Muszę przyznać, że do tej pory nie kupowałam książek w internetowych sklepach. Wszystko się jednak zmieniło, ponieważ biblioteczka mojego maluszka stale rośnie. Nadszedł ten moment, gdy i ona ich potrzebuje. Moja córa kocha książeczki- cała się trzęsie, gdy tylko ujrzy jakąś nowość ;) Każdego dnia przeglądamy je wszystkie(prosi-pokazuje paluszkiem- o książeczkę, ogląda, i oddaje w oczekiwaniu na następną) Książeczki dla dzieci nie są jednak zbyt tanie(choć i są super tanie i świetne propozycje dla najmłodszych) Przerzuciłam się na aros dyskont książkowy. Ceny są znacznie niższe niż te podane np. na stronie empiku. Dzięki temu i mama może coś dla siebie wybrać.
Przyznam się, że nie czytałam książek na temat pielęgnacji, wychowania dzieci. Teraz wiem, że to była słuszna decyzja bo zdałam się na swój instynkt. Miałam trochę inne plany, ale w pewnych kwestiach sama odpuściłam, dzieć też trochę sobie wywalczył ;)
Aktualnie przeczytałam "Mocno mnie przytul" oraz "Moje dziecko nie chce jeść" Moje podejście na temat żywienia dzieci uległo zmianie już dawno temu. Mimo wszystko(z ciekawości) chciałam zobaczyć co autor ma do powiedzenia na ten temat. Znalazłam rozdział idealny dla mnie. Moja córeczka w wieku 6 miesięcy nie była gotowa na rozszerzanie diety(ani w wieku 8, czy 9 miesięcy) Autor jest pierwszą osobą, która powiedziała mi, że to normalne zjawisko i nie należy się tym przejmować ;)(nasza gastrolog twierdziła inaczej) A teraz? Czasami mnie zaskakuje, więc miałam racje rezygnując z wizyt u lekarki i pozwalając jeść małej tyle ile chciała(na dodatek samej) Karmienie przestało być koszmarem i nie trwa już cały dzień.
"Mocno mnie przytul" mówi natomiast o rodzicielstwie bliskości, zawiera ciekawe odwołania do pierwotnych zachowań. Mam w domu typowe High Need Babies, czyli dziecko o wyjątkowych potrzebach. Nadal potrzebuje znacznie więcej zainteresowania niż inny przeciętny roczniak. Książka, wyjaśniła mi pewne sprawy. Wiecie ile "złotych rad" dostaje każdego dnia? Za cienko ubrane(pojawiają się nawet pytania o rękawiczki- +17), nie noś, bo się przyzwyczai, nie reaguj na płacz itd. Nawet teraz, gdy tylko wezmę dziecko na ręce to jakaś życzliwa mama uświadomi mnie, że od tego służy wózek :D Dodam jednak, że każde dziecko prędzej czy później "zejdzie" z matczych rąk. Teraz na tapecie mamy próby chodzenia, więc małą już nie interesuje przemierzanie świata na rączkach ;)(nosidle itd.) Widuje mamy, które bujają wózkiem na boki(bo typowy sposób już nie działa) i wiem, że w takiej sytuacji wolę wziąć małą na ręce. Przyzwyczaiłam się do mroczków przed oczami, chudnięcia , ale, gdy pojawiły się zawroty głowy to nawet przygarnęłam ją do własnego łóżka ;)- mimo, że kiedyś byłam temu przeciwna. Nadal nie śpię, ale ktoś mi kiedyś powiedział, że takie maluch wyrastają na super dzieciaki. To prawda. Na placu zabaw jest numerem jeden. Wszyscy są zdziwieni jej grzecznością ;) Tańczy, śmieje się a nawet sprząta. Wystarczy dać jej kawałek ręcznika kuchennego(będzie nim wycierać podłogę), wyrzuca śmieci z piaskownicy mówiąc "be"-a dzisiaj wyrzuciła je do kosza na śmieci(skąd wiedziała?)
Znacie? Polecacie jakieś inne strony internetowe?
Przychodzi taki moment w rozwoju maluszka, kiedy zaczynami zastanawiać się nad kupnem pierwszych kredek.Wybór tego momentu nie jest to łatwy, być może dziecko nie będzie zainteresowane rysowaniem. Myślę, że odpowiedni czas nadchodzi już w okolicach roczku(choć niektórzy byli zdziwieni tym, że moje dziecko już "rysuje") Zobaczyłam, że moje dziecko jest na to gotowe, ponieważ sama dorwała się do długopisu. Sprawiało jej to ogromną frajdę. Dla maleńkich dzieci odpowiednie będą pisaki. Dlaczego? Bardzo łatwo się nimi rysuje, pozostawiają wyraźne, kolorowe linie(dziecko nadal będzie zainteresowane malowaniem czarnym pisakiem po białej kartce-kontrast) Wymagają dużo mniejszej siły nacisku. Muszą być zmywalne i łatwo spieralne (a to nie jest to samo, więc trzeba się mieć na baczności kupując pierwsze pisaki) Nasze pisaki z łatwością zmywają się ze skóry dziecka i nie miałam problemów z ich spraniem z ubranek. Posiadają okrągłą końcówkę - dziecko może nimi manipulować na boki(nie chowa się pod wpływem nacisku itd.)
Minusem jest dostępność. Pisaki Fibracolor Babycolor kupiłam w dyskoncie książkowym aros za 15,75zł.
Nie uważam, aby kredki były czymś złym. I muszę przyznać, że to od nich zaczynałyśmy ;)(a więc to zależy od dziecka) Pierwszy nasze kredki strasznie się łamały i w pewnym momencie mała chciała je jeść. Zdecydowaliśmy się na kredki świecowe Jovi misie (dla dwulatków) Umożliwiają rysowanie każdą stroną kredki. Muszę przyznać, że moje dziecko na początku wolało klasyczny kształt kredek(od nich zaczynaliśmy) Faktycznie nie łamią się tak łatwo. Podczas rysowania słychać odgłos "chrobotania" Nie brudzą.
Zakupiłam również pastele olejne Jovi. Muszę przyznać, że są niezwykle miękkie, posiadają żywe kolory. Malowanie nimi jest tak samo proste jak i w przypadku pisaków. Nadają się do odbiorów w każdym wieku(umożliwiają zastosowanie różnych technik) Nietoksyczne, wykonane ze składników spożywczych(tak samo jak misie Jovi), bezpieczne dla dziecka. Minus? Brudzą, strasznie brudzą małe rączki i ubranka :D ( na szczęście i je udało mi się sprać z ubranek) Nie łamią się tak łatwo jak "twardsze" kredki.
Szukałam dla mojego maluszka skórzanych, miękkich bucików. Postawiłam na ekotuptusie (wahałam się między nimi a paputkami) Cena takich bucików waha się w okolicach 45 zł(plus cena wkładki- jeśli się na nią zdecydujemy)
Dlaczego miękkie buciki? Nie obciążają podczas nauki chodzenia, poruszają się ze stopą, dziecko może swobodnie poruszać palcami.
Możecie również zapoznać się z tym artykułem. Moje dziecko najczęściej chodzi... boso. Nie zawsze tak się jednak da. Dlatego postanowiłam kupić jej miękkie paputki.
Pozwoliłam jej na zabawę w tych butkach(plac zabaw, miękkie podłoże) i muszę stwierdzić, że ich trwałość nie jest zbyt duża :( Po pierwszym użyciu pojawiły się małe otarcia :( Nadal ich jednak używamy :)
Na zdjęciu widoczne są także buciki Puma, rozmiar 18, w których moje dziecko chodziło nawet po chodniku- brak jakiegokolwiek zadrapania.
Wybrałam buciki z cudną aplikacją liska *.*(klik) Posiadają antypoślizgowe łatki.
Minusem jest rozmiar bucików. Dopiero teraz załapałyśmy się na ten najmniejszy ;)
Kilka nowości. Żyrafka Sophie wykonana z naturalnej gumy(pochodzi z drzewa gumowego Hevea rosnącego w Malezji), barwiona farbą spożywczą. Nastawiłam się na gryzaki z drzewa klonowego(antybakteryjne, drewno pochłania ślinę) Okazało się, że mała lubi gryzaki tak samo jak wózek, lub smoczek. Żyrafkę dostała od swojej cioci. Gryzie ją częściej niż inne gryzaki( a przynajmniej robi to jeśli ją o to poproszę) Mimo wszystko nie jest nią aż tak zainteresowana jak w przypadku innych dzieci(sądząc po opiniach)
Kolejny produkt, który zstąpi nam chusteczki nawilżane(klik)
Wreszcie udało mi się kupić idealne rybaczki(bez motywu bajkowego), oraz idealną, letnią sukieneczkę.
Na wyprzedażach( i nie tylko) upolowałyśmy kilka drobiazgów.
Ręcznie wykonane opaski klik, klik.
W Rossmannie kupiłyśmy ubranka dla misia.
Kolejne opaski klik.
Poszalałyście na wyprzedażach?
Następny wpis będzie włosowy :)