Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ziaja kozie mleko. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ziaja kozie mleko. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 26 listopada 2012

Ziaja

Przez długi czas omijałam Ziaję bardzo szerokim łukiem, bo kojarzyła mi się z kremem, który raz popełniłam- okropnym tłuściochem.
Jednak za na mową mojej przyjaciółki- aptekarki skusiłam się na masło kakaowe i po krótkich testach  postanowiłam przeprosić się z Ziają i dać jej jeszcze jedną, nową, szansę.
Pokażę dziś Wam kosmetyki, które kocham miłością szczerą i jeden taki niezbyt kochany.


Na początek mój ulubieniec- kakaowe masło do ciała, liporegeneracja skóry.



Produkt zawiera kwasy Omega 3 i 6, które są niezbędne do prawidłowego odżywienia, nawilżenia i ochrony skóry, oraz witaminę E zwaną witaminą młodości. Znajdziemy w nim olej palmowy (zmiękcza , nawilża, niweluje suchość naskórka, regeneruje i uelastycznia; jego składniki są bardzo podobne do tych, które znajdują się w naturalnym płaszczu lipidowym naszej skóry), masło shea ( nawilża , odżywia, działa kojąco, łagodząco i opóźnia starzenie), olej sojowy (regeneruje, działa przeciwzapalnie), z orzechów włoskich, masło z nasion kakaowca (nawilża, łagodzi podrażnienia , wygładza, działa antyrodnikowo, jest naturalnym bronzerem)
Producent obiecuje nam uzupełnienie niedoborów lipidów, regenerację naturalnej bariery ochronnej, wyraźną poprawę elastyczności i miękkości naskórka. I ja się pod tym podpisuję. Co prawda nie widzę gołym okiem, czy moje lipidy się uzupełniły, ale skóra jest odżywiona i fantastycznie nawilżona. I co najważniejsze, efekt jest długotrwały, nie znika następnego dnia po prysznicu. A to lubię;)
Masło jest zamknięte w wygodnym pudełku i nie ma problemu z wydostaniem go do ostatniej porcji. Pachnie obłędnie- czekoladowo, ale jeśli ktoś nie lubi słodkich zapachów, może przeszkadzać. Dla mnie pychota.


Ten krem to mój niekwestionowany faworyt w kwestii pielęgnacji dłoni. Moje ręce są ekstremalnie suche i narażone na bardzo częste działanie wody i detergentów. Często są tak przesuszone, że aż bolą,czasem pękają. Ten krem stanowi remedium.
Kozie mleko krem do rąk i paznokci, skóra sucha, skłonna do zmarszczek- ten podtytuł trochę idiotyczny jest, bo skóra dłoni bez względu na wszystko jest najbardziej skłonna do zmarszczek i najszybciej się starzeje. Czy nie? Chyba się nie mylę.
Jak sama nazwa wskazuje krem zawiera ekstrakt z koziego mleka (zawiera wit. A,E,D,C oraz niektóre z grupy B; proteiny zawarte w mleku pobudzają produkcję kolagenu przez co skóra dłużej zachowuje młodość; kwas mlekowy delikatnie złuszcza naskórek przez co rozjaśnia nasze dłonie), d- panthenol ( nawilża, zmiękcza, uelastycznia, działa kojąco i osłaniająco), olej sojowy i parafinę ( co prawda nie przepadam za nią, ale użycie jej w kremie rąk ma swoje uzasadnienie- tworzy warstwę ochronną).
Krem jest bardzo dobry. Ma lekką, ale treściwą konsystencję. Skóra jest ukojona, gładka i porządnie nawilżona. Działania przeciwzmarszczkowego nie odnotowałam, ale o tym pogadamy za kilka lat. Zauważyłam natomiast, że znacznie zmniejszył suchość moich skórek wokół paznokcia, a zawsze miałam z tym problem.
Używam tego kremu kilka razy w ciągu dnia, w zasadzie po każdym myciu rąk i od kiedy go stosuję moje dłonie wyglądają znacznie lepiej, a ja nie mam uczucia ciągłego ich ściągnięcia.
Uwielbiam!!


A ten tu to mój nocny krem.
Kozie mleko- mleczna regeneracja, skoncentrowany krem do rąk odżywczo- wybielający- strasznie długa nazwa uff. Skład ma zbliżony do poprzednika, ale znacznie wzbogacony. Jest tu masło shea, skawalan (zapewnia odpowiednie nawilżenie, chroni przed parowaniem wody z naskórka, zmiękcza uelastycznia, jest antyoksydantem, zwiększa transport składników aktywnych w głąb skóry, posiada właściwości gojące; otrzymuje się go z oliwy z oliwek), NNKT z oliwkowego, bawełnianego (rewitalizuje skórę właściwą, działa przeciwalergicznie) i makadamia (regeneruje, wygładza, odżywia, działa antyrodnikowo) i kwas hialuronowy (bardzo silny nawilżacz)
Krem jest gęsty, ale szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Wyśmienicie odżywia i regeneruje skórę- jest dogłębnie nawilżona, gładka i miękka. I rzeczywiście trwale rozjaśnia. Nie jestem jeszcze tak stara aby mieć brązowe plamy, ale dłonie po używaniu tego kremu są jakieś takie "szlachetniejsze". Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi;). Nakładam go na noc, dość słuszną ilość, i rano mam cudnie gładką skórę.

Na koniec zostawiłam sobie najmniej lubiany.
Aretina Q 30+ krem do rąk przeciw zmarszczkom. Według mnie ten krem to mała porażka. Nie robi nic szczególnego. W zasadzie nawet dobrze nie nawilża, więc nie wiem jak miałyby przeciwdziałać starzeniu. Niby zawiera retinol (aktywna postać wit.A, jedna z najskuteczniejszych substancji przeciwzmarszczkowych, przyspiesza cykl odnowy naskórka, rozjaśnia przebarwienia), koenzym Q10 ("eliksir młodości", stymuluje biologiczne funkcje skóry, dostarcza energii potrzebnej do regeneracji) i fitohormony ( uaktywniają produkcję kolagenu i elastyny, wzmacniają strukturę skóry, wygładzają zmarszczki i zapobiegają powstawaniu nowych), ale ja jakoś nie widzę ich działania. Krem ładnie pachnie, ma przyjemną, lekką, formułę i bardzo dobrze się wchłania. Mam nawet wrażenie, że zbyt dobrze, bo, po maksymalnie, 10 minutach od jego nałożenia, skóra moich dłoni wrzeszczy piiiiiiiiiiiiiić!! A to chyba nie o to chodzi. Szczerze mówiąc to trochę się z nim męczyłam i nie mogłam się doczekać dna. Ale już po nim.
I na pewno do niego nie wrócę.

To tyle, jeśli chodzi o bliższe spotkania z Ziają.
Macie swoich ziajowych ulubieńców? A może jest coś czego wybitnie nie cierpicie? Podzielcie się!


Tymczasem przypominam i zapraszam link



Marta