Tak ,tak mam na myśli peeling kawowy. Pięknie pachnie kawą i cynamonem, jest prosty do zrobienia, całkowicie naturalny, tani i niezwykle skuteczny.
Składniki:
- kawa- ze względu na zawartość kofeiny i polifenoli poprawia krążenie i ujędrnia, rozbija tkankę tłuszczową czyli znienawidzony cellulit, neutralizuje wolne rodniki, przeciwdziała starzeniu, oczyszcza z toksyn. Zawiera olejki eteryczne, które działają relaksacyjnie i odprężająco, kto z nas nie lubi zapachu kawy?
- cynamon- odżywia skórę, poprawia jej koloryt, pomaga w walce z cellulitem, napina , ujędrnia oraz wspomaga usuwanie toksyn z organizmu. Ze względu na swoje właściwości poprawiające krążenie i rozgrzewające jest wprost idealny na nadchodzącą zimę.
- olej słonecznikowy- świetnie zmiękcza i wygładza skórę, zawiera karoteny i witaminę E, ma działanie przeciwrodnikowe, przeciwzapalne i normalizujące. Warto dodać, że jest to jeden z niewielu olejów, które są niekomadogenne i ze swojej strony mogę polecić go do OCM.
Te trzy składniki stanowią dla mnie podstawę peelingu i w zasadzie na nich można poprzestać. Jednak ja zawsze coś tam dodaję i najczęściej jest to
- olej kokosowy- bardzo dobrze nawilża całe ciało, łagodzi podrażnienia, w tym trądzik, egzemy (kwas laurynowy), przeciwdziała starzeniu, jest naturalnym filtrem przeciwsłonecznym (faktor około 6). Olej kokosowy uważa się za najzdrowszy olej świata.
- olej arganowy- zawiera dużą dawkę witaminy E i innych antyoksydantów, chroni skórę przed starzeniem, cudownie ja nawilża, wygładza, ujędrnia i rewitalizuje. Dzięki fitosterolom łagodzi objawy trądziku, alergii, przyspiesza gojenie ran, blizn, rozstępów a także poparzeń. dzięki obecności kwasu oleinowego składniki aktywne zawarte w nim wnikają wgłąb skóry. Jest to też jeden z moich ulubionych olejów do twarzy.
Dokładny przepis:
- kawa- 2 duże stołowe łyżki (z konkretnym czubkiem)- zaparzam dosłownie odrobiną wody, tak aby kawa stała się wilgotna
-cynamon- mała łyżeczka
-olej słonecznikowy- wlewam go tyle aby zakrył zaparzoną kawę około 3, 4 łyżek
-olej kokosowy- najpierw podgrzewam aby się upłynnił- około 1 łyżeczki
-olej arganowy- 4-6 kropli.
Po wymieszaniu składników peeling powinien przypominać taką papkę. Ja lubię kiedy ona jest zwarta niezbyt oleista
Teraz wystarczy tylko wejść pod prysznic i okrężnymi ruchami w kierunku serca, wmasować w całe ciało, więcej uwagi poświęcając kolanom, łokciom i stopom. Peeling jest dość ostry, uważajcie więc w okolicy biustu.
Peeling kawowy jest dla mnie swoistym rytuałem dla ciała i zmysłów. Zapach kawy, cynamonu i oleju kokosowego działa na mnie bardzo relaksująco i uspokajająco. Ciało po nim jest cudownie odżywione, miękkie i gładkie. Oleje doskonale nawilżają i balsam po nim jest zupełnie zbędny. Systematyczne używanie naprawdę znacząco poprawia stan skóry dotkniętej skórką pomarańczową.
Peeling kawowy działa doskonale, bez dwóch zdań, ma jednak dwie maciupeńkie wady, mianowicie brudzi ręcznik ( biały odpada) i prysznic po nim wygląda jak bagno (choć nasuwa mi się inne skojarzenie, nie wypada jednak mi tu o nim pisać;)), co tu dużo gadać syf jest i tyle, ale nie martwcie się, łatwy do usunięcia;)
Na koniec dodam, że to jeden z moich ulubieńców i zimą bardzo często jest w użyciu.
Spokojnej niedzieli.
Marta