Dzisiaj coś dla fanek róż, różanych kosmetyków i różanych zapachów, ale nie tylko bo przedstawione przeze mnie kosmetyki nie mają tego typowego, chemicznego różanego zapachu. Wszystkie pachną bardzo naturalnie, każdy inaczej, mają naturalne składy, no może poza kremem do rąk, i sprawdzą się u każdej z Was!
Trilogy, Roseship Oil
- gęsty, odżywczy olejek z róży przeznaczony do każdego rodzaju cery, nawet tłustej! Bogaty w kwasy omega 3,6 i 9 oraz witaminę C, działa na skórę wygładzająco, ochronnie i rozjaśniająco. Przy regularnym stosowaniu znacznie poprawia wygląd skóry, ujędrnia, wygładza drobne zmarszczki, reguluje też wydzielanie sebum, dodaje blasku, a przede wszystkim doskonale odżywia co jest widoczne gołym okiem. Ponadto szybko się wchłania, nie zapycha skóry, nie powoduje alergii ani nie podrażnia, a wręcz działa łagodząco. No ogólnie cudo.
Korres, Japanese Rose Shower Gel
- żel pod prysznic o przyjemnym, nieco słodkim różanym zapachu, w żadnym wypadku nie drażniącym. Otula skórę jedwabistą pianką, oczyszcza nie naruszając warstwy hydrolipidowej, pielęgnuje i pieści zmysły. Zawarte w nim składniki jak proteiny pszenicy, aktywny aloes oraz enzymy antyoksydacyjne sprawiają, że żel jest niezwykle delikatny i zwiększa nawilżenie skóry pozostawiając ją elastyczną i miękką. Jest też niezwykle wydajny i w 92% naturalny.
Phenome, Relaxin Massage Oil
- wyjątkowy olejek o aksamitnej konsystencji i niezwykle przyjemnym roslinno-różanym zapachu. Lekki, wchłania się niemalże natychmiast pozostawiając na skórze jedynie delikatny, nietłusty film ochronny. Zawarte w nim oleje, w tym olej z róży damasceńskiej, doskonale odżywiają, nawilżają, koją i regenerują skórę. Olejek poprawia też napięcie, dostarcza substancji przeciwstarzeniowych, poprawia koloryt i działa niezwykle odprężająco. Uwielbiam po niego sięgać, szczególnie po ciężkim dniu lub po porannym prysznicu. Nakładam go na mokre jeszcze ciało, następnie osuszam je ręcznikiem i gotowe! Skóra jest niezwykle miękka, pięknie pachnąca i nawilżona, aż do czasu następnej kąpieli.
Institut Karite, Shea Hand Cream, Rose
- różany krem na bazie masła Shea, który udało mi się upolować w TKMaxx. Bogata, treściwa i mega odżywcza konsystencja, piękny, a zarazem delikatny różany zapach oraz genialne działanie już od pierwszego użycia to to co go szczególnie wyróżnia. Działa niemalże natychmiast, wygładza, otula, genialnie nawilża na długie godziny, a jeśli trzeba to koi i łagodzi. Mała tubka bez problemu zmieści się w torebce czy kieszeni, a sam krem jest tak wydajny, że wystarczy na wiele zastosowań.
REN, Maroccan Rose Otto Body Lotion
- czyli balsam idealny. Po pierwsze ma fantastyczny, organiczny skład, po drugie super szybko się wchłania nie pozostawiając tłustej czy też lepkiej warstwy, po trzecie pachnie świeżo i przyjemnie, i po czwarte odżywia najlepiej na świecie i to na serio! Stosowany regularnie zapewnia skórze odpowiedni poziom nawilżenia przez całą dobę, poprawia jej strukturę, wygładza, uelastycznia i naprawdę nieźle ujędrnia. Świetnie łagodzi też podrażnienia pozwalając zapomnieć o swędzącej czy zaczerwienionej skórze. Naprawdę genialny kosmetyk, który trzeba wypróbować!
Phenome, Non-Drying Cleansing Foam
- jedwabista pianka przeznaczona do delikatnego oczyszczania skóry wrażliwej, naczynkowej oaz skłonnej do podrażnień. Oparta na bazie wody różanej, w sposób delikatny i łagodny oczyszcza skórę, nie przesuszając jej. Usuwa ze skóry resztki makijażu, sebum, kurzu czy innych zanieczyszczeń pozostawiając ją świeżą, odprężoną, lekko napiętą, promienną i gładką. Niezwykle łagodna, nie podrażni nawet najwrażliwszej skóry, idealna szczególnie do porannego oczyszczania. Na uwagę zasługuje tu też naturalny skład, ogromna wydajność oraz przyjemność stosowania!
Lubicie różane kosmetyki? Który z tej szóstki macie ochotę wypróbować? Jakie różane kosmetyki możecie mi polecić? Dajcie znać! ;)