Jak widać przepadam wprost za nią, bo zafundowałam sobie aż trzy kolory.
Pierwszy z góry to blackberry. Dla mnie to brąz z maleńkimi drobinkami złota. Nie są typowo brokatowe, na oku wyglądają raczej jak delikatna, metaliczna poświata. Następnym jest plumful ( według mnie oberżyna- matowa) a ostatni to czarny klasyk. Kredki mają znakomitą pigmentację i dobrze się rozprowadzają. Są bardzo trwałe- kiedy wyschną są praktycznie nie do starcia, mokre zaś ładnie się blendują. Czego chcieć więcej?
Mają, niestety, jedną maciupeńką wadę- są miękkie ( bo to przecież żel) i czasem, w zbyt wysokiej temperaturze, lubią się roztopić i upierniczyć całą torbę.
Znacie je? Dla mnie są strzałem w 10. Można je upolować w promocji za 15zl.
Do następnego. Marta
Ja malowanie kredką sobie już odpuściłam, bo to się dla mnie nigdy dobrze nie kończy ;)
OdpowiedzUsuńod lat nie zamawiałam produktów Avon ale niebawem będę miała okazje wyprobować te kultowe kredki :]
OdpowiedzUsuńnie przepadam za Avonem, jeśli chodzi o pielęgnację, ale mam kilka ulubionych produktów- te kredki, lakiery, róż. Nie wiem czy wiesz ale Avon bardzo się zmienił. produkty mają o wiele lepsze składy niż kila lat temu. i czasem jestem wielce zadziwiona kiedy poleca je np. "Twój styl". Pozdrawiam i dziękuję;)
Usuń