środa, 29 października 2014

Czy naprawdę książki są drogie?

Cześć!

Pisałam już kiedyś post o dylemacie książkoholika, czyli czy kupować czy wypożyczać. Dziś zajmę się rozważaniem na temat kosztów kupowania książek. Nie da się ukryć, iż w regularnej cenie książki są dość drogie (choć z tego co wiem, to autor nie otrzymuje jakiejś ogromnej sumy od sprzedanego egzemplarza). Co zrobić, gdy chcemy skompletować biblioteczkę, a nie stać nas na regularne zakupy? Pomysłów jest kilka:
1. Promocje, wyprzedaże, sklepy internetowe. W sklepach internetowych można czasem dostać książki, które są nieco tańsze niż normalnie, nawet po doliczeniu kosztu przesyłki. Poza tym księgarnie zarówno stacjonarne, jak i internetowe oferują różnego rodzaju promocje czy wyprzedaże, zdarzają się outlety, gdzie z powodu drobnej usterki cena jest znacznie zaniżona. Również na stronach poszczególnych wydawnictw można się załapać na różne promocje. Warto śledzić je na bieżąco.
2. Antykwariaty. Czasem w antykwariacie można nabyć całkiem nowe książki, albo zupełnie niezniszczone. Oczywiście zdarzają się też stare bądź uszkodzone egzemplarze, ale czasem warto i po takie sięgnąć, jeśli coś trudno dostać w normalnej księgarni. Ostatnio kupiłam w ten sposób Rebekę Daphne de Maurier w twardej oprawie, w dobrym stanie za 9 zł. 
3. Supermarkety. Czasem za grosze można wynaleźć świetne książki w supermarketach. Ostatnio w akcji jednego z dyskontów 3 za 2 kupiłam 2 książki dla siebie (W cieniu pałacu zimowego i Obiecaj mi) po 12.99 zł a trzecia (której nie pokażę, bo jest przeznaczona dla kogoś) dostałam gratis.
4. Wyprzedaże w bibliotekach. Raz w roku w mojej bibliotece odbywa się wyprzedaż książek po 1-2 zł. Nabyłam w ten sposób już chyba kilkanaście tytułów m.in. Zbrodnię i karę za złotówkę czy pięciotomowe wydanie Nocy i dni - za całość zapłaciłam 10 zł.
5. Regały wymiankowe w bibliotekach. Nie wiem jak jest w innych miejscach, ale w mojej bibliotece jest regał, gdzie można zostawić nieczytane przez siebie książki, można też zabrać jakąś, która by nas zainteresowała. W ten sposób weszłam w posiadanie Emmy Jane Austen.
6. Portale z darmowymi e-bookami. Jeszcze nie korzystałam, ale myślę, że się skuszę, bo na portalu Chmura Czytania widziałam Szarą Damę Elizabeth Gaskell, a mam ochotę ją przeczytać.
7. Konkursy. Na wielu blogach, portalach czy w gazetach można wziąć udział w konkursach, gdzie do wygrania są książki. Ja w ten sposób zdobyłam bodajże 5 książek. Wiadomo, że nie dla każdego to dobra opcja, bo nie wszyscy są skłonni dawać swój adres obcej osobie. Ja w sumie też mam hopla na punkcie prywatności, ale czasem w konkursach też biorę udział (w tej chwili również :D).
8. Dodatki do gazet i serie książkowe w kioskach. Do gazet często dodaje się książki, których koszt nie jest dużo mniejszy niż w cenie regularnej. Jeśli chodzi o kolekcje, to pierwszy tom jest zwykle dużo tańszy od poprzednich. Ja w ten sposób nabyłam Trylogię Millennium Stiga Larssona (za pierwszą część pierwszego tomu zapłaciłam ok.7 zł, za pozostałe po 14 zł).
A Wy macie jakieś sposoby na nabycie książek za grosze?

poniedziałek, 27 października 2014

Dwa przepisy warte wypróbowania

Cześć!

Internet to jednak jest fajna rzecz :) Szybko i łatwo mogę znaleźć różne potrzebne (i te mniej potrzebne też) informacje. Jakiś czas temu szukałam dobrych przepisów z użyciem jarmużu, zaś Kuzyn podesłał mi linka do ciekawego przepisu z cieciorką, którą bardzo lubię. Dziś zaprezentuję oba przepisy.

Moje pierwsze spotkanie z jarmużem nie wypadło pomyślnie, ale już włoska zupa z dodatkiem tej roślinki wyszła pyszna! Oto link do przepisu oraz zdjęcie gotowej potrawy.
Cieciorkę bardzo lubię, choć nigdy bym nie pomyślała, że można ją połączyć w taki sposób jak zrobił to PudlaS gotując kurczaka z cieciorką i ryżem. Efekt jest fantastyczny!

sobota, 25 października 2014

Ekranizacja "Jane Eyre" z 2011 roku

Cześć!

Nie miałam pojęcia, że Jane Eyre ma tyle ekranizacji, a ja nie widziałam żadnej! Skusiłam się ostatnio na najnowszą wersję z 2011 roku z Mią Wasikowski oraz Michaelem Fassbenderem w rolach głównych.

Film opowiada o ubogiej guwernantce, która trafia do posiadłości pana Rochestera i zakochuje się w swym pracodawcy. Jednak miłość ta nie jest do końca taka o jakiej marzą kobiety, gdyż napotyka na niespodziewaną przeszkodę, którą trudno, a wręcz niemożliwe jest, pokonać.

Książkę czytałam, ale dawno temu i chciałabym ją sobie przypomnieć, bo wielu szczegółów niestety nie pamiętam. Jestem zwolenniczką zapoznania się najpierw z książką, później z ekranizacją, ale nie trzymam się tego bezwzględnie. Ale wracajmy do meritum. Film ma niezwykle posępny i niekiedy przytłaczający klimat, ale jest też wzruszający, czasem wywołuje dreszczyk niepewności, gdy w posiadłości zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Kadry z filmu, stroje i klimat są bardzo dopracowane. Postacie Jane i pana Rochestera są według mnie dobrze oddane, choć scena wyznania miłości mogłaby zostać inaczej zagrana, zwłaszcza przez Wasikowską, ale ja się za bardzo na aktorstwie  nie znam, więc nie będę się aż tak bardzo czepiać :) Jednak między naszymi bohaterami można było wyczuć powściąganą (albo i nie) pasję. Ogólnie bardzo mi się podobało, choć Rochester raczej nie jest wzorem dżentelmena, a i Jane jak na ubogą guwernantkę nie jest nieśmiałą mimozą - ale to jest akurat plus :) W każdym razie polecam. Czytałam u Lady Lukrecji, że mini serial BBC z 2006 roku jest jeszcze lepszy. Cóż, nie pozostaje mi nic innego jak obejrzeć i samej się przekonać :)

Źródło plakatu: Filmweb









czwartek, 23 października 2014

Henry James - Dom na placu Waszyngtona

Cześć!

Ostatnio naszło mnie na klasykę, zaczęło się od Studium w szkarłacie, Kubusia Fatalisty..., poprzez Annę Kareninę, a teraz przyszedł czas na Dom na placu Waszyngtona amerykańskiego pisarza Henry'ego Jamesa.

Katarzyna to młoda, przeciętna panna wychowywana tylko przez ojca i ciotkę, gdyż matka zmarła wkrótce po jej urodzeniu. Dziewczyna nie wyróżnia się urodą ani specjalną inteligencją, może tylko tym, że jest bardzo prostolinijna, szczera i potulna. Ojciec jej, doktor Sloper jest inteligentnym mężczyzną, trochę rozczarowany córką, nie mający dla niej wielu tkliwych uczuć. Natomiast ciotka-wdowa przejawia zamiłowanie do romantycznych tragedii, "upiększania" faktów oraz intryg.
Gdy więc młoda dziewczyna poznaje pana Maurycego Towsenda, i gdy ten zaczyna zabiegać o jej względy przyjmuje jego konkury za płynące ze szczerego serca i zakochuje się w przystojnym, elokwentnym młodzieńcom. Doktor Sloper nie pochwala wyboru córki, uważa, że kandydatowi o rękę chodzi wyłącznie o jej majątek i chce ją zniechęcić do tego związku swoją dezaprobatą. Ciotka, pani Pennimam zaś, zachęca młodych, jest pełna dobrych chęci, jednak przez swoje skłonności nie jest dobrą kandydatką do zwierzeń i pomocy.

Katarzyna jest niezwykłą postacią. Milczącą, nie wypowiadającą często swoich uczuć, prostoduszną, a jednak w jej życiu rozegrał się dramat, którego Ci, którzy patrzyliby na nią z boku nigdy by się nie domyślili. Darzy swego ojca wielkim szacunkiem, ale gdy trzeba potrafi wypowiedzieć swoje zdanie, odmienne od opinii doktora. Sama postać pana Slopera nieco mnie irytowała. Niby dba o swoją córkę, chce ją uchronić od nieodpowiedniego według niego, małżeństwa córki, bada sprawę, ale mamy wrażenie, że robi to dla własnej satysfakcji, a nie aby faktycznie ochronić córkę. Bo gdyby tak było czyż nie przedstawiłby opinii pani Montgomery Katarzynie? Nie, on zachował ją dla siebie. Mam wrażenie nawet, że zachowanie Katarzyny napawa go oburzeniem, to jednak dostarcza mu też przewrotnej rozrywki. Jest ciekaw jak w takiej sytuacji jego córka da sobie radę, obserwuje ją z wnikliwością naukowca. Ciotka dziewczyny, mimo, że - jak sama twierdzi - chce pomóc, przeinacza fakty i chce zaspokoić własną chęć przeżycia romantycznej przygody. Tylko do czego to doprowadzi. Otoczona takimi ludźmi, chowana bez matki czy choćby wiernej przyjaciółki, Katarzyna musi czuć się ogromnie samotna... Biedna, niedoświadczona dziewczyna... Jeśli chcecie dowiedzieć się jak potoczyły się jej losy i jakie wybory poczyniła zachęcam do sięgnięcia po książkę.

środa, 22 października 2014

Dyniowo-jabłkowa marmoladka z nutą pomarańczy

Cześć!

Czy zakończyliście już sezon przetworów? Jeśli macie ochotę ukręcić jeszcze coś słodkiego na długie zimowe dni to marmolada dyniowo-jabłkowa może być dla Was!

Potrzeba nam:
- 2 kg jabłek
- 2 kg dyni
- 2 pomarańcze
- szklanka cukru + cukier do smaku
- sok z jednej cytryny
- 1/4 szklanki wody
Jabłka obrać i usmażyć. Dynię obrać, zetrzeć na tarce o dużych oczkach i usmażyć. Pomarańcze ugotować do miękkości, zmiksować i przetrzeć przez sito. Do pomarańczy dać szklankę cukru, wodę i sklarować tak, aby powstało coś w rodzaju lukru. Wszystkie składniki połączyć, dodać sok z cytryny i cukier do smaku. Rozłożyć do słoików i pasteryzować ok. 40 minut.
Tutaj mała dygresja: od tej pomarańczy, a konkretnie tej białej części wyczuwa się w marmoladzie lekką goryczkę, dlatego zastanawiam się czy następnym razem nie dać tylko soku z pomarańczy i ewentualnie samej ugotowanej skórki bez tej białej części.

poniedziałek, 20 października 2014

Dworek Marii Konopnickiej w Żarnowcu

Cześć!

Chyba każdy wie kim była Maria Konopnicka, więc jej sylwetki przedstawiać nie będę. Przedstawię natomiast miejsce, gdzie pisarka spędziła sporo czasu w ostatnich latach życia. 
W 1903 roku osiemnastowieczny dworek w Żarnowcu został przekazany Marii Konopnickiej jako dar narodowy. W naszej historii bodajże tylko dwoje pisarzy zostało uhonorowanych w taki sposób - Henryk Sienkiewicz, otrzymując dworek w Oblęgorku, oraz właśnie Konopnicka. Pisarka spędzała tam po kilka miesięcy między 1903 a 1910 rokiem. Po jej śmierci majątkiem zajęły się córki. W 1957 roku powstało tu muzeum poświęcone Marii Konopnickiej.
Sam dworek jest usytuowany w parku, dzięki czemu zyskuje na malowniczości. Jest przepiękny! Sama chętnie przygarnęłabym taką siedzibę. We wnętrzu możemy oglądać pokoje urządzone tak jak za czasów naszej wybitnej literatki. Na uwagę zasługuje pokój Marii Dulębianki, która mieszkała wraz z Konopnicką i miała tu swoją pracownię malarską. Bardzo podobał mi się w szczególności gabinecik Marii Konopnickiej oraz pokój jadalny. Coś wspaniałego! Dla wielbicieli mody jeszcze mała ciekawostka - w dworku znajduje się oryginalny kuferek od Louisa Vuitton! Dodatkowo przewodniczka opowiedziała wiele ciekawych historii na temat naszej pisarki.
Obok dworku znajduje się budynek lamusa, gdzie możemy obejrzeć wystawę, na którą składają się różne wydania dzieł pisarki. Najbardziej wzruszającą jednak chwilą było, gdy zgromadziliśmy się wokół tekstu Roty i mogliśmy posłuchać jej wykonania a nawet dołączyć się do śpiewu.
Czy mam jakieś zastrzeżenia? Owszem, jedno. Moim zdaniem zbyt szybko zwiedzaliśmy ten dworek. Niby przewodniczka dała nam czas do samodzielnego oglądania, ale w praktyce (jak dla mnie) było za mało czasu, żeby się wszystkiemu dokładnie przyjrzeć. Aha, jeszcze małe ostrzeżenie, żeby uważać przy schodzeniu ze schodków z pierwszego piętra na parter, gdyż są już wychodzone i można zjechać :)
Gdybyście mieli okazję to polecam wybrać się do Żarnowca koło Krosna, by odwiedzić miejsce drogie sercu Marii Konopnickiej.

Dla zainteresowanych podaję link do Muzeum.

sobota, 18 października 2014

Anna Karenina - Lew Tołstoj

Cześć!
Coraz dłuższe jesienne wieczory sprzyjają molom książkowym, do których i ja należę :) Można usiąść sobie wygodnie w fotelu lub na łóżku, opatulić się kocem/szlafrokiem i z kubkiem ulubionego napoju zasiąść do czytania. Ostatnio nie miałam zbyt dużo wolnego czasu, jednak dla chwil z książką zawsze go znalazłam. Może trochę mniej niż zwykle, ale jednak. Ostatnio relaksowałam się w ten sposób z Anną Kareniną znakomitego rosyjskiego pisarza Lwa Tołstoja.
 
Podchodziłam do tej powieści jak pies do jeża. Miałam o niej mgliste pojęcie, że główna bohaterka porzuca męża dla hrabiego Wrońskiego, a później kończy tragicznie. Ja średnio lubię tragiczne historie, dlatego ciężko mi było się za nią zabrać. Jednak pod wpływem dobrych recenzji oraz własnej chęci zmierzenia się z tym dziełem zabrałam się za czytanie. I przepadłam! Tołstoj bowiem nie skupia się tylko na historii miłosnej Anny i Wrońskiego, jednak daje nam obraz rosyjskiej dziewiętnasowiecznej szlachty w pełnym przekroju. Poznajemy mnóstwo barwnych postaci, z których każda jest dopracowana, rzekłabym - pełnokrwista, posiadająca swoje poglądy, prowadząca długie dysputy, broniąca własnego zdania. Poznajemy świat wielkich salonów, teatrów, ale też świat ziemstwa. Tołstoj świetnie opisał tę sferę społeczną.

Bardzo podobało mi się, że tytułowa bohaterka nie od razu pojawiła się na scenie. Wkroczyła na nią dopiero po pewnym czasie, gdy w rodzinie jej brata zaczyna się źle dziać przyjeżdża jako rozjemczyni. Szczerze mówiąc poza pierwszym dobrym wrażeniem, w miarę czytania coraz mniej lubiłam Annę. Nie potępiam jej jednak, tylko, po prostu nie wzbudziła we mnie jakichś cieplejszych uczuć. Dlaczego? Hmmm, Jest energiczna, "żywa", piękna i elegancka. Porzuca wszystko by być z ukochanym mężczyzną. Jednak to nie daje jej szczęścia. Wroński ma swoje zajęcia, a ona jest bardziej wystawiona na ostracyzm towarzystwa. Staje się coraz bardziej rozchwiana emocjonalnie, kocha Wrońskiego, ale jednocześnie z nim walczy. Chce, żeby ją rozumiał bez słów. Jej gwałtowna natura nie zawsze daje się powściągnąć co często prowadzi do kłótni. Zamiast szczerej rozmowy z ukochanym, sama zmaga się ze swoimi uczuciami. Mimo wszystko jest godna współczucia, bo wszystko oparła na miłości Wrońskiego, której do końca jednak nie była pewna.

Wroński też nie do końca mi się spodobał. Choć jednak honorowy, dąży do zalegalizowania związku z Anną, chce mieć z nią więcej dzieci, jednak nie potrafi jej zrozumieć do końca. On miał swoje aktywności, które zajmowały mu czas, a Anna zostawała sama ze swoimi myślami. Na początku lekkomyślny. Rozkochał w sobie Kitty, ale ani mu w głowie była myśl o małżeństwie. Za Anną też pojechał mimo, że wiedział, iż ona ma męża. Moim zdaniem między Anną i Aleksym była miłość, ale nie było zrozumienia. Oni nie potrafili ze sobą szczerze i spokojnie rozmawiać. Każde z nich miało inne cele, dlatego często dochodziło między nimi do walki, która jeszcze pogarszała ich stosunki.

Dla przeciwwagi bardzo polubiłam Lewina i Kitty. Pomimo początkowych nieporozumień pobrali się i stworzyli naprawdę szczęśliwą rodzinę. Bardzo podobało mi się to, że nawzajem potrafili się zrozumieć, potrafili ze sobą rozmawiać a ich relacje cechowała wzajemna troska. Kostia miewał czasem swoje humory, czasem bywał zazdrosny, niespokojny, popełniał gafy, ale w gruncie rzeczy to dobry, wrażliwy człowiek. W posłowiu wydania, które czytałam pani Jadwiga Dmochowska zarzuca, iż obraz rodziny Lewina jest "zbyt upiększony" i trąci "dydaktyzmem i kaznodziejstwem"*, jednak mnie to wcale nie przeszkadza.
Podsumowując, jestem zachwycona tą powieścią i nie żałuję ani minuty spędzonej na jej czytaniu. Tołstoj wielkim pisarzem był :)

* Posłowie Jadwigi Dmochowskiej do Anny Kareniny t.2 Lwa Tołstoja, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1960 s. 513-514

czwartek, 16 października 2014

Północ i Południe - serial

Cześć!

Od dłuższego czasu miałam ochotę zapoznać się z historią Elizabeth Gaskell Północ i południe. Książkę już przeczytałam i pisałam o niej TUTAJ, teraz zaś przyszedł czas na serial produkcji BBC z 2004 roku.

Krótko o fabule. Rodzina Hale, po zmianie przekonań ojca,przeprowadza się z sielskiego południa na przemysłową północ kraju. W Milton spotkają się z zupełnie innym życiem, które na początku budzi niechęć i tęsknotę za zielonym Helston. Poznają tu ludzi pracy stojących po dwóch stronach barykady: pracodawców i pracowników. Obu tym stronom trudno się porozumieć, wybucha strajk, który będzie miał poważne konsekwencje. Pośród tych wydarzeń rodzina Hale musi odnaleźć swoje miejsce. W takich warunkach spotykają się Margaret Hale (Daniela Denby-Ashe) i John Thornton (Richard Armitage), fabrykant, który o wszystko musiał walczyć. Człowiek twardy lecz sprawiedliwy i nie pozbawiony serca. Na początku znajomości panna Hale nie darzy Johna zbytnią sympatią. Jednak poznawszy go bliżej zmienia swoją opinię o nim. Nie sposób zamieścić w krótkiej notatce wszystkich wątków, nie chcę zresztą odbierać nikomu przyjemności oglądania. 
Źródło: youtube
Jestem oczarowana! Klimat filmu przez większą część jest dość posępny, ale przez to doskonale oddaje atmosferę Milton. Stosunki pracodawców i pracowników są ukazane przez pryzmat niezrozumienia. Obie strony mają swoje racje, ale nie potrafią się między sobą komunikować przez co powstają trudne do rozwiązania sytuacje. Sama historia Johna i Margaret jest po prostu piękna. Bardzo podoba mi się przemiana jaka zachodziła w obu postaciach. Wspaniale było obserwować jak się zmieniają. Aktorzy zostali doskonale dobrani. Podobała mi się też postać Higginsa, człowieka równie twardego jak Thornton, czasem porywczego, ale w gruncie rzeczy dobrego człowieka. Nie mogę nie wspomnieć o pani Thornton. Cóż to była za kobieta! Może nie budziła specjalnej sympatii, zwłaszcza biorąc pod uwagę sposób traktowania Margaret, jednak jestem w stanie ją zrozumieć i pewnie na jej miejscu zachowałabym się tak samo. Jedno nie ulega wątpliwości - ta twarda kobieta bardzo kocha swojego syna. Uwielbiam scenę, gdy John zasnął przy pracy a ona podeszła i przykrywszy go swym szalem pogłaskała go po głowie. Ten gest to kwintesencja matczynej miłości i troski. Nie mogę nie wspomnieć o końcowej scenie na dworcu kolejowym. Ach, uwielbiam romantyzm w tym wydaniu!
Co tu dużo mówić, zakochałam się w tym serialu i będę do niego wracać.

poniedziałek, 13 października 2014

Grecka zupa z zielonej soczewicy

Cześć!

Chodząc kiedyś po markecie przystanęłam przy dziale ze zdrową żywnością. Znalazłam tam paczkę zielonej soczewicy, na której był nadrukowany przepis na grecką zupę. Stwierdziłam, że jest prosta do zrobienia i muszę ją wypróbować.
- 250 g zielonej soczewicy
- 250 g pomidorów
- 2 marchewki
- 2 cebule
- 2 ząbki czosnku
- 1/2 szklanki oliwy
- łyżka koncentratu pomidorowego
- listek laurowy, sól, pieprz, oregano
- 2 łyżki octu winnego (ten punkt pominęłam)
Pomidory sparzyć, obrać ze skórki, pokroić w kostkę, podobnie marchewkę i cebulę. Na rozgrzanej oliwie podsmażyć cebulę z czosnkiem, dodać marchew, listek laurowy i opłukaną soczewicę (którą wcześniej moczyłam w wodzie pół godziny). Zalać ok. 1 l zimnej wody, gotować pół godziny, aż zmięknie. Dodać pomidory i koncentrat, doprawić, gotować jeszcze 15 minut. Na końcu dodać ocet.

czwartek, 9 października 2014

Żel pod prysznic Kamill dzika róża

Cześć!

Będąc kiedyś w Naturze skusiłam się na jeden z żeli pod prysznic firmy Kamill. Wybrałam ten o zapachu dzikiej róży. Po powąchaniu okazało się, że to był strzał w dziesiątkę :)
+ zapach - bardzo ładny, nienachalny, ale wyraźny
+ design opakowania - wyprofilowana buteleczka, która nie dość, że estetyczna, w adekwatnym kolorze, to jeszcze poręczna :)
+ cena - na promocji kupiłam go za 2,99 zł za 250 ml
+ myje - czyli spełnia swoje zadanie 
+ nie podrażnia
+ całkiem fajnie się pieni
+ żel ma białą barwę i nie jest za rzadki, dzięki czemu nie musimy się martwić, że połowa spłynie nam z gąbki

Co do minusów to nie zauważyłam. Mogłabym się pewnie przyczepić do składu, ale się na tym nie znam, więc pominę ten temat.

wtorek, 7 października 2014

Arthur Conan Doyle - Studium w szkarłacie

Cześć!

Kolejna odsłona książkowa na blogu. Tym razem biorę na warsztat pierwszą książkę o przygodach Sherlocka Holmes'a Studium w szkarłacie. Tutaj dodam, że nie oglądałam ani serialu, ani filmu o słynnym detektywie, choć mam to w planach.
Któż nie zna Sherlocka Holmes'a? Genialny człowiek, który uważa, że umysł człowieka jest jak pusty pokój i to od nas zależy czym go umeblujemy. Stąd jego wiedza skupiała się na dziedzinach, które go interesowały, zaś pozostałe były dla niego czarną magią. W Studium w szkarłacie poznajemy historię znajomości Sherlocka z doktorem Watsonem, który po wojennych doświadczeniach w Afganistanie i powrocie do Londynu szukał współlokatora. Takim sposobem trafił na naszego detektywa. Okazało się, że panowie dobrze się dogadują. Razem z poczciwym doktorem śledzimy interesującą sprawę morderstwa. Książka jest podzielona na dwie części. W pierwszej zapoznajemy się ze sprawą i dowiadujemy się, kto jest mordercą, natomiast w drugiej części poznajemy przyczyny, dla których owe morderstwa zostały dokonane, aby na końcu poznać tok rozumowania naszego detektywa. Książka jest króciutka i szybko się czyta, dlatego nie zajmie nam dużo czasu. Tym bardziej, że ciekawi nas co będzie dalej. Mnie chyba bardziej trzymała w napięciu część druga, gdzie poznajemy motywy, którym zabójca się kierował. Postać ta jest niejednoznaczna. Z jednej strony potępiamy go, gdyż jest mordercą, a odebranie życia drugiemu człowiekowi jest najgorszą zbrodnią. jednak, gdy poznajemy jego historię w pewnym sensie możemy go zrozumieć. Chyba dlatego Conan Doyle zakończył swą historię w taki sposób. A w jaki? Tego dowiecie się czytając Studium w szkarłacie :)

niedziela, 5 października 2014

Ciasteczka owsiane



Cześć!

Dziś pokażę Wam ciasteczka, które upiekłam jakiś czas temu. Są bardzo proste do zrobienia i bardzo smaczne. Przepis znajdziecie na blogu Style Digger. Ja oczywiście zrobiłam na oko, nie bawiłam się w proporcje, może dlatego zrobiły mi się nieco rozlazłe :) W każdym razie polecam, gdy macie ochotę na szybką słodką przekąskę :)


piątek, 3 października 2014

Wrześniowe zakupy kosmetyczne

Cześć!
Aż się zdziwiłam jak szukałam zdjęć z zakupami kosmetycznymi z ostatniego miesiąca. Dlaczego? Bo znalazłam tylko jedno! Jestem z siebie dumna :)
- szampon z urea Isana Med
- żel pod prysznic OS Mango i Makademia
- krem do rąk z białą herbatą Exclusive
- 2 mydełka Himalaya Herbals
Oprócz rzeczy widocznych na zdjęciu kupiłam jeszcze odżywkę granat i aloes z Alterry oraz jeszcze jeden krem do rąk Exclusive, tym razem winogronowy :)


środa, 1 października 2014

Podsumowanie września

Cześć!

Nadszedł czas na kolejne podsumowanie! Już 3/4 roku za nami, wow!

1. Dokończyłam 2 książki zaczęte w poprzednim miesiącu i przeczytałam 6 kolejnych (wyzwanie 52 książki w 52 tygodnie już mogę uznać za zaliczone).
2. Obejrzałam 3 filmy: Dumę i uprzedzenie z 2005 roku, Delikatność i Miłość po francusku.
3. Kupiłam nowe okularki :)
4. Spotkałam się ze znajomymi parę razy.
5. Odwiedziłam Żarnowiec, a konkretnie Muzeum Marii Konopnickiej (pewnie pojawi się jakiś post na ten temat).
6. Dużo czasu spędziłam w domu rodzinnym.
7. Zlałam już wszystkie nalewki i zrobiłam trochę przetworów (choć to nie tylko we wrześniu, ale przez cały sezon).
8. Planuję uczyć się angielskiego samodzielnie, pierwsza lekcja już za mną :)
Okularki :)
Część moich lektur
Eksperymentalny budyń marchewkowy :)
Faceci też potrafią gotować - zupa dyniowa autorstwa Jurka :D
Serniczek i kawka - mniam :)
Czy jest coś przyjemniejszego niż wieczór w piżamce z pysznymi lodami w miseczce? :)
A któż tu się ukrył??
Dworek Marii Konopnickiej w Żarnowcu