Niedawno go skończyłam, więc wypadałoby napisać słów kilka.
Na początek zaznaczę najważniejsze:
1. nie jestem blogerką kosmetyczną więc się na tym nie znam
2. to pierwszy płyn micelarny, którego używałam
Dlatego proszę się moją opinią w żaden sposób nie sugerować. Opisuję tu jedynie swoje wrażenia i spostrzeżenia.
Tołpa Dermo Face Hydrativ
Nawilżający płyn micelarny do mycia twarzy i oczu.
Pojemność 400ml.
Co trzeba zrobić? Nanieść kosmetyk na płatek i przemywać twarz.
Osobiście stosuję kosmetyki wodoodporne: kredka, tusz i eyeliner. Jak sobie z nimi poradził płyn?
No, niestety słabiutko. Dziwnie rozmazywał wszystko pod oczami, robiąc szare smugi, które, o zgrozo, ani na mokro ani na sucho nie dawały się usunąć bez bolesnego tarcia.
Sam w sobie szczypał w oczy. Zastanawiam się również, czy nie posiada w sobie jakiś substancji chłodzących, bo cały czas był lodowaty, co teraz - w okresie zimowym - powodowało, że demakijaż był nieprzyjemny.
Po umyciu twarzy czułam, że ta jest napięta i ściągnięta i natychmiast łapałam za krem nawilżający.
Na plus trzeba mu zaliczyć wydajność - męczyłam się z nim ponad miesiąc.
Do tego na zmycie twarzy i oczu zużywałam bardzo dużo wacików a rano i tak budziłam się jak "miś panda" (z cieniami pod oczami).
Osobiście jestem na nie. I głównie ze względu na fatalne zmywanie makijażu wodoodpornego.
Ale to tylko moja opinia, możliwe, że z innym radzi sobie koncertowo.
Nie kupię tego kosmetyku, ponieważ z radością wracam do metody olejowania OCM, która zmywa moje krechy dokładniej i w czasie 3x krótszym oraz bez zużywania tony wacików.
Mimo chęci nie potrafię w tym kosmetyku odnaleźć zalet - nie spełnił moich (może zbyt wygórowanych) oczekiwań.
Używałyście?
Jaka jest Wasza o nim opinia?
Buziaki!
Fakt, iż produkt ten otrzymałam od firmy na Krakowskim spotkaniu blogerek, w żaden sposób nie wpłynął na moją opinię.