jeszcze cztery dni temu.......
°°°
w perspektywie świąteczno-sylwestrowej świat profesjonalnych odchudzaczy zebrał swe siły ostatnim rzutem na taśmę uszczknąć nadprogramowym powłokom tłuszczowym. kreacje sylwestrowe motywują mniejszą cyfrą na matce. nowe plany treningowe w toku. ostateczne kroki dietetyczne podjęte. każdy chce być chudym śledziem wywijającym z gracją i bez zadyszki na noworocznym parkiecie. a bebe?
bebe stoi na mini-wysokich obcasach na kilkustopniowym mrozie i zatapia siekacze godne zająca poziomki w lukrowa pierzynkę yam-yamowej babeczki. wypiek ów jest oczywistym koszmarem dentystyczno-dietetycznym. ale czego nie robi dla przyjaźni? zwłaszcza jeśli marry, fotografująca jedzenie i modę nader profesjonalnie, przybyła na wyspy w bebeluszkowe pielesze i w przypływie nagłej kreatywności zapałała chęcią uwiecznienia wyspowych specjałów. jak to dobrze, że nie wynaleziono jeszcze zdjęć smakowych. bo marry byłyby teraz w nie lada kłopocie. bebe po raz kolejny doświadcza na swych kubkach smakowych, że wyspowych wypieków zdecydowanie nie należy oceniać po lukrze. marry animuje bebe do spontanicznych salw śmiechu na pstrykniecie aparatu. ślina zamarza w kącikach bebeluszkowych ust. lukier przykleja się gruba warstwą do podniebienia. i nie idzie go żadną siłą odkleić. niełatwe jest życie modelki. za to bebe sama jak ta babeczka.słodka od czubków niebieskich czółenek po same zielone kokardy. a ile taka babeczka ma kalorii? vitaliusz sam raczy wiedzieć. bebe spłukuje nadmiary cukru wodą. a marry oświadcza patrząc w ekranik aparatu, że z takimi nogami (w obcasach koniecznie) bebe zwojuje nie tylko parkiety.....
°°°°°
po babeczkach zostało tylko wspomnienie, zdjęcia i kilka nadprogramowych dekagramów wytkniętych ze szwajcarską dokładnością przez pannę szklane oczko.....bebe woli się skupiać na zdjęciach.....
zdjęcia: maria b.
°°°
w perspektywie świąteczno-sylwestrowej świat profesjonalnych odchudzaczy zebrał swe siły ostatnim rzutem na taśmę uszczknąć nadprogramowym powłokom tłuszczowym. kreacje sylwestrowe motywują mniejszą cyfrą na matce. nowe plany treningowe w toku. ostateczne kroki dietetyczne podjęte. każdy chce być chudym śledziem wywijającym z gracją i bez zadyszki na noworocznym parkiecie. a bebe?
bebe stoi na mini-wysokich obcasach na kilkustopniowym mrozie i zatapia siekacze godne zająca poziomki w lukrowa pierzynkę yam-yamowej babeczki. wypiek ów jest oczywistym koszmarem dentystyczno-dietetycznym. ale czego nie robi dla przyjaźni? zwłaszcza jeśli marry, fotografująca jedzenie i modę nader profesjonalnie, przybyła na wyspy w bebeluszkowe pielesze i w przypływie nagłej kreatywności zapałała chęcią uwiecznienia wyspowych specjałów. jak to dobrze, że nie wynaleziono jeszcze zdjęć smakowych. bo marry byłyby teraz w nie lada kłopocie. bebe po raz kolejny doświadcza na swych kubkach smakowych, że wyspowych wypieków zdecydowanie nie należy oceniać po lukrze. marry animuje bebe do spontanicznych salw śmiechu na pstrykniecie aparatu. ślina zamarza w kącikach bebeluszkowych ust. lukier przykleja się gruba warstwą do podniebienia. i nie idzie go żadną siłą odkleić. niełatwe jest życie modelki. za to bebe sama jak ta babeczka.słodka od czubków niebieskich czółenek po same zielone kokardy. a ile taka babeczka ma kalorii? vitaliusz sam raczy wiedzieć. bebe spłukuje nadmiary cukru wodą. a marry oświadcza patrząc w ekranik aparatu, że z takimi nogami (w obcasach koniecznie) bebe zwojuje nie tylko parkiety.....
°°°°°
po babeczkach zostało tylko wspomnienie, zdjęcia i kilka nadprogramowych dekagramów wytkniętych ze szwajcarską dokładnością przez pannę szklane oczko.....bebe woli się skupiać na zdjęciach.....
zdjęcia: maria b.