Byłam w domq, było słodko, mama upiekła mistrzowski tort, który nie był typowo polskim margarynowo-spirytusowo-sztucznoaromatowym badziewiem a majstersztykiem! Poszłam zagłosować mimo że deszcz kropił w szare okna i szarą parasolkę lub parasol a miła komisja powiedziała dzieńdobry dziękuję dowidzenia i kiwnęła głową. Poczułam że zmieniam świat. Pójdę i na drugi sezon.
Kontynuując wątek słodkości, upiekłam wczoraj ciasto ze śliwkami, ponieważ nadeszła depresja bezczynnościowa, a w zamrożeniu tkwiły owe śliwki od zeszłego lata. Piekarnik postanowił odcisnąć ślad czasu i wyszło od spodu czarne, co spowodowało nowy epizod choroby. Pomogło obejrzenie Slumdoga (też tak macie że zgrzytacie zębami gdy jakiś łotr, łotr powtarzam, działa na niekorzyść dobrego bohatera? chce pobić pana gospodarza w milionerach i zboka wydłubującego oczy!). Dziś po cieście nie ma śladu, płaczliwy samotny poranek urozmaiciło mi jego pozostałe sześciogodzinne półkole. Wiem, to straszne, jestem i będę gruba.
Z pozostałych niemiłych rzeczy: kupiłam cudowne karmelowe sandały na platformie, to w sumie miłe, ale kosztowały dużo pieniądza i za pierwszym spacerem potwornie mnie obtarły a za drugim WYWALIŁAM się, normalnie potknęłam na prostej drodze. Stopa się że tak powiem kolokwialnie gibła i boli do tej pory. Buciki łzami zroszone, piękne acz złe dogłębnie. Kupiłam też pierdyliard innych rzeczy którym nie zrobiłam ani jednego zdjęcia a są naprawde piękne. I ja jestem biedna. I będe bardziej, bo jadę jutro do wu wu a, pochodzić po mieście, zjeść naleśniki w barze mlecznym, popić potańcować czy tam nie wiem co jeszcze i obejść wyprzedaże także. Mam nadzieję że nie zadzwonią podczas tych uroczystości warszawskich z któregoś z siedmiu sklepów w których zostawiłam dziś cv, kipiąca radością ze świetlanej przyszłości. Pewnie nie zadzwonią w ogóle.
Będę też biedna gdyyyyyżżż i tu miła wiadomość tego roku! Lecimy z Marcelim mym lubym we wrześniu do Paryża! 100 polskich złotych za bilecik. Fejsbuk już to wie. Moje konto oszczędnościowe powoli się do tego przyzwyczaja. Tydzień w Paryżu. Jestem więcej niż zachwycona. Szukam taniego noclegu, taniej kawy i zastanawiam się czy wszystko co potrzeba wepchnę w mały plecak. Lecimy z Breslau i tam prawdopodobnie uda nam się wprosić na siennik do niejakiej venili kostis :>(pozdrawiam, kiwam rączką). No i to jest dość miła myśl, muszę przyznać.








Zdjęcia to parapet w kuchni, dahl, stek, tort, nowi prosięcy mieszkańcy (jak mówiłam, w moim domu powtarza się motyw trzody...), najładniejsza szczotka do zębów ever, dziadkowie i skomputeryzowana mama. Pracuje nad sobą, szukam obiektywu 50tki.
Boli mnie łeb i mam wrażenie że zaraz jakaś cienka żyłka powie 'mam dość' i pęknie a wtedy umrę. Nie ma takiego pisania, koniec, pewnie promieniowanie kompowe też działa na niekorzyść żyłki. Wracam do martwienia się swoim losem. Ahoj.