2012-02-22

Filcowe etui na telefon

Pierwszy raz w życiu, od kiedy jestem osobą pracującą (czyli już prawie 4 lata!), jestem na urlopie dwutygodniowym! Nigdy wcześniej nie czułam się na tyle zmęczona i znudzona codzienną rutyną, żeby mieć ochotę na tak długą, legalną ucieczkę od pracy. Teraz tak, jestem zmęczona, może nie tyle samą pracą, co współpracownikami. Nie chcę mówić o nich źle, bo mimo wszystko szanuję ich, ale towarzystwo z pracy jest męczące i irytujące. Na co dzień staram się przymykać oko na ich głupie gadki i zachowania, ale zapragnęłam się na troszkę od nich uwolnić. No i urlopuję sobie od poniedziałku. Nie nudzę się ani trochę, bo szyję, szyję i szyję. Nigdy nie sądziłam, że szycie przerodzi się w TAKĄ pasję! Nawet po nocach mi się ono śni! A na jawie piszę jakieś pozbawione sensu esemesy do mojego Chłopaka, w których padają słowa związane z szyciem oczywiście :)
Filc - szary, czarny, sztywny, miękki - zawładnął mną ostatnio i tworzę z niego coraz więcej i więcej. Tym bardziej, że mój Singer dostał w prezencie igły do jeansu, które poleciło mi kilka osób i daje sobie z filcem radę :) Czasem się buntuje, w końcu filc, to filc, ale na każdy bunt znajduję rozwiązanie. I wszystko gra!

Etui Mamuchowe:





Etui Siostry Agi:


I etui niczyje:





Ktoś chce?? :)

2012-02-19

Saszetki na próbę

Witajcie moi drodzy. Dziś będzie krótko i węzłowato. Wiecie czego unikam od samego początku mojej przygody z szyciem?? Wszywania zamków :D Chociaż pierwszy raz mam już za sobą, drugi zresztą też, to nadal się wzdrygam na myśl o wszywaniu zamków do torebkowych podszewek. Nie wiem, skąd to się bierze, przecież saszetki nie wyszły źle. Prawdaaaa?


Zdjęcia nie są najlepszej jakości, ale tu proszę o wyrozumiałość dla Mojego Chłopaka. To laik :)

2012-02-10

Babcia Jagoda i inni

Witajcie! Sporo się ostatnio u mnie dzieje. Na razie nie zdradzę Wam, o co chodzi, żeby nie zapeszyć.

Choroba przygwoździła mnie do krzesła (nie do łóżka :P) i całymi dniami tylko szyję i szyję. Rodzina się ze mnie śmieje, choć ja nic w tym śmiesznego nie widzę. Dla mnie szycie jest ciekawszym zajęciem niż leżenie do góry brzuchem i oglądanie telewizji, w której albo nic nie ma, albo lecą same powtórki. Nie pokaże Wam moich 'chorobowych' dzieł, bo na dysku nadal mam zdjęcia rzeczy, którymi muszę się Wam pochwalić.

Był taki okres, kiedy miałam bzika na punkcie Tildy. W sumie to do dziś podobają mi się te smukłe laleczki, w skromnych fryzurach, często w uroczych sukieneczkach, czapeczkach, a nawet i w bucikach. Zapragnęłam uszyć własną Tildę, której do oryginalnej Tildy jest bardzo daleko, która otrzymała imię Jagoda. A że z braku kolorowych włóczek doszyłam jej siwe włosy, przechrzciłam ją na Babcię Jagodę. Poznajcie ją:




Nie mogłam sobie odmówić uszycia słynnego królika Tildowego. Bezimienny królik ma kilka niedociągnięć, ale mam na to wytłumaczenie! To pierwszy królik :D szalenie mi się podoba, a Wam??

Króliczek jest biały, bo nie miałam w zapasie płótna w kolorze kremowym i zlewa się trochę z tłem, ale mam nadzieję, że mimo to dostrzegacie jego urok :)

To jeszcze nie koniec! 
Miałam jeszcze trochę wsadu i białego płótna, uszyłam więc jeszcze dwie bezimienne lale. Nie są takie stare, jak Babcia Jagoda, są piękne, szczupłe i młode :D I też w niczym nie przypinają klasycznej Tildy, ponieważ nie potrafię szyć takich pięknych, malusieńkich ciuszków. Jedyne na co było mnie stać, to właśnie to:
A tutaj cała gromada:
Chociaż duża już ze mnie dziewczyna, to wszystkie lale + królik mieszkają u mnie. Nie mam serca się z nimi rozstać, i choć przez krótką chwilę byłam zdecydowana podarować królika mojej małej siostrzenicy, to w ostatniej chwili się rozmyśliłam. Królik jest mój, lale też :)



2012-02-06

Nasze ulubione seriale

 


No i stało się! Zostałam zaproszona przez Bartas de do zabawy 'serialowej'. Choć od kilkunastu minut zastanawiam się, jakie seriale oglądam i lubię, to do głowy przychodzą mi tylko trzy. No i nie wiem, czy w takim razie powinnam brać udział w tej zabawie :D Spróbuję, może podczas krótkiego opisu moich ulubionych seriali kolejne wpadną mi do głowy.

Mój nr 1 to "dr House". Jak dzika oglądałam odcinek za odcinkiem (na laptopie). Choć Gregory House jest chamski, nie potrafi rozmawiać z pacjentami, traktuje ich, jak śmieci, to jednak go polubiłam. Polubiłam go za wytrwałość w dążeniu do poznania przyczyny dolegliwości swoich tak bardzo znienawidzonych pacjentów. Żałuję, że takiego dr Housa nie ma w Gdańsku. Może w końcu dowiedziałabym się, co mi jest.

Nr 2 to "Dexter". Dexter jest seryjnym mordercą, do dziś nie ujętym. Udaje mu się zabijać złych ludzi już 6 sezonów. Co mi się w tym serialu podoba? W sumie, to ciężko mi powiedzieć, ale z wielką niecierpliwością wyczekują kolejnych odcinków. Mieliście tak kiedyś? :D

Nr 3 to "The big bang theory". Uwielbiam Sheldona Coopera i jego słownictwo! Choć wiele wypowiadanych przez niego słów nie ma dla mnie najmniejszego sensu, to i tak darzę go wielką sympatią :) Nie ma odcinka bez śmiechu i to jest bardzo na plus.

 Teraz powinien być nr 4. Kilka minut upłynęło, a ja nadal mam pustkę w głowie. Uświadomiłam sobie, że niewiele seriali w życiu obejrzałam! W kolejce na dysku czekają 3 sezony "Mad Men", a że ani jednego odcinka nie obejrzałam, ciężko mi cokolwiek na ten temat powiedzieć.
Hm, żeby nie wypaść z zabawy, bez uporządkowanej kolejności wymienię dwa seriale, które oglądałam, ale nie należą one do ulubionych:

Psych
Prison Break

Teraz przyszła kolej na to, żebym zaprosiła pięć osób do zabawy. Problem to dla mnie wielki, bo niewiele znajomych mam w tym blogowym światku, a ci których chętnie bym zaprosiła, zapewne już wcześniej  zostali zaproszeni :D
Hm, nadal moim celem jest wytrwać w zabawie do końca, typuję więc:
Kasię z http://madeinkasia.blogspot.com/
Marchewkową z  http://www.marchewkowa.pl/
Gradnę (jakkolwiek jej na imię!) z http://grandaja.blogspot.com/
Zuzię z  http://szyciejestpiekne.blogspot.com/

i...

Charczerkę (żeby polubiła te zabawy :D) z http://bycharczerka.blogspot.com/