Image Slider

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą odchudzanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą odchudzanie. Pokaż wszystkie posty

Dieta niskotłuszczowa

30.11.2011
by Ashley-Cooper Cartoons


Zachciało się Bebe deseru, a dokładniej (uwaga będzie kryptoreklama) ryżowego cudaka Müllera. W yam yamowym supermarkecie do wyboru opcje były dwie: toffi i toffi low fat. W Bebe odezwała się stara odchudzaczka: low fat! low fat! - agituje. Ale się przecie nie odchudzam - myśli Bebe sprawnym ruchem przekręcając obydwa kubeczki na tabelkę z wykazem składników. Odchudzaczce, aż szczęka opadła z wrażenia. Toffi low fat miało więcej kalorii niż toffi solo!!! Brak tłuszczu nadrobiono bowiem cukrem. Mimo, że zazwzczaj kaloria jest wyznacznikiem smaku, tym razem Bebe nie poszła tym śladem.

Rząd Wysp Brr trąbi o epidemii otyłości. "Jedz jogurt zamiast lodów! Wybieraj produkty niskotłuszczowe!". Yam yamy masowo szturmują siłownie i półki z dietetycznymi produktami. A koncerny żywnościowe obrastają słoninką, żerując na marzeniach o Świętym Graalu Wagowym i wiecznym szczęściu w Krainie Idealnej Sylwetki. I co się dziwić, że naród wyspowy, mimo boomu na diety, nadal tyje!

Ćma

27.10.2011
Ona znowu ryczy, że waży więcej niż powinna...Ubzdurała sobie przypadkowa liczbę i uczepiła się jej jak ćma żarówki. On już naprawdę nie wie, co ma jej powiedzieć, żeby w końcu dała sobie spokój. Czy nie widzi, że to bez znaczenia?

Bierze jej zapłakaną twarz w swoje dłonie, patrzy głęboko w oczy, aby zobaczyć w nich miniaturę siebie...i mówi z powagą:
- Jesteś piękna.

- Dla Ciebie? - pyta ona z cichą nadzieją tonącego.
- Oczywiście, że dla mnie. Ale też dla wszystkich innych. - Skutek jest odwrotny do zamierzonego. Ona potakuje, wybucha płaczem i pyta dla pewności łamiącym się głosem:
- W środku?
On uśmiecha się dobrotliwie, jak do małego dziecka:
- Tak, ale i na zewnątrz. Jesteś piękna wszędzie.


----
p.s.
Ostatnia szansa by oddać głos na blog Bebe w Konkursie na literacki Blog roku 2011:
Urny zostaną zamknięte w niedzielę o północy.

Dieta do reklamacji

15.09.2011
Dieta odchudzająca to jedyny taki produkt na rynku, który, jeśli nie działa, powoduje, że to klient obwinia siebie a nie producenta.

Kupiła Bebe żarówkę. Wlazła na stół, wdrapała na stołek i, balansując w powietrzu, umieściła żarówkę pod sufitem. Zeszła z prowizorycznego rusztowania bez uszczerbku na zdrowiu, przełączyła kontakt. Nadal ciemno! Po kolejnej turze cyrkowych akrobacji, okazało się, że w żarówce grzechocze. Gdyby żarówka była dieta odchudzającą, Bebe z miejsca zaczęłaby monolog:
- Znowu zrobiłam coś nie tak? Jestem do niczego. Taka prosta rzecz, a ja nawet tego nie potrafię!

Żarówka dietą odchudzającą nie jest. Bebe wsiada na rower i jedzie z paragonem do budowlanego supermarketu wymienić bubel. Szkoda, że trzech lat na diecie nie da się zareklamować.



* podziękowania dla Beyond Chocolate za inspirację

Chuda, chudsza, najchudsza

24.08.2011
Czy to jest konkurs, czy chroniczny brak akceptacji?

http://vitalia.pl/forum10,120761,0_Chuda-czy-chudsza.html 



Rok temu Louise (32 lata, BMI 19.4*) postanowiła zmieścić się w rozmiar 0. To miał być eksperyment, by pokazać co oznacza dla młodej kobiety magiczna cyfra na matce. Reżim diety i ćwiczeń pomógł osiągnąć jej ten cel w 6 tygodni !(BMI 17.6). W 6 tygodni Louise stała się również gwiazdą stron pro-ana. Młode dziewczyny pisały: "Jeśli ona może, to i mi się uda". 2 miesiące zajął Louise powrót do zdrowia (przespane noce, unormowany poziom estrogenu, dobra kondycja psychofizyczna). To miało być ostrzeżenie.

Tymczasem, dzisiaj użytkowniczki portalu Vitalia oglądają zdjęcia Louise na forum i wybierają tą, która jest ich ideałem i celem. Wiele z nich typuje zerową Louise, często przyznając, że mają figurę podobną do tej, która Louise miała przed eksperymentem.

Bebe jest przerażona.
Przerażona odpowiedziami internautek.
Bardziej jednak, przerażona jest brakiem odpowiedzialności ze strony mediów, w tym Vitalii.

Drogie Polki.
Jesteście zadbane, kolorowe, ciekawe, z charakterem.
Każda jest inna, a wszystkie po prostu piękne.

Bywałam na wielu europejskich ulicach, ale na żadnej nie ma tylu pięknych kobiet, co w Polsce! Jestem wami zachwycona! Wam niepotrzebne jest odchudzanie, wam potrzebna jest miłość, zdrowy narcyzm własnego ciała, a przede wszystkim duszy.

Jesteście piękne, takimi jakie jesteście.


To mówiłam ja, Bebeluszek - z lekką nadwagą i dużą odwagą.
howk!

*BMI 19.4 dolna granica wagi prawidłowej

detoks i 5 kostek na minusie

18.06.2011
Czterodniowy detoks zakończony pełnym sukcesem.
5 kostek masła stopionych bezpowrotnie.


Nie był to detoks owocowo-warzywny, ani sokowy, ani owsiankowy. Na magiczne mieszanki pieprzu chilli z cytryną i syropem klonowym też się Bebe nie pokusiła. Nie było też fazy uderzeniowej Dukana ani prób wypicia morza kefiru. Bebe nie poszła tym razem na skróty.

Detoks bebeluszkowy to 4 dni normalnej zbilansowanej diety.
Co do joty według zaleceń osobistego dietetyka.
To warzywa, owoce, ryby tłuste i szczupłe, mięso, ryż brązowy, ziemniaki z twarogiem i chleb.
To codzienny ruch w umiarze, bez wyrzutów sumienia i terminatorowania.
To sen długi i błogi.
To woda z cytryną i zielona herbata.
To poranne słowotworzenie i uczciwe uprawianie naukowości.
To długie wieczorne kąpiele, i błądzenie w labiryntach książkowych liter.

Po czterech dniach detoksu Bebe czuje się w końcu sobą.

Zen powraca, Panika ustąpiła miejsca Mocy.
Kung Fu Panda czuwa.
Jo-jo nie będzie.

Za to będzie Wiewiór wirtualny wieczorową porą, wspólne oglądanie pixarowej magii a na kolację przy świetle ekranu z listy dozwolonej por zapiekany z szynką i mozzarellą i kieliszek czerwonego wina.

howk!

Schody, czyli wszystkoalboniczyzm

16.06.2011
Wspina się Bebe po długich, stromych schodach. Ich szczyt daleki, jakby zamglony. Ale Bebe jest ciekawa, co z tej wysokości będzie widać. Bebe chce też udowodnić sobie, że potrafi, że może, że ją na to stać - musi tylko chcieć. Krok za krokiem, stopnień za stopniem, wspina się do góry.

Początkowy entuzjazm, zaczyna ustępować falom gorąca. Krople potu toczą się po bebeluszkowym karku. Oddech coraz cięższy, a z nimi i kroki. Po jakimś czasie Bebe jest tak zmęczona, że zatrzymuje się w swojej wędrówce. Już naprawdę nie może. Oddycha ciężko. A nawet, schodzi o jeden stopnień w dół. I myśli: Przecież tak nigdy się nie dostanę na samą gorę! Wszystko zawaliłam! Równie dobrze mogę zapomnieć o tym wszystkim! Co za bzdurny pomysł!

Bebe może uwierzyć w to chwilowe szaleństwo myśli, ten jeden stopnień w dół przekreślający wszystko. Może zejść na dół i nigdy nie zobaczyć widoku rozciągającego się ze szczytu schodów.

Ale może też usiąść na schodku, na którym stoi. Złapać oddech. Spojrzeć w dół i zobaczyć ile już przeszła. Rozejrzeć się dookoła, nacieszyć się widokiem wierzchołków drzew. Skoro już tutaj jest tak cudnie, to co będzie na samym szczycie ? A potem, wziąć głęboki wdech i wspiąć się o jeden schodek wyżej...i wyżej...i wyżej.....

z podziękowaniem dla M.Tyrrell

oko w oko czyli 48 kostek masła

30.05.2011
Pojutrze czerwiec. Czas spojrzeć prawdzie prosto w te modre oczy i zobaczyć to czego skutecznie unikało się przez ostatnie pół roku.

Pierś dumna wylewa się z miseczek, paski biustonoszowe znikają w między-przestrzeniach opon plecowych a walki brzuszne znowu skutecznie zasłaniają widok stóp. Bebe się roztyła. Upasła się po same kokardy! Może to wszystko zbite bardziej, umięśnione, ale jednak GRUBE! Szóstki przedniej Bebe nie widziała już dawno. Przepadła w okolicach styczniowych mrozów i, nie ma się co oszukiwać, nie zobaczy jej jeszcze długo. Siódemkowego nadbagażu nie da się jednak w tydzień wysikać.

Osobisty dietetyk twierdzi, że jest 48 kostek masła do zrzucenia. Ładna okrągła liczba. Okrągła jak Bebeluszek, który nie może wyjść z podziwu, jakim cudem udało mu się wrócić do punktu wyjścia? Jakim cudem zaprzepaścił zeszłoroczny trud? Przecież powtarzał sobie, że nigdy więcej...nigdy.....jest tym ciężej, że Bebe wie jak smakuje ta druga szczupła strona...wie i tęskni i boi się, że już nigdy nie będzie jej dane zobaczyć ten drugi brzeg. Poczucie winy sączy się między słowami i oblepia nawet najmniejszą nadzieję.  Bebe jest jedną wielką porażką. Jedną z tych co nawet najprostszej diety nie może utrzymać. Panika. Bebe już wypłakała przez nią niejedna parę oczu. Wdech, wydech, wdech, wydech.

Bebe bierze kredkę woskową i kreśli nią grubą czerwoną krechę.

Zaczynamy od nowa.
Co było a nie jest, głoszą mądre szkolne zeszyty.Bebe spróbuje raz jeszcze.

Tym razem nie będzie szybkiego rozwiązania. Jest za to tabelka Excela z cotygodniową skromną prognozą dwóch kostek masła na minusie. W tej optymistycznej wizji Bebe zacumuje w docelowym porcie gdzieś w okolicach Święta Niepodległości. I howk! W końcu to rok Chudego Śledzia! Bebe, jako Prezes Śledziowy, stawia sobie za punkt  honoru nie skończyć tego roku jako FOKA!!! O nie! 

Dość użalania się nad rozlanym mlekiem. Trzeba działać. Skoro w innych dziedzinach Bebe radzi sobie tak pysznie, to dlaczego nie tutaj? Odpowiedź jest prosta jak bagietka: w innych dziedzinach Bebe radzi sobie tak pysznie, bo nie radzi sobie tutaj. Wszystko, co tam Bebeluszkowi nie wychodzi, znajduje upust w pochłanianych kilometrach kwadratowych czekolady i innego dobra podniebienia. Tak dalej być nie może. Bebe podnosi rękawice i rusza na komplety czesania emocjonalnej wełny bez wspomagaczy. Tak jej dopomóż Kung Fu Pando!

Dziś wszędzie dookoła jest wiosna, a Bebe......

2.05.2011
 °°°
Dziś w bebeluszkowej skrzynce od Bułki Młodszej:

Pewnego dnia, na placu targowym, pośród tłumu ludzi siedział niewidomy z kapeluszem na datki i kartonikiem z napisem: "Jestem ślepy, proszę o pomoc". Pewien mężczyzna, który przechodził obok niego zauważył, że jego kapelusz jest prawie pusty, zaledwie parę groszy... Wrzucił mu parę monet, po czym bez pytania niewidomego o zgodę - wziął jego kartonik, odwrócił na druga stronę i napisał coś....
Tego samego popołudnia, ten sam mężczyzna znowu przechodził obok tego samego niewidomego i zauważył, że tym razem jego kapelusz jest pełen monet. Niewidomy rozpoznał kroki tego człowieka i zapytał go: "Czy to Pan odwrócił kartonik i co Pan na nim napisał ?" Mężczyzna odpowiedział: "Nic co nie byłoby prawdą. Przepisałem Twoje zdanie tylko troszkę inaczej." Uśmiechnął się i oddalił.
Niewidomy nigdy się nie dowiedział, że na jego kartoniku było napisane: "Dziś wszędzie dookoła jest wiosna, a ja nie mogę jej zobaczyć..."

Zmień swoją strategię jeśli coś nie jest tak jak być powinno. A zobaczysz, że będzie lepiej...
Jeśli któregoś dnia ktoś zarzuci Ci, że Twoja praca nie jest profesjonalna powiedz sobie, że Arkę Noego zbudowali amatorzy a Titanica profesjonaliści...!!!

 °°°

Dotąd było tak:
Bebe u Szklanej Małpy w odwiedzinach. Małpa nie w humorze, łypie na Bebeluszka nieprzyjaznym okiem. Bebe schodzi na padół łez i ciężkich myśli. Wyrzuca sobie chaos w insulinie, brak konsekwencji, lenistwo i nadprogramową miseczkę musli dwa dni temu. A może to bieg ponad półtoragodzinny? Wody w Bebe ustały? A może jakiś mięsień rośnie? A może....? 
Pytań tysiąc w głowie, a wniosek jeden: Bebe jest gruba świnia i już nigdy nie uda się jej schudnąć. Dieta odchudzająca  to dla niej frustrujący sposób na utrzymanie wagi. Gooopia waga i goopia insulina. Czemu świat jest taki niesprawiedliwy???!!!!

 °°°

Kilka dni temu Bebe postanowiła po raz kolejny przejąc sprawy w swoje ręce, wierząc teoriom o sile podświadomości, czyli głupocie naszego mózgu, który nie potrafi odróżnić rzeczywistości od fikcji, tego co myślimy i mówimy. Bebe waży się sporadycznie, dając Pannie Szklane Oczko czas na doładowanie baterii i pozbieranie cyfrowych myśli. Tymczasem Bebe myśli:
Chudnę! I mojemu ciału bardzo na rękę, podoba mu się ten cały proces! Czuję się świetnie ćwicząc i jedząc zdrowo i regularnie! Ba! chudnę 0,5kg na tydzień! Co daje 2kg w miesiąc! Czyli do października, zdążę z osiągnięciem celu wagowego jak nic! Będę w szortach rozmiar 38 przekraczać metę maratonu z rekami uniesionymi do góry i uśmiechem zwycięzcy na twarzy! A co! 

Efekt? Waga ruszyła nareszcie w dół! 0,5kg na minusie. I żyć życie jakby lżej....

 °°°

Jeszcze tylko 1 spanie i Bebe też zobaczy wiosnę i poczuje motyle w brzuchu! 


makrela, czyli moc rzeczywistości

17.03.2011
nagle a niespodziewanie bebe zapadła na trzydniową mózgową depresję. że nigdy nie dojdzie do wagowego celu. że to wszystko nie ma sensu. że już ma siebie dosyć. że to całe odchudzanie jest okropnie frustrujące i że może jedyną słuszną metodą jest smacznie dopasowana. na samą myśl bebe zrobiła się przeraźliwie głodna.

wprost-proporcjonalnie do czarności myśli, wzmagało się wchłanianie, a malało spalanie. apogeum nastąpiło przy wczorajszych plackach z jabłkami w okolicach północy. bebe spożyła. pomedytowała z politowaniem nad sama sobą. i poszła spać.

dziś przyszło wybawienie. nie tylko w postaci smagajączch biczami mulionerek, ale i rzeczywistości.

rzeczywistość każdy widzi inaczej. ba! rzeczywistość jest przeoczana! tak często jedziemy na autopilocie, że nie zdarza się nam widzieć rzeczywistość taką jaka jest. czasem lekko przerażająca to myśl.

ten cenny moment rzeczywistej rzeczywistości zdarzył się dziś bebeluszkowi. tuż przed rozpoczęciem zajęć zumby, siedział na długiej drewnianej ławce w klasycznej szkolnej sali gimnastycznej. drewniane klepki, drabinki i kolorowe linie. bebe przypatrywała się kolejce zumbowiczek ustawionych do zapłaty. foka, foka, słoń morski, foka, wieloryb, szprotka, mniejszy wieloryb, wielka foka, mniejszy słoń morski, śledź, foka..........zaraz zaraz, a gdzie w tym wszystkim jest bebe? bebe jest tłusty śledź! no może makrela! ale bebe NIE JEST najgrubsza! ba! bebe mieści się lekko w chudszej połowie tego zgromadzenia! niech żyje rzeczywistość! niech żyje yam-yamowa kuchnia!

bebe podniosła się z ławki, stanęła w pierwszym rzędzie (bo znowu zapomniała soczewek kontaktowych) i postanowiła dać z siebie wszystko. a co!

bebeluchy bywają durne

7.03.2011
durny bebeluch wlazł wczoraj na wagę. o 0,5kg więcej niż w piątek. bezpowodnie.

i dobrze tak durnemu bebeluchowi!

szanujący się odchudzacz waży się tylko raz w tygodniu. bebeluchy w piątko-soboty. a nie, jak ta małolata, co drugi dzień albo i częściej. bo niby co? że ćwiczył ostatnio dużo i systematycznie? że poszedł spać o głodzie? i że kapryśnica szklana miała to wszystko zauważyć? psu na budę! niech się bebeluch uczy pokory. religia niskokaloryczna zakorzeniła się w bebeluchu bardziej niż przewidziano.  trudno to sformatować. potrzebne fakultety u wiewióra. bo odchudzanie to nie matematyka. gdyby była matematyką, to otyłość nie zbierałaby tłustego żniwa. jak zjesz kilo pączków to nie zmagazynujesz kilograma tłuszczu. zmagazynujesz może dwa albo i trzy. a może nic. czynników wpływających jest wiele. a bebeluch w tym roku ani jednego tłusto czwartkowego pączka nie pochłoną. naleśnika tubylczo wtorkowego też nie będzie! takie święta bebelucha nie dotyczą!co nie musi robić wrażenia na pannie szklane oczko.

poza tym co się bebeluchowi uwidziło z tym odchudzaniem? mógłby się w końcu odczepić od tej myśli! puścić ją wolno niech sobie pohasa na łąkach dla frustratów.


bebeluch w obcasach wygląda bosko? wygląda!
czerwona urodzinowa zmniejszyła galaktyki? zmniejszyła!
czerwona urodzinowa dopina się? dopina! (choć jeszcze na bezdechu...)
bebeluch czuje się lepiej? czuje się!
od ponad tygodnia nie było kompulsu? nie było!
insulina w normie? w normie!

no to czego się durny bebeluch stresuje?! że mu waga pokazuje cyferki nie pomyśli?! niech bebeluch dorośnie! i nie wymyśla! niech się uzbroi w cierpliwość! doceni co ma i robi swoje!

howk!

p.s.
czekoladzie i ciastkom śmierdzi spod pachy.

10kg nieszczęścia

10.01.2011
- znowu czuję się grubo - wyznała bebe reasumując naukowe frustracje, tłamszony w zarodku gniew o niezłożone pranie, smutek przeprowadzki, strach przed powrotem, nadchodzącą samotność wyspową, niechciane tęsknoty, ambitne plany powodujące bezsenność, poczucie marnowania czasu i talentu, samobiczujące wyrzuty sumienia, zmartwienia o przyszłość i wczesne stadium hipochondrii.
- hmmm.....a ile chciałabyś ważyć? - zapytał wiewiór z podstępem w głosie.
- 10kg mniej.
- bebe, ty nie jesteś gruba. ważysz po prostu nie tyle, ile byś chciała. powtórz za mną: "nie jestem gruba".
- ....nie jestem gruba.....- bebe powtarza niepewnym głosem, zastanawiając się w czym to ma niby pomóc.
- ważę nie tyle, ile bym chciała.
- ...ważę nie tyle, ile bym chciała.....
- i co? inaczej to brzmi, co?
- yhmmm.....
- bebe, nie jesteś gruba.  ty jesteś po prostu 10 kg nieszczęśliwa. kojarzysz bycie nieszczęśliwą z byciem grubą. jeśli sprawimy, że będziesz szczęśliwa, to przestaniesz też czuć się gruba.

całe szczęście bebe ma wiewióra. 83kg szczęścia! znacznie więcej niż nieszczęścia.

----

bebe do dziś się zastanawia, czy to wpływ hektolitrów bawarki z najtłustszym mlekiem na rynku (3,8%), że ten wiewiór taki mądry?

koniec z odchudzaniem

3.01.2011
bebe odchudzać się nie musi. tak obwieścił wiewiór, po tym jak bebe w przypływie cielesnej rozpaczy zasmarkała mu po raz kolejny pół koszuli. wiewiór to ciało uwielbia. nawet jeśli bebe pod przykrywką hormona akurat się nienawidzi. bebe ma być przede wszystkim szczęśliwa i na takim bycie ma skupiać swe siły. wiewiór wie swoje. każe spisać na zwojach mózgowych postanowienia noworoczne w kolejności priorytetowej:

praca (spójrzmy prawdzie w oczy, to już dawno przestało być hobby):
słowotworzyć profesjonalnie, czyli jednak pchnąć wiekopomne dzieło naukowe ku niechybnemu końcowi.

czas wolny:
- słowo-i-tworzyć amatorsko (czyżby nowe hobby?), czyli skończyć to co się zaczęło. nawet gdyby to coś miało nigdy nie ujrzeć wydawniczego światła.
- dbać o siebie, czyli unikać słodyczy (przede wszystkim), białej mąki (drugorzędnie) i innych węglowodanów (nie dla schudnięcia a dla zdrowotności - jak doktor w. przykazał) i biegać (czyli to co bebeluszki lubią najbardziej)..

wiewiór zakazał kategorycznie:
a. dietowego pajacowania
b. fanatycznego bilansowania
c. platonicznej przyjaźni z panną szklane oczko

natomiast kazał bebeluszkowi zamknąć oczy. postawił go na wyroczni. wynik zapamiętał. ani cyfry nie zdradził. bebe wie tylko tyle, że nie jest tak  źle, jak sądziła. kolejne ważenie przy następnym randezvous. jakąś wczesną wiosną. chyba. ale tylko dla kontroli. czy nie tyje.

bebe nie wie czy to wytrwa. dwa lata usilnego skurczenia odcisnęły piętno na bebeluszkowym żywieniowym bycie. grono wyznawców śledzia też nie ułatwia sprawy. na forach i w pamiętnikach aż roi się od aktualizacji wagowych i nowości chudotwórczych. wiewiór nakazuje vitaliowy odwyk. bebe nie chce jednak tracić kontaktów. za dużo w tym morzu fajnych stworzeń, żeby w nim nie pływać. tylko czy to nie grozi utonięciem pacjentki?

bebe ma myśli przewrotne, że może tak przy okazji i ukradkiem schudnie. choć 1kg w miesiącu. i tym sposobem do 2012 dojdzie i tak do celu. i będzie chudy śledź?

sesja babeczkowa czyli niezłe z bebe ciacho

30.11.2010
jeszcze cztery dni temu.......

°°°
w perspektywie świąteczno-sylwestrowej świat profesjonalnych odchudzaczy zebrał swe siły ostatnim rzutem na taśmę uszczknąć nadprogramowym powłokom tłuszczowym. kreacje sylwestrowe motywują mniejszą cyfrą na matce. nowe plany treningowe w toku. ostateczne kroki dietetyczne podjęte. każdy chce być chudym śledziem wywijającym z gracją i bez zadyszki na noworocznym parkiecie. a bebe?

bebe stoi na mini-wysokich obcasach na kilkustopniowym mrozie i zatapia siekacze godne zająca poziomki w lukrowa pierzynkę yam-yamowej babeczki. wypiek ów jest oczywistym koszmarem dentystyczno-dietetycznym. ale czego nie robi dla przyjaźni? zwłaszcza jeśli marry, fotografująca jedzenie i modę nader profesjonalnie, przybyła na wyspy w bebeluszkowe pielesze i w przypływie nagłej kreatywności zapałała chęcią uwiecznienia wyspowych specjałów. jak to dobrze, że nie wynaleziono jeszcze zdjęć smakowych. bo marry byłyby teraz w nie lada kłopocie. bebe po raz kolejny doświadcza na swych kubkach smakowych, że wyspowych wypieków zdecydowanie nie należy oceniać po lukrze. marry animuje bebe do spontanicznych salw śmiechu na pstrykniecie aparatu. ślina zamarza w kącikach bebeluszkowych ust. lukier przykleja się gruba warstwą do podniebienia. i nie idzie go żadną siłą odkleić. niełatwe jest życie modelki. za to bebe sama jak ta babeczka.słodka od czubków niebieskich czółenek po same zielone kokardy. a ile taka babeczka ma kalorii? vitaliusz sam raczy wiedzieć. bebe spłukuje nadmiary cukru wodą. a marry oświadcza patrząc w ekranik aparatu, że z takimi nogami (w obcasach koniecznie) bebe zwojuje nie tylko parkiety.....

°°°°°
po babeczkach zostało tylko wspomnienie, zdjęcia i kilka nadprogramowych dekagramów wytkniętych ze szwajcarską dokładnością przez pannę szklane oczko.....bebe woli się skupiać na zdjęciach.....














zdjęcia: maria b.

donosy i inne meldunki

16.10.2010
bebe się przeprowadza. chwilowo z bebeluszkowa do pracowni w mózgowni. stąd cisza w eterze. a dzieło wiekopomne pączkuje na pulpicie. jeszcze 16 dni....jeszcze 16 dni....jeszcze 16 dni.....


a długofalowo, z okazji imienin wszystkich, bebe zmienia lokum na matrioszkę czyli domek w domku. południowe bebeluszkowo z widokiem na błękit nieba i odrębność sąsiedzką. na wyposażeniu stół drewniany, cztery krzesła, czerwone dywany i wanna wolno stojąca na czterech lwich łapkach. bebe w piance będzie się w niej permanentnie marszczyć. mniam!

panna szklane oczko przysnęła. i nawet przeziębienie nie jest w stanie jej obudzić. może to i lepiej.

spotkanie mulionerów na szczycie uratowane i jak najbardziej rzeczywiste! w stolicy stolic! będzie wino, torty w kształtach bardzo cielesnych i cała fura wariatów. bebe szaleje! bebe się cieszy! bebe musi schudnąć! co tam musi! bebe chce! howk!

misja

12.10.2010
dzisiaj bebeluszek nie poszedł na zumbę. jutro jest szansa. za to poszedł na uczelnie. wydrukował tysiąc stron do przeczytania na przedwczoraj. podyskutował filozoficznie z matką chrzestną wiekopomnego dzieła. zmęczył się myśleniem o tym co jeszcze do zrobienia.wypił kawę. wpadł w panikę, że jednak nie zdąży. zrobił ćwiczenia oddechowe w kolejce do biblioteki. starał się ratować mulionerski spęd. popadł w depresje, że jako przyszłość międzynarodowego świata naukowego jest jednak do niczego. kupił 2,5 litra bardzo chudego mleka. zestresował się brakiem stresu. a teraz pije kakałko.....a to jest zły omen.

bo bebeluszki kakałka nie lubią. już jako dziecko, bebeluszek musiał zostawać, wraz z marcinem-niejadkiem, przy przedszkolnym stoliku z nosem spuszczonym nad kubkiem niewypitego kakałka. dzisiejsze kakałko to koło ratunkowe. bo bebe już miała buty na nogach i portfel w kieszeni. a myśl rysowała tłustą kreska smażoną rybę i ciasteczka owsiane w czekoladzie.....w ostatniej chwili bebe przytrzymała się za rękę i poprowadziła do łóżka. klapnęła pod kocyk. włączyła jamiego walczącego o brokuły w amerykańskich szkołach i przez 45 minut biła się z myślami. nie muszę jeść...nie chce jeść...nie będę jeść.....nie potrzebuje jeść, gdy jestem zmęczona, samotna a różowe okulary zawieruszyły się gdzieś w stosie papierów na biurku. a poza tym, bebe nie może pójść paść się frytkami, jeśli gdzieś tam w odległej ameryce czternastoletnie dzieci umierają na cukrzyce spowodowaną otyłością. jeśli nie dla siebie, to chociaż dla nich. fantazja bebelowa nie zna granic.....a logika tym bardziej.......

bebe lubi robić coś w "imię". dla kogoś. dla czegoś wyższego. dla czegoś dobrego! bebe wspina się na wyżyny myślowe i odpływa w nowej wizji....w końcu tonący...wszystkiego się chwyta.....jeśli katolicy mogą modlić się za wyimaginowane nienarodzone dzieci.......jeśli fejsbukowcy mogą pisać o torebkach w ramach ratowania kobiecych piersi.......to bebe może odchudzać się dla otyłych amerykańskich dzieci. jeden kilogram. jedno dziecko. pierwsza na tapetę idzie britney. ma 16 lat. wystąpiła w programie jamiego, bo lubi gotować. waży ponad 120kg a przez to chora wątrobę. lekarze dają jej 7 lat życia...bebe będzie mocna. dla britney.

a po kakałku..... nawet wczesno-nastoletnie potomstwo sąsiedztwa lubujące się w wieczornej kakofonii nie zburzy bebeluszkowi spokoju ducha.....om...ommm.....ommmm.....

lekcja trzecia: jedz jak świnia....wyglądaj jak świnia!

2.10.2010
- widziałaś grubego konia ? - zapytała metaforycznie mądra książka. bebeluszek wytęża mięśnie na mózgu....zagląda w każda dolinę i zaprasowanie.....tłustego konia tam nie ma. książka mruga porozumiewawczo okiem i dodaje:
- a czy słyszałaś kogoś mówiącego "o! ten to jest gruby jak koń!!!"?
bebeluszek kręci przecząco głową....a może to niedowierzanie....bo co ma piernik do wiatraka a koń do odchudzania??? tu mądra książka zmienia nagle temat:
- a widziałaś grubą świnię????? lub słyszałaś o kimś obdarzonym takim epitetem? a ile razy patrząc w lustro sama siebie tak nazywałaś?
skonsternowany armatnim ogniem pytań bebeluszek czerwieni się lekko, a książka mądrzy się dalej:
- popatrz jak jedzą świnie: walczą o pokarm, nie odpuszczą żadnego kęska. jedzą szybko i wszystko co popadnie. jedz jak świnia i wyglądaj jak świnia! - wypaliła w końcu z grubej rury. i dodała - a jak jedzą konie?
- zielono i trawiasto ??? - myśli bebeluszek i uśmiecha się na myśl o kiełkach budzących się właśnie na parapecie...
- no też...ale przede wszystkim konie jedzą powoli! przeżuwają dokładnie każdy kęs. przyznaję...może to tylko metafora, ale rozumiesz o co mi chodzi?
bebeluszek przytakuje niepewnie, po czym wizualizuje zielone łąki przykryte kołderką porannej rosy. a na nich dzikie konie w biegu i w pierwszych promieniach słońca. bebeluszek przygląda się im z oddali. są silne, dostojne, pełne gracji. ich widok napawa bebeluszka wewnętrznym spokojem. świń bebeluszek nie musi wizualizować. wystarczy przypomnieć sobie odcinek shaun the sheep. i wszystko jasne.


będę jadła jak koń....będę jadła jak koń...będę jadła jak koń.....i wyglądała jak młode źrebię! howk!

lekcja pierwsza: koniec z dietami

8.09.2010
szedł bebeluszek przez yam-yamowo....kuszony myślami i zapachami.....i myślał....na przykład o wczorajszym wieczorze, który okazał się dietetycznym fiaskiem. rodzina k nawiedziła bebeluszka znienacka. skusiła go na wyjście do sklepu i z  najwyższą perfidią naciągnęła go na czekoladę, chipsy, wafelka i kiełbasę! bebeluszkowi wstyd. ale nic to. bebeluszek już wie, że zasada pierwsza "jem kiedy jestem głodna" oznacza dokładnie i dosłownie to co mówi. jem kiedy jestem głodna. a nie godzinę później lub wcześniej. a wczoraj bebe z głodem zdecydowanie przeholowała. spodobało jej się! doprowadziło ją to na skraj czarnej dziury i dzielnice zamieszkane przez obcego. a ten uprzejmie zaprosił ją na ciasto. a później to już popłynęli......
więc dziś bebeluszek już mądrzejszy. bebe je jak jest głodna. i już! niejedzenie nie pomaga. poza tym, jak piszą wielcy badacze i liczne brukowce, zwalnia metabolizm i przyczynia się do zatrzymania wałka. a tego delikwenta bebe chce się jak najszybciej pozbyć.

bebe myślała też o nowych książkach i pierwszym przeczytanym rozdziale...a ten mówi wyraźnie: "koniec z dietami!". bebeluszek aż zamarł pod kocykiem. no ale...no ale jak to???? bebe zaczyna się bać. teraz to już na bank utyje. od tylu lat funkcjonuje przecież według jakiejś diety. jasne zasady, jeden wróg, choć zmieniany z każdą nowo obraną taktyką...czasem są to węglowodany, czasem tłuszcze, a czasem słodycze.....dieta to bezpieczeństwo, pewność i kontrola. no więc jak to koniec z dieta???? choć z drugiej strony.....gdy nie ma diety....nic nie jest niedozwolone....a przecież tylko zakazane jabłka kuszą.....bebe i tylko bebe decyduje co i kiedy je.....zupełna wolność....bebe jest zachwycona! wiec czyta dalej!

diety pakują nas w pułapkę "wszystko-albo-nic". nikt jeszcze nie wytrwał na diecie bez łamania jej zasad. mało to razy bebe będąc na smacznie-dopasowanej tygodniami odmawiała sobie słodyczy, by pewnego wieczoru nie moc już dłużej odwrócić wzroku od szyb piekarni....i chwile później znajdowała samą siebie pochłaniającą całą szarlotkę na parkowej ławce? no bo jak łamac reguły to porządnie. i do końca wieczoru. a może nawet weekendu. kajanie i dietę pozostawiała na jutrzejszy poranek a najlepiej poniedziałkowy.

diety leczą symptomy a nie przyczyny. a przyczyny to całe morze emocji....kolorowych jak tęcza i czarnych jak kosmos......emocji których bebe ani żadna inna odchudzaczka nie potrafi nazwać, za to potrafi je fantastycznie pożreć! i właśnie tą systematyką, badaniem, rozpoznawaniem i sporządzaniem maleńkich szyldzików  dla emocji i myśli, będzie się bebe zajmować. dukana nie będzie...ani kapuścianej....ani innej kopenhaskiej...ani nawet detoksu.....będzie tylko smacznie - dopasowane odżywianie bebeluszkowe (choć dieta vitalijkowa nauczyła bebe dużo o gotowaniu i zdrowej żywności. a to wiedza bezcenna, kultywowana niezmiennie od kilkunastu miesięcy. i tak tez zostanie! a to ewidentnie dowód na to, że diety mogą przynieść też coś dobrego!) podobno bebe potrafi sama zadecydować, co i kiedy jeść....tylko czy potrafi zaufać sobie samej?....rada jest jedna: spróbować! w końcu do stracenia jest tylko kilka kilo na plus lub minus....ale zyskać możne znacznie więcej! choćby wolność myśli! i oddech głęboki! ekscytacja przewyższa strach. do dzieła zatem! howk!

powrót terminatora czyli powikłania bebeluszkowej logiki

6.09.2010
czasem jak się tak nad sobą zastanowić, to można dojść do wniosku, że to czego chcemy nie jest koniecznie tym do czego dążymy.

pewnego jesiennego popołudnia bebeluszek i wiewiór wybrali się na długi spacer przez stumilowy las. słońce na zachodzie oblewało im twarze potokami złota. w playbacku szaleńcze chory ptasie. sielanka. w pewnym momencie, po ostatnim kompulsowym raporcie bebeluszka, gdzieś na górce, mi
ędzy poszukiwaniem czterolistnej koniczynki a pochłanianiem mirabelek z krzaka, wiewiór wypalił jak z armaty:
- bebe, w tym twoim odchudzaniu, to co może się stać najgorszego???
- ....no że mi się nie uda i że na zawsze zostanę gruba.
- to mi jak raz nie przeszkadza....a jaki jest najlepszy scenariusz?
- taki, że będę miała kontrolę nad tym co i kiedy jem. że jedzenie nie będzie problemem, tylko normalną codzienną czynnością.
- czyli w najlepszy scenariusz to nie jest, że będziesz chuda?!
- ..... - bebe lekko zatkało w nagłym olśnieniu nad sama sobą. - no....nie...no ta chudość to byłby w najlepszym scenariuszu tylko skutkiem ubocznym.


bebeluszkowa logika bywa skomplikowana nawet dla samej właścicielki. no bo przecież bebe chciała być chuda...tak przynajmniej dotąd myślała.....myślała, że właśnie do tego dąży.....na analizie zagnieceń myślowych jednak nie poprzestano. wymierzono za to nowe cele i zasady!

reguła złota:
zapomnieć o przeszłości, czyli bebe je gdy jest głodna.


nie ważne co bebe zjadła w ostatnich pięciu minutach, godzinie, czy dwudziestu czterech godzinach,  bebe ma zjeść następnym razem jak będzie głodna. bo w głowie jej dotąd dwa scenariusze:
1. bebe je na zapas: za półtorej godziny pora obiadowa - bebe wie, że będzie wtedy głodna, ale za pół godziny musi iść na uczelnie - bebe nie jest głodna teraz, ale zje żeby nie być głodną później.
2. bebe je bo tak trzeba: dzisiaj bebe zjadła tylko jedno jabłko i jogurt. jest już popołudnie. bebe nie jest głodna. ale zje bo dziś zjadła tak mało, TYLKO to jedno jabłko i jogurt.

pod tą regułą ustalono jeszcze dwie:
1. biegać (a generalnie ruszać się dużo i to na świeżym powietrzu, w miarę możliwości w naturze)
2. słowotworzyć (spełnienie zawodowe poprawia stan psychiczny ambitnego bebeholika i zapobiega wyrzutom sumienia)

co do diety.....diety zdecydowanie się nie sprawdzają. za to na medal spisuje się "dbanie o bebeluszka". a to obejmuje zdrowe odżywianie. niepotwierdzone empiryczne badania naukowe stwierdzają, że zrównoważona dieta działa pozytywnie na bebeluszkowy stan ducha, na humory panny szklane oczko oraz na bezbolesność kolan. za to nadmiar konstelacji cukrowo-tłuszczowych sprzyja częstym odwiedzinom rodziny kompulsów i wujka obcego. a z rodziną wiadomo.....miło się spotkać, ale tylko na chwilę.

terminator wraca! do pionu! pierwszy dzień według złotej reguły: zaliczony. ale niebezboleśnie. bebeluszek wzywany przez mijane pod drodze dzielnice rybno-frytkowe i zakątek czekoladowy krył wzrok pod parasolem i biegł co sił w nogach zaciskając zęby i przełykając ślinkę. w domowych pieleszach czekali na posterunku sałatka z awokado i morze czerwone w pasiastym kubku. początki bywają trudne. wizja łaskawych wyników wagowych i radości współodchudzaczek tym razem wystarczyła. ale na jak długo??

jeszcze miesiąc i stuknie mi siedemdziesiatka!

3.09.2010
.....pomyślał bebeluszek patrząc w szklane oko wagi. wakacje na wyspach sernikowych nad morzem piwnym....a zwłaszcza pourlopowe dni kompulsowe zaowocowały przekroczeniem nawet liczb szatańskich. 67,8. waga wyjściowa cieszy się już na powrót wieloryba.a bebeluszek? mógłby się zasmucić. ale wie przecież, że to nic nie da. więc przeciera oczka, budzi się z transu, otrzepuje kolanka w czerwonych rajstopkach i po raz tysięczny i pewnie nie ostatni mówi "NIE!" i "Do Boju!".

sekrety szczupłych

25.08.2010
po wywiadzie z wiewiórem, który z wagą zawsze za pan brat, ten artykuł z onetu  potwierdził bebeluszkowe przekonanie! chudzi mają sekret! i to nie jeden! całą armię sekretów! niektóre oczywiste, a niektóre całkiem nowe. przynajmniej dla bebeluszkowej głowy. tu kilka w telegraficznym skrócie. zatem naturalne wiórki i wióry:

1. zawsze wstają od stołu z lekkim niedosytem.
2. rozumieją, że lekki głód to nic strasznego 
3. są osobami aktywnymi 
4. nie leczą smutków jedzeniem
5. wybierają warzywa i owoce zamiast tłuszczu (przeciętnie: jedzą o jedna porcje owoców więcej niż osoby z nadwagą)
6. mają w miarę stałe zwyczaje żywieniowe 
7. potrafią kontrolować spontaniczne podjadanie 
8. lubią sobie pospać co najmniej 8 godzin

wiewiór potwierdza wszystko. i dodaje od siebie:

9. jedzą produkty w określonej kolejności. np. na obiad: najpierw ziemniaki, potem warzywa, na koniec mięso.

bebe ze zgrozą stwierdza, że punkt drugi to jej największy problem. ale podobno strach ma wielkie oczy. ale może ładne? bebe postanawia udać się na ekspedycję zapoznawczą z małym głodem! a w ramach przygotowań mała popołudniowa sjesta i przestawienie budzika o pół godziny później.

będę chuda...będę chuda....będę chuda!

i NIC już bebeluszka nie powstrzyma! hołk!

Auto Post Signature

Auto Post  Signature