrobione w mojej ulubionej technice "srebrne ale złote" Cd stoliczka po jego wykończeniu, ale żeby skończyć muszę się wybrać na zakupy do LM :-)
"
Ale na całe szczęście, walka z obcą administracją ,jest walką z wiatrakami!
Jak teraz pomyślę ile straciłam walcząc z nim, a nie wykorzystując jego wartość/zawartość. Ile okazji poszło w..... kubeł, ile znalezisk mnie ominęło, ile cennych obiektów poszło z dymem, albo zostało przepitych, to moja konkurencja, szukająca okazji na takowych miejscach, co by potem sprzedać/wymienić to "coś" za przysłowiowe "pół litra"
No i tak się prześcigamy kto pierwszy ten lepszy! Ja jestem w tej dobrej sytuacji,że wystarczy "luknąć" przez okno i mam śmietnik na "wyciągnięcie ręki" oka!
No i się przyzwyczaiłam, rano, no może nie takie rano,no i tu przegrywam z konkurencją , bo dla nic rano może być ranem, wracając nad ranem z imprezy, chyba,że są w stanie nieważkości,i nie zahaczą o nasze ulubione, wspólne miejsce.
No więc rano robiąc sobie kawę, jak woda się gotuję, podciągam żaluzję i sprawdzam co to nam przybyło w nocy. Noc jest ulubionym czasem wyrzucających, ale nie koniecznie, pora nie jest najważniejsza, chyba że pozbywający się "skarbów", przybywają z okolicznych ulic, hehehehe
Zdarzyło mi się, właśnie rano !!! w "kapciach" narzuciwszy jakąś kapotę, na koszulę nocną, śmignąć po to "coś" mimo śniegu i mrozu.
Większe zdobycze najpierw wrzucam przez płot do swojego ogródka a potem taszczę dalej, do garażu, na werandę, w zależności od stanu zapaskudzenia" obiektu.
Nie zawsze i nie wszystko nadaję się do wniesienia bezpośrednio do domu.
Potem wreszcie wypiję sobie tą kawę i zabieram do tego mojego "znaleziska"
Aaaaa dzień generalnie kończę, zaciągnięciem żaluzji i "rzutem oka" na śmietnik.
Myslę, że opowieśći o śmietniku będzie cd..............
A dziś fragment śmietnikowego znależiska, blaty stoliczka, zrobione w mojej ulubionej technice "srebrne ale złote" Cd stoliczka po jego wykończeniu, ale żeby skończyć muszę się wybrać na zakupy do LM :-)
"
poniedziałek, 14 listopada 2011
Mała różana szkatułeczka
Od zawsze twierdziłam ,że moim rozmiarem do jakiejkolwiek działalności twórczej jest XL a nawet XXL. A tu masz takie maleństwo jakieś 15 na 15 cm :-)a może ze dwa więcej?
Szkatułeczki już nie ma w domu,i już jej nie zmierzę.Cieszę się jednak bardzo,że obdarowanej osobie się spodobała....a rozmiar? Czy on ma jakiekolwiek znaczenie? Liczy się ilość dobrej energii, dobrych życzeń,jaką uda się upchnąć w tak małym pudełeczku.
Starałam się jak mogłam, nawet kolankiem docisnęłam, zamykając wieczko :-)))
Pudełeczko zostało oklejone ulubioną serwetką wielu decoupażystek. Ja użyłam jej po raz pierwszy, urok róż przełamał moje niechęci do techniki serwetkowej, ale żeby nie było, resztę zrobiłam po swojemu, czyli tak, jak zwykle...szczególnie ostatnio metodą "srebrne ale złote".
.
Szkatułeczki już nie ma w domu,i już jej nie zmierzę.Cieszę się jednak bardzo,że obdarowanej osobie się spodobała....a rozmiar? Czy on ma jakiekolwiek znaczenie? Liczy się ilość dobrej energii, dobrych życzeń,jaką uda się upchnąć w tak małym pudełeczku.
Starałam się jak mogłam, nawet kolankiem docisnęłam, zamykając wieczko :-)))
Pudełeczko zostało oklejone ulubioną serwetką wielu decoupażystek. Ja użyłam jej po raz pierwszy, urok róż przełamał moje niechęci do techniki serwetkowej, ale żeby nie było, resztę zrobiłam po swojemu, czyli tak, jak zwykle...szczególnie ostatnio metodą "srebrne ale złote".
.
niedziela, 13 listopada 2011
......... trzynastego........
Dawno mnie tu nie było!
Trochę się działo w moim życiu. I nie po drodze mi było z pisaniem..........
Ale było i się nie skończyło, bo chyba się nie skończy, nigdy, ale sytuacja opanowana i można wracać do roboty:-)))
Dziś na pierwszy rzut "pójdzie" szafka. Szafka, która znalazła się w naszym domku bo zabrakło dla niej miejsca, najpierw w jej starym domu.A potem u Pana Stolarza, który ją dostał i nie bardzo wiedział co z nią zrobić.Była taką zawalidrogą w stolarni.Aż któregoś zimowego dnia przyjechała do nas. Na zasadzie "a może uda się pani coś z nią zrobić".
No i pani zrobiła! A zanim pani zrobiła to szafeczka cudnie wpisała się w kącik w przedpokoju. Wyglądała jak by tam stała od zawsze. No i tam już zostanie.
Została odczyszczona. Bardzo zniszczony blacik został zerwany i zrobiony "po mojemu"
czyli srebrne ale złote :-)))
Jeszcze nóżka musi być naprawiona! Jesteśmy na etapie wymiana nóżki czy "klajstrowanie" starej? zobaczymy......Ale "chora" nóżka jest od tej ciemniejszej strony przedpokoju, więc póki co udajemy, że nic nie widać i szafka zaczęła nowe życie. A z szafką lusterko ! Lusterko znalezione na moim ulubionym śmietniku :-))))
Dostało nowe ubranko, zostało pozłocone i razem z szafką zamieszkają w tym wspomnianym przedpokoju. Myslę ,że odważę się zrobić dziurę wiertarką i je powieszę troszkę wyżej...........
Trochę się działo w moim życiu. I nie po drodze mi było z pisaniem..........
Ale było i się nie skończyło, bo chyba się nie skończy, nigdy, ale sytuacja opanowana i można wracać do roboty:-)))
Dziś na pierwszy rzut "pójdzie" szafka. Szafka, która znalazła się w naszym domku bo zabrakło dla niej miejsca, najpierw w jej starym domu.A potem u Pana Stolarza, który ją dostał i nie bardzo wiedział co z nią zrobić.Była taką zawalidrogą w stolarni.Aż któregoś zimowego dnia przyjechała do nas. Na zasadzie "a może uda się pani coś z nią zrobić".
No i pani zrobiła! A zanim pani zrobiła to szafeczka cudnie wpisała się w kącik w przedpokoju. Wyglądała jak by tam stała od zawsze. No i tam już zostanie.
Została odczyszczona. Bardzo zniszczony blacik został zerwany i zrobiony "po mojemu"
czyli srebrne ale złote :-)))
Jeszcze nóżka musi być naprawiona! Jesteśmy na etapie wymiana nóżki czy "klajstrowanie" starej? zobaczymy......Ale "chora" nóżka jest od tej ciemniejszej strony przedpokoju, więc póki co udajemy, że nic nie widać i szafka zaczęła nowe życie. A z szafką lusterko ! Lusterko znalezione na moim ulubionym śmietniku :-))))
Dostało nowe ubranko, zostało pozłocone i razem z szafką zamieszkają w tym wspomnianym przedpokoju. Myslę ,że odważę się zrobić dziurę wiertarką i je powieszę troszkę wyżej...........
Subskrybuj:
Posty (Atom)