"[...] smutek to słabość i postawa zbyt wygodna. Być radosnym i dobrym, kiedy świat jest smutny i zły, to mi dopiero odwaga."
"[...] świat zawsze był taki sam - pełen miłości i nienawiści zarazem, dobra i zła, kłamstwa i prawdy. To, że nas przypadkiem zło dotyka, nie znaczy wcale, że jesteśmy szczególnie pokrzywdzeni. Trzeba to przyjąć jak jeszcze jedną próbę, którą los zadał - i spokojnie robić swoje. [...] Wybierać. Walczyć. Doskonalić się. Kochać..."
"To, co dają za darmo, na ogół nic nie jest warte."
"[...] może zbyt często lubimy wszystko zwalać na jakąś, no, siłę wyższą, która nam uniemożliwia to czy owo... podczas gdy wiele rzeczy, a już na pewno to, jacy jesteśmy, zależy głównie od nas samych."
Każdy potrzebuje miłości i bliskości drugiego człowieka... Kolejna książka, która pokazuje, że nie czas spędzony w pracy jest ważny ale ten, który się poświęca dziecku...
Czytaliśmy i omawialiśmy z trzecią gimnazjum :)
Małgorzata Musierowicz: "Opium w rosole"
"Akcja książki rozgrywa się w Poznaniu, w latach osiemdziesiątych XX wieku. Kreska, jedna z bohaterek, mieszka z dziadkiem – znanym czytelnikom z poprzednich tomów nauczycielem polskiego, profesorem Dmuchawcem. Jej rodzice zniknęli, o czym w wydanej w 1986 roku i poddanej cenzurze książce się nie mówi, podobnie jak o przyczynach zniknięcia ojca Borejko (z kolejnych części dowiadujemy się, że był od 1981 w więzieniu za rozprowadzanie tzw. 'bibuły'). Schorowany profesor Dmuchawiec już nie pracuje; niegdyś pełnego entuzjazmu wychowawcę dręczą wyrzuty sumienia, że jego uczniom nie powiodło się za dobrze w życiu – boi się spotkania ze swoją ulubienicą Gabrysią, którą mąż porzucił, zostawiwszy z małą córeczką. Profesor lęka się zobaczyć załamaną i przybitą kobietę zamiast dawnej tryskającej entuzjazmem dziewczyny.
Do tej samej szkoły, w której on niegdyś pracował, uczęszcza jego wnuczka Janina, nazywana przez wszystkich Kreską. Czuje się tam tłamszona i nieszczęśliwa, nie radzi sobie z matematyką, a do tego ma problemy z wychowawczynią – chłodną i wymagającą Ewą Jedwabińską, traktującą uczniów nie jak żywe, myślące istoty, ale jak pozbawione uczuć obiekty badań psychologicznych. W dodatku w domu wiecznie brakuje pieniędzy, więc Kreska dorabia szyciem, jednocześnie sama ubiera się w ciągle przerabiane na drutach swetry i rzeczy szyte ze starych ubrań. Pociechą dla niej jest przyjaźń z sąsiadem, starszym kolegą ze szkoły Maćkiem Ogorzałką, jednak kiedy skrycie zakochana w nim Kreska odkrywa, że sam Maciek stracił głowę dla innej – pięknej, efektownej i świetnie ubranej Matyldy i przestaje mieć czas dla Kreski, ich przyjaźń zaczyna się chwiać.
Jednocześnie po Jeżycach chodzi mała, wiecznie umorusana dziewczynka, puka do domów, przedstawia się jako Genowefa Pompke, Trompke, Zombke, Rombke, Sztompke, Lompke lub Bombke (naprawdę nazywa się Aurelia Jedwabińska) i wprasza się na obiadek. Mimo że wszystko jest na kartki, a u większości mieszkańców Jeżyc się nie przelewa, nikt nie odmawia tajemniczej małej dziewczynce i ma zawsze dla niej talerz tytułowego rosołu. Tymczasem jej matka, z którą dziecko nie może znaleźć porozumienia, nie ma pojęcia o wędrówkach córeczki." [źródło]