Pokazywanie postów oznaczonych etykietą naturalny olejek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą naturalny olejek. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Czas na Kingę Rusin

O tej Pani słyszał zapewne każdy, więc nie ma co się rozwodzić nad historią Jej życia. Ja osobiście Ją cenię, szanuję i podziwiam, bo lekko nie miała. Pomino tego, osiągnęła niebywały sukces. I to nie tylko w mediach.
Wiecie na pewno, że równie dobrze radzi sobie w świecie kosmetyków. Wraz ze swoją przyjaciółką założyła firmę "Pat&Rub", która tworzy kosmetyki naturalne, bez parabenów, sztucznych barwników, PEG'ów i im podobnych. Receptury oparte są na certyfikowanych i ekologicznych składnikach pochodzących z kontrolowanych upraw.  Możecie zajrzeć na stronę http://www.patandrub.pl/ jeśli chcecie dowiedzieć się więcej.
Ciekawość mnie zżerała i w końcu sobie coś wybrałam. Ceny do najniższych nie należą, więc kupiłam dwa, w zasadzie najtańsze, produkty. Na próbę.



Oba produkty zamówiłam na www.merlin.pl. Krem do stóp kosztował 39zł, olejek natomiast 59zł. Dużo? Nie za tę jakość!
Kosmetyki są świetne. Mają porządne opakowania (olejek szklane), konkretne pompki, dzięki którym można wycisnąć tyle produktu, ile trzeba, a przyjemna szata graficzna sprawia, że ładnie prezentują się na półce;). Wyglądają po prostu ekskluzywnie (mój snobizm nie zna granic).

 Na pierwszy ogień- balsam do stóp.


Trafił w moje posiadanie ze względu na swoje rozgrzewające właściwości. Jako że zimą zawsze mam zimne stopy, lubię tego typu produkty. Muszę powiedzieć, że podchodziłam do niego z pewną taką... nieśmiałością. Używałam już podobnych kosmetyków, ale zawsze mnie rozczarowywały- albo nic nie robiły, albo grzały okrutnie przez 20 sekund  i tyle.
Ten tutaj zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Nie dość, że porządnie nawilża i zmiękcza (masło shea, olej avocado, jojoba, wit A, E i mocznik) to naprawdę rozgrzewa. Nie jest to natarczywe uczucie, tylko takie błogie ciepełko, które utrzymuje się na tyle długo, że jest w stanie "ogrzać" zimne nóżki. Sprawcami tego efektu są olejki: imbiru, gozdzika, cynamonu i szałwi. Oprócz tego, balsam ma w składzie ekstrakt z rozmarynu, który działa antyseptycznie, oraz działajacy przeciwzapalnie destylat z zielonej herbaty.
Produkt ma bardzo przyjemny, powiedziałabym świąteczny, zapach. To chyba przez cynamon i gozdziki.  Bardzo szybka się wchłania nie pozostawiając tłustej warstwy, i jest wydajny- pół pompki wystarcza na posmarowanie obu stóp.


 Drugim kosmetykiem, który sobie zafundowałam, jest rewitalizujący olejek do ciała, czyli coś co Marta lubi najbardziej.


Skład olejku jest przebogaty. Znajdziemy tu 
-olej żurawinowy- nawilża, zwalcza wolne rodniki, regeneruje
-olejek cytrynowy- poprawia wygląd skóry, reguluje
-olej z oliwek- wygładza i koi
-olej babassu- uelastycznia, nawilża
-olej jojoba- wzmacnia, ujędrnia
-wit. E- wygładza, nawilża, ujędrnia, odmładza


Jednym słowem, produkt zawiera wszystko to, co jest obecnie potrzebne mojej skórze.
Nakładam go na lekko osuszoną skórę i wchłania się momentalnie, nie pozostawiając tłustej warstwy.  Skóra jest dobrze nawilżona, miękka i gładka, a po peelingu  efekt ten się potęguje. Zauważyłam jeszcze jedną bardzo pozytywną rzecz: jak się nawciągam czekolady bezmyślnie, na bokach ud pojawiają mi się takie małe, czerwone kropeczki i ten olejek doskonale sobie z nimi radzi. Nie muszę już mazać się Sudocream'em. Myślę, że to dzięki olejkowi cytrynowemu i chwała mu za to, że jest w składzie.



Olejek pachnie bardzo cytrusowo, dość intensywnie, ale orzezwiajaco. Myślę, że zwolenniczki delikatnych zapachów nie będą zachwycone. Mi nie przeszkadza, jednak latem sprawiałby mi większą przyjemność.

Oba produkty są wydajne i bardzo przyjemne w użyciu, porządnie wykonane, z dbałością o szczegóły, a ja to lubię i doceniam. Jakość na naprawdę wysokim poziomie. Nie widzę w nich wad i mogę szczerze polecić. Poza tym podoba mi się filozofia firmy, ufam jej i jestem dumna, że pochodzi z Polski.
Ja na pewno jeszcze się na coś skuszę, bo narobiłam sobie smaka.

Ściskam.