Pudło...

Tak się mówi jak coś się nie uda, prawda? A jak do tego nie uda się pudło to ... znaczy że się spudłowało podwójnie. Wszystkiemu winien chyba mój nastrój. Chce mi się tworzyć bardzo, ale jestem poddenerwowana Jankową pokrzywką i tym, że jestem jeszcze uwięziona w Warszawie. Wszystkie nerwy skumulowały się więc tu na tym pudle po butach.

... i choć jestem totalnie niezadowolona z efektów, to go nie wyrzucę, bo się za dużo napracowałam. Oklejałam płótnem szarym, malowałam, robiłam decu i oczywiście się złościłam,  że wszystko nie takie jak sobie wymyśliłam.

Dzisiaj chyba w końcu ruszę do Zacisza:) Uff... i zacznę wypoczynek. Może złapię lepszą wenę twórczą:)))

Dziękuję Wam wszystkim, za miłe słowa i za to, że się Wam chce czytać i oglądać to co ja tu pokazuję:) Pozdrawiam cieplutko (+6 stopni). Ania

Kot sypialniany

Dziś nie będę się rozpisywać, bo wolę ten czas zaoszczędzony przeznaczyć na wpisy na waszych blogach, gdzie mam duuuuże zaległości :) Przedstawiam więc tylko kolejnego uszytego przeze mnie kota, tym razem do sypialni trafiło to różowe kocię. Ma jakąś taką dziwną MINĘ:(

Ferie zaczęły się mało optymistycznie, bo Janek dostał jakiejś wysypki i właśnie za chwilę wychodzimy do lekarza. Mamy już zaliczony sobotni nocny dyżur w szpitalu, bo  wyglądało to fatalnie i strasznie go swędziło tak, ze ani ja ani młody nie spaliśmy. Dziś jest nieco lepiej, ale ta zołza nie chce odejść tak jakoś wędruje mu po ciele. Z jednego miejsca znika i pojawia się gdzie indziej. Całe szczęście, że poza tym Jaś czuje się dobrze. Zdrówka Wam życzę i miłego tygodnia  Buziaczki. Ania:)

Nareszcie:)

Witajcie,

Dziś jestem w dobrym humorze, bo właśnie zaczęłam zimowy wypoczynek. Ostatnie dwa tygodnie były bardzo wyczerpujące, więc z tym większą przyjemnością oddam się robótkowaniu,  to najlepszy sposób na relaks i leczenie skołatanych nerwów. Nim jednak stworzę coś nowego minie troszkę czasu, więc żeby  na blogu nie powstała  zbyt długa przerwa czasowa, postanowiłam napisać dziś post o pewnym miejscu  i wydarzeniu, które się tam  wkrótce odbędzie.

W małej miejscowości, w której znajduje się moje ukochane Zacisze, jest grupa ludzi (w tym moja przyjaciółka Mira) pełnych pomysłów i zapału do ich realizacji. Dzięki nim w miasteczku odbywa się wiele ciekawych imprez dla lokalnej społeczności. Jakiś czas temu Ci zapaleńcy postanowili stworzyć pierwszy w okolicy sklep charytatywny, z którego dochód będzie przeznaczony na stypendia dla potrzebującej młodzieży. Po kilku tygodniach wytężonej pracy powstało ciepłe, miłe i klimatyczne miejsce.  Pomysłodawcom i  realizatorom chodziło bowiem o to, aby sklep nie był kolejnym zwykłym "secondhandem", ale  miejscem gdzie każdy odwiedzający oprócz zrobienia tanich zakupów, znajdzie także mnóstwo ciekawych pomysłów dla siebie i domu. Motto przewodnie sklepu "Pod dobrym Aniołem" brzmi - dobre pomysły są cenniejsze niż najdroższe zakupy:)

Otwarcie "Dobrego Anioła" w przyszłą sobotę:)  Życzę powodzenia wszystkim realizatorom:) 

A co WY moi drodzy myślicie o naszym sklepie? Jak Wam się podoba? Piszcie proszę, może macie jeszcze jakieś cenne pomysły, które będziemy mogli wykorzystać. Piszę my, ponieważ ja choć na odległość,  ale też troszkę zaangażowałam się w to przedsięwzięcie:)

Pozdrawiam cieplutko i życzę miłego weekendu. Ania:)

Na dobranoc - wyniki candy

Witam cieplutko wszystkich zacisznych, miłych gości, a zwłaszcza tych, którzy zechcieli się ustawić w kolejce po mojego kotka. Wydrukowałam komentarze, w których wyraziliście chęć przygarnięcia zwierzaka i  własnoręcznie wylosowałam szczęśliwą karteczkę.

A kotek powędruje do ...

Slonka, gratuluję Ci :)))  i poproszę o adres na maila.
Dziękuję Wam bardzo za wspólną zabawę. Cieszę się, że aż tylu osobom mój kociak się spodobał. Mam nadzieję, że wkrótce znów przygotuję jakiegoś cukieraska.  Lubię to:) A dziś już życzę dobrej i spokojnej nocy. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)

Zima

Przyszła zima i o dziwo, sprawiała mi wiele radości. Nie wiem jak długo ten stan będzie trwał, ale wczoraj bawiłam się odśnieżaniem zacisznych alejek w ogrodzie, a potem szusowałam na nartach i było cudownie. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, ze nie cierpię zimy (???) 

A teraz troszkę moich robótek. Nic specjalnego, ale jak nie mam nic innego to pokazuję to co mam.  Lifting starej łychy.

Flakonik, który zrobiłam dla mamy oraz  drzwi (sztuk 2)  też w domu rodziców.  Jedne prowadzą do garażu, drugie do kotłowni. Były to zwykłe drzwi z boazerii sosnowej. Znajdują się one w kuchni letniej, którą ostatnio rodzice odremontowali. Szpeciły odświeżone jasne wnętrze, więc mama poprosiła mnie, żebym coś z nimi zrobiła. Przemalowałam, przetarłam i ozdobiłam decu. 

 A na koniec moi kochani karnawałowa rozpusta. Proszę częstujcie się jeśli oczywiście nie liczycie kalorii. Już pewnie wiecie dlaczego tak ochoczo odśnieżałam :). Gdzieś trzeba było te pączuszki spalić:)))

Pozdrawiam cieplutko i życzę miłej niedzieli oraz udanego całego nowego weekendu. 

Ania

???

Czasem wydaje mi się, że życie jest jak puszka Pandory, którą otwieramy przychodząc na świat.  Co przyniesie Nowy Rok, któż to wie? Tyle cudownych życzeń dostałam od Was:  Za wszystkie z serca dziękuję i mam nadzieję, że choć malutka ich część spełni się. Ja ruszam w ten rok " gotowa do boju, choć pełna wątpliwości" :))) Dziś w lepszym nastroju zapalam płomyk nadziei, życząc aby rozświetlał i ocieplał nie tylko moje dni, ale także wszystkich Was, którzy trwają ze mną  po mimo moich upadków. Dzięki za wszystko. Jesteście bardzo ważni w moim życiu:)

A to coś,  do wyeksponowania świecy zrobiłam ze starej ramy, kawałka deski i kupionego w SH za 10 złoty anielskiego kinkietu. I to by było na tyle. Zebrałam siły witalne i mam nadzieję, że dziś zacznę odrabiać zaległości świąteczne u Was. Przypominam jeszcze o moim candy, które trwa do 16 stycznia. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)