Lakiery magnetyczne były modne już jakiś czas temu. Wciąż są, ale kiedy było wielkie WOW, wszystkie szanujące się lakieromaniaczki miały je w swoich zbiorach.
Mnie odstraszała cena i, prawdę mówiąc, słocze nie trafiały w mój gust.
Aż pewnego dnia, będąc u Rodziców, zaszłam do miejscowego chińczyka.
I tam w oko mi wpadły lakiery magnetyczne.
Zdecydowałam się na dwa i dziś jeden zaprezentuję.
Dane techniczne:
Numer/Nazwa: 4/-
Pojemność: 8ml
Cena: 8,- ( to cena mnie skusiła do próby)
Data ważności: do 01/2015
Opakowanie: szklana, mała, okrągła buteleczka z czarną gładką plastikową
nakrętką takiego samego kształtu
Pędzelek: krótki i wąski
, ciężko się nim operuje ze względu na szeroką zakrętkę
Konsystencja: dość gęsta
na zakrętce jest magnes ze wzorem, jest też mały "wypustek", który można wygodnie oprzeć tuż nad paznokciem, żeby ręka się nie trzęsła :)
Do nakrętki dołączony był mniejszy magnesik (ja wybrałam okręgi, ale musiałam poprzeklejać, bo akurat przy tym kolorze był jakiś nieciekawy wzór).
Mały magnes jest słaby i wzory nie wychodzą wyraźne, ale może coś źle robiłam.
|
z lampą błyskową (upaćkałam oliwką część nakrętki) |
|
w cieniu |
|
w słońcu |
Wzory z nakrętki wychodzą wyraźne i przyznam, że podobają mi się na moich paznokciach.
Magnes trzymałam dla pewności minutę, ale przy jednym po 30 sek. zajrzałam i już były ładnie uformowane.
I tylko 3 razy pacnęłam magnesem w lakier (na obu kciukach i środkowym lewej dłoni).
Nałożyłam dwie grube warstwy jedna zaraz po drugiej, żeby cały lakier był płynny i to dało dobry efekt.
Wcześniej czekałam aż jedna warstwa wyschnie i wtedy nie wychodziło nic a jeśli już to słabo widoczne.
Poshe nałożony na niedoschnięty lakier prawie zniszczył mi wzór, tak jakby kreski wyblakły.
Jestem szalenie ciekawa drugiego lakieru i kolejnego wzorku.
Użyłam:
1 warstwa odżywki diamentowej EVELINE
2 grube warstwy lakieru magnetycznego Butterfly nr4
1 warstwa szybkoschnącego Poshe