Lakiery, po których spodziewałam się wiele...
Baza to fiolet z rodzaju śliwki, w którym zatopiony jest zmielony brokat w kolorze różowym, fioletowym i niebieskim. Całość pięknie się mieni.
Pędzelek z takich co lubię, choć po dłuższym przyjrzeniu się stwierdzam, ze trochę krzywo przycięty. Pierwsza warstwa słabo kryje ale daje wyraźnie chropowatą teksturę. Druga do szczęścia wystarczy, jednak faktura prawie całkowicie znika :/
Schnie tak sobie i długo jest podatny na uszkodzenia o czym się niemile przekonałam jeszcze pół godziny po pomalowaniu paznokci.
W tym przypadku mówimy o mgiełce. Jeśli jest tu jakaś baza, to musi to być bardzo delikatny róż. Drobno zmielony brokat jest różowy i złoty. Na paznokciach dominuje złota poświata.
Tym razem pędzelek rzeczywiście jest krzywo przycięty, ale dałam sobie z nim radę.
Krycie fatalne. Ze względu na słabe schnięcie, przy trzeciej warstwie dałam sobie spokój, choć gdzieniegdzie widziałabym i czwartą. Faktury przy trzeciej warstwie nie ma w ogóle. Ot, zwykły brokatowy lakier. :/
W obu przypadkach końcówki mocno starte już na drugi dzień. W czasie zmywania drobinki wędrują wszędzie, a różowy jest bardziej oporny od swojego fioletowego brata.
Spodziewałam się wiele, rozczarowałam się nimi. Porażka.
Postanowiłam się nimi pobawić i nałożyłam top coat, wyglądają świetnie.
A później top matujący :)
Użyłam:
1 warstwa odżywki Lovely Nail Growth
2 warstwy Catrice Crushed Crystals nr2 "PLUMdog millionaire
3 warstwy Catrice Crushed Crystals nr6 "call me princess"
1 warstwa Poshe
1 warstwa Wibo Celebrity Nails Matte Top Coat
Buziaki!