Mam tę sukienkę już dobre dwa lata a
jeszcze nie miałam okazji jej pokazać. Już naprawiam swój błąd.
Sukienka powstała w wyniku mojej falowej fascynacji szyciem (obecnie
na fali u mnie druty i szydełko). Owa sukienka wbrew pozorom nie
jest z żadnego wykroju. Ot tak po prostu na „oko”, czyli tak jak
lubię najbardziej. Kupiłam kawał dzianiny (nie pamiętam dokładnie
ile). Wymierzyłam ile mi potrzeba, w moim przypadku 100cm x 200cm.
Złożyłam materiał na pół i powstał mi kwadrat 100x100. Na
górze wycięłam dziurę na głowę. Do złożonego materiału przyłożyłam sukienkę aby zaznaczyć w którym miejscu muszę zszyć po bokach. Jak już odmierzyłam to tak na wysokości mniej więcej
od biustu przeszyłam do samego dołu. Dzięki temu po bokach zwisa
nadmiar materiału, który dodaje całego uroku sukience. W sumie na
tym można było zakończyć szycie, bo dzianina ma to do siebie, że
się nie siepie i pozawijanie brzegi wyglądają dobrze. Ja jednak
dekolt wykończyłam lamówką po to żeby się nadmiernie nie
rozciągał. Ot cała filozofia nie wiem czy całe szycie zajęło mi
więcej jak pół godziny :))
Przepraszam za kiepską jakość zdjęć, ale aparat nie chciał współpracować :/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz