Pokleiłam troszkę aniołków. Do dziś była u nas słoneczna pogoda więc suszyły się ładnie na świeżym powietrzu, a jak już odpowiednio wyschły, przystąpiłam do prac malarskich ;). W użyciu były farby akrylowe, których jakieś resztki poniewierają się jeszcze po domu po pracach szkolnych córki. Szkoda trochę ich wyrzucać, więc pewnie jeszcze coś tam kiedyś z masy solnej ulepię. Aniołków wyszło pięć sztuk. Jeden duży, cztery mniejsze.
Narysowany na kartce trzymał w łapkach lirę, ale zupełnie nie miałam pomysłu (zresztą nadal nie mam) jak mu zrobić lirę z masy solnej, dostał więc serduszko. Nie wdaje się jednak być tym zmartwiony. Ma prawie 25 cm, małe mają mniej więcej po 13cm. Myślę, że jeśli kiedyś zdecyduję się zrobić jeszcze jednego wg tego wzoru, to zrobię go troszeczkę inaczej. Suknię spróbuję zrobić z jednego cienkiego kawałka i tylko ją jakoś odpowiednio udrapować. Czas na maluchy:
Te są wszystkie z jednego wzoru. Zdjecia są trochę "robocze" bo robiłam je, kiedy się aniołeczki suszyły na balkonie po pierwszej warstwie lakieru ;).
Mam jeszcze w zanadrzu moje obrazeczki, które mają zawisnąć w kuchni. Mają, choć nie wiem kiedy to nastąpi ponieważ po pierwsze muszę jeszcze wykończyć brzeżki, ale to żaden problem.
Problemem niestety jest to, że mój niecierpliwy duch najchętniej natychmiast obejrzałby efekt końcowy pracy i w zapale obydwa obrazki nakleiłam na podkładach do góry nogami tzn. dziurki, które służą do zawieszenia na ścianie wyszły w moich obrazkach na dole. Coś jednak wymyślę i prędzej czy później, mój obrazkowy "Majowy ogród" zawiśnie na miejscu które dla niego wyznaczyłam.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą masa solna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą masa solna. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 19 czerwca 2011
środa, 8 czerwca 2011
Serdeczne myszki
Ostatecznie skończyłam moje pierwsze solniaki. Pomalowałam, polakierowałam i nawet ładnie zapakowałam. Spodobało mi się lepienie, więc spędziłam trochę czasu ze szkicownikiem i ołówkiem smarując inne moje pomyślunki, porobiłam sobie coś w rodzaju szablonów i wczoraj zabrałam się za lepienie kolejnych. W ferworze walki narobiłam tyle masy, że dzisiaj resztę wieczoru spędzę pewnie lepiąc kolejne swoje fantasmagorie, a jak to wszytko poschnie, to chyba malowania i wykańczania starczy mi do końca roku ;)). Zacznę od tych, które obiecałam chrześniakowi, zażyczył sobie samochodziki. A myszki wyglądają tak:
pojedynczo
podwójnie
wyjściowo
Są myszy, to trzeba będzie i koty zrobić ;). Nie pozostaje mi nic innego jak zabrać się do pracy... :)))
Subskrybuj:
Posty (Atom)