czwartek, 13 lutego 2014

Dzień jak co dzień u nas.Pobudka o 5.30 chwytam przygotowane wieczorem ciuchy,włączam tvn24 w HD,robię makijaż ,prostuję włosy, myję zęby i sama jestem teraz w HD, zapalam lampkę...i szybka akcja.Teraz załączam już Diego w HD ;P nadchodzi Diegoooo,Diegoooo.Dudni mi w uszach.Budze Luśke.Zalicza wywrotke na jeden bok,drugi bok,wstaje rozczapirzona.
-Mami nic nie widze,nic nie widze.
-oczy musza Ci się przyzwyczaić
-zapal duże światło!!!!
Zapalam niech ma.
Bach.Nastała jasność.
Wciskamy rajstopy,które ostatnio muszą być podciągnięte po same cycki,na to leginsy też wysoko.Bo jakże.Koszulka.Myjemy zęby,smarujemy buzie,pleciemy warkocza,siku w locie, wyłączamy Diego w HD,kurtki,czapy,schodzimy,wszystko mamy,wszystko powyłączane?Sprawdzam po raz setny. ok.Lecim.
Lecim bo czas goni.Goni czas.Do pracy.Do przedszkola.Czy wszystko mamy.Sprawdzamy.Tak wszystko jest.Ona w jedną stronę z dziadkiem ja w drugą.
Praca,praca,przedszkole,przedszkole.Bach!
Jesteśmy po.Widzimy się.Jest cudownie.Słonko świeci,ciepło.Wiosennie jest.Pięknie jest.Humory mamy cudne,radosne wręcz.Siku!Mamo siku!!! Dobrze laleczko kochana moja Ty stokroteczko mamusina.Ładna taka.Siku!Ach lecimy.Szybko tak szybko.Czas goni.Zrobione,wychodzimy.Do sklepu.Tu na osiedlu.Coś poszło nie tak.Coś się nie spodobało.Afera na cały sklep.Wszyscy nas tam znają więc tylko się uśmiechają.Przecież wiedzą,że ona taka cudna jest.Nie dzisiaj.Wychodzę ze sklepu.Wychodzę.Pot po dupie się leje.Ze złości.
Drze się jeszcze w domu z 20 min.W końcu zasypia.Zasypia.Umysł odpoczywa.
Człowiek się nakręca,niepotrzebnie tak.Bo po co.Przecie ona jak aniołek.Aniołeczek nasz.Co w przedszkolu nie spał.Nie spał bo wycieczka była.I czasu brakło.Dziękuję Ci kochane przedszkole za brak drzemki i jazde sklepową.I że szalik nie tak,nie te buty tamto sramto dupanto.
Wstaje po 30minutach.Teraz już jest lepiej.Poleżała,odpoczęła.Przeprosiła styraną matkę.Jemy tosty.Tosty jemy bo ostatnio uwielbia to niech je.Kochana taka jest.I się wykąpie.Piziamke pachnącą ubierze.Ubierze i do łóżeczka się położy,bajeczki posłucha.Aniele boży powie.Boży aniele.Stróżu mój.Zawsze przy mnie stój.
Stój i cierpliwości daj.Na kolejne dni cudne takie.
Bo ja wiem.Wiem dobrze,że ona tak reaguje.Za tatą tęskni.Bo daleko.Bo w pracy daleko.I to reakcja jakaś.
Aniele boży...
;)


wtorek, 28 stycznia 2014

Wielki dzień

To był Jej dzień.
Występ na dużej scenie w teatrze przed ogromną publicznością.
I ta niepewność gdzie mama z tatą i babcie i dziadek?
O! Są ! Już pójdzie gładko!
I poszło.Dało radę nałożyć białe rajstopki i koszulę o które w domu była zadyma.
I wyszła taka malutka gdzie w domu się taka nie wydaje.A tam duża scena,światła i Ona.Taka odrobinka z najmłodszej grupy.
Z kokardą we włosach.
Duma nas rozpierała!
I dyplom był i książka w nagrodę za udział w konkursie "Portret rodzinny"
I łezka w mym oku.

Występy z okazji Dnia Babci i Dziadka:


poniedziałek, 20 stycznia 2014

Spodobało jej się,że matka na niej ćwiczy.
Codziennie przed pójściem do przedszkola siada przy łóżku i prosi o nowego warkocza a gdy jest weekend warkocz zmieniany jest kilka razy na dobę.
I tak sobie pleciemy...
A dodam, że włos Skubańca nie jest łatwy jest dość krótki i kręcony.



A to dowód,że i u nas w końcu spadł śnieg.Nie przepadam ale dziecko ma radoche to niech się cieszy.
Bałwanerro ulepiony przez tatę :P







poniedziałek, 30 grudnia 2013

Kończąc ten rok...

Tak,jestem,żyję.Nie piszę.
A no nie piszę z pewnych względów ale o tym może innym razem.
Ten rok był dla mnie ciekawy aczkolwiek końcówka trochę ciężka.Mam nadzieje, że to przejściowe i elegancko się wszystko ułoży.Raz z wiatrem a raz pod wiatr więc...

U mnie małe zmiany,które okazały się bardzo na plus.Zmiana miejsca pracy to był strzał w 10!
Praca ta sama,zawód ten sam placówka za to inna.I życie staje się piękne :)
Chodzę do pracy z chęcią,ostatnio powiedziałam Małżowi,że chodzę tam w zasadzie jak do domu a to bardzo,bardzo wiele.Dyrekcja super,koleżanki też.Oto chyba w tym wszystkim chodzi.

Chciałabym ten rok zamknąć ciut lepszym nastrojem ale jest jak jest i z nadzieją patrzę na nadchodzący rok.
Który mam nadzieję przyniesie - i wierzę w to,że tak właśnie będzie - mnóstwo niespodzianek na plus...
I tym miłym akcentem chciałabym zakończyć, życząc Wszystkim moim Podczytywaczom jawnym i tym mniej wszystkiego dobrego w nadchodzącym Nowym Roku!!





poniedziałek, 11 listopada 2013

Tekściory

Mnie rozbawiają więc zapisuję ku pamięci:
Szkoda,że nie można odwzorować tonu jakim mówi pewne rzeczy, wtedy jest komiczniej :)

Dostała na kolację kanapki z szynką.Położyłam dwa plasterki na kromkę.
Ściąga jeden patrzy a pod spodem drugi.Zerka na mnie i mówi:
- Mama...przesadziłaś!!!

Przed zaśnięciem zawsze ale to zawsze musi złapać mnie za dłoń i tak zasypia.Jak się w nocy przebudzi to woła mama daj mi lączkę.
Wczoraj przed zaśnięciem:
- Mamuś,daj mi lączkę 
- Proszę.
- I nigdy mnie nie opuszczaj

Czasami dziadek wozi Melę do przedszkola.Rano ją ubieram i mówię:
- Dzisiaj dziadek Cię zawiezie,pokażesz dziadkowi nową bluzkę
- Tak,będzie zachwycony!!!

Matula sączy sobie Desperadoska siedząc przy laptopie.Nagle pociągnęła takiego łyka,że z szyjki sączy się piana na stół.Matula szybko ratuje sytuację,wysiorbuje pianę z szyjki co by się za dużo płynu nie ulotniło,resztę wyciera ze stołu.Obserwator patrzy i mówi:
- Mama to nie jest zachowanie dla KOBIETÓW

:)

poniedziałek, 4 listopada 2013

Rrrrrrrr

Które teraz jest "L".
W przedszkolu są co jakiś czas zajęcia z logopedką. Tzn.jedna z opiekunek ma uprawnienia i ćwiczy z dziećmi wymowę.Po któryś tam zajęciach dała Małżowi kartkę z nr telefonu do logopedy żeby umówić Melę na ćwiczenie wymowy "r".
Wiadomo w przedszkolu jest dużo dzieci,zajęcia krótkie więc na wyćwiczenie jednego dziecka warunki kiepskie.

Trochę się jednak zdziwiłam.Ponieważ mamy wśród znajomych kilkoro dzieci w wieku Meli i żadne nie mówi wyraźnie "R".
U nas jest to "L".Trochę pogrzebałam w necie i u dr.Google jest napisane,że jeśli dziecko mówi "L" to pół biedy gorzej jak długo mówi "J" np.jowej.
Przeczytałam też,że na wyraźne "R" jest czas do 7 roku życia.
I mam dylemat ....czy umawiać się na zajęcia w poradni czy poczekać jeszcze do przyszłego roku?
Albo sama z nią ćwiczyć w domu??
Dodam,że do logopedy chodziłyśmy odkąd mała skończyła rok bo była po operacji,bo trzeba było ćwiczyć podniebienie takie tam.Chodziłam bo tak miało być.Mała z czasem zniechęcała się coraz bardziej,raz zajęcia indywidualne innym razem w grupie.Raz z rodzicem a raz bez.I do tego co zajęcia to inna logopedka (w zależności od tego jaka akurat była bo to taka placówka gdzie jest kilku logopedów i nigdy nie wiadomo na jakiego się trafi)
Z czasem jak rosła to jej chęci chodzenia tam były coraz mniejsze.Moim zdaniem niektóre kobiety tam zatrudnione nie nadawały się do prowadzenia zajęć z małymi dziećmi.Ton jakim do nich mówiły,teksty no nie podobało mi się.Mimo,że nie należę do mam,które tylko ciu ciu ciu do swojego dziecka.Ale ich podejście nie odpowiadało mi.W końcu jedna z pań mi powiedziała,żebym zrobiła Amelce miesięczną przerwę bo ona na zajęciach nie może się skupić i tylko "mama i mama" i że współpraca wygląda tak,że muszą ciągle tłumaczyć jej ,że ja jestem za drzwiami,pokazywały jej na kamerę przy suficie i mówiły ,że ja tam patrzę (na niby) to wtedy w miarę jakoś ponoć robiła to o co prosiły.
I tak przerwa trwa już baaardzo długo bo zrezygnowałam z zajęć.Mela tam chodziła jak ledwo co zaczęła mówić więc co ona miała ćwiczyć.Jedynie dmuchanie,wciąganie czegoś rurką,przenoszenie papierka rurką ale nic z mowy.Teraz taka praca miałaby sens bo Mela sporo mówi.

I serio ,nie wiem co robić... czy umówić ją np.na jedną konsultacje z tą logopedką, którą poleciła pani z przedszkola.Czy odpuścić??Poczekać aż skończy 4 lata?
Myślę nad tym cały czas....

niedziela, 3 listopada 2013

Dodatkowy dzień wolny

I po wolnym.
Tak,bo dla mnie 1 listopada to póki co dodatkowy dzień wolny.
Nie mam kogo odwiedzać na cmentarzu i mam nadzieje,że jeszcze długo tak zostanie.
Małż tylko wyskoczył na chwilkę a ja z Melą siedziałyśmy sobie w domu.Potrzebowałam tego jak jasna cholera.No tak się wyleniłam , tak odpoczęłam a z drugiej strony wypucowałam całe mieszkanie.
Zrobiłam chyba z 10 prań dzięki czemu mam w końcu pusty kosz na brudy.A rzadko mi się to zdarza.
Przeczytałam 300 stron książki na co wreszcie miałam czas.
Z Melą malowałyśmy setki tęczy farbami.Tak,teraz na topie są tęcze.
Robiłyśmy domki z poduszek i koców.
Wygłupiałyśmy się dużo,Czytałyśmy bajki i oglądałyśmy ich trochę.
Po fali ulubionych świnek Pep,Franklinie,Muminkach przyszła pora na Walt'a.
I tak przez te dni obejrzałyśmy Piękną i Bestię,Pocahontas,Kopciuszka,Króla Lwa.
I jeszcze kilka nie Disneyowiskich.Ale też z tych dłuższych.
Matula miała czas na leżenie z nogami w górze z kubkiem kawy z cynamonem.
Którą pokochała miłością ogromną.

Czemu tak?A no bo nie czuję jakoś przyjemności w przeciskaniu się między tłumem.Nie widzę też potrzeby zapoznawania dziecka z cmentarzem.Póki co.A jeżeli już ową potrzebę odczuję pójdę z nią tam zupełnie w innym terminie,żeby kojarzyła to miejsce z ciszą i skupieniem a nie z gonitwą,korkami,przepychankami.
Dzięki temu mam zadowolone dziecko a ja sama czuję,że naprawdę odpoczęłam.

niedziela, 27 października 2013

Jesteśmy,żyjemy tylko tak czasu brak.A może nie czasu tylko chęci do zabrania się za pisanie...
Tak w tygodniu czekam na weekend a ten,który właśnie minął totalnie nietrafiony :/
Przespany i nudny.
Jeszcze dzisiaj zmiana czasu co jeszcze bardziej nas zamuliło.Albo sobie wmawiamy,że to przez to.
Mela kaszląca od 4 dni.Dzisiaj wybrałam się na pomoc doraźną sprawdzić czy wszystko ok i czy może jutro iść do świątyni zabawy i najukochańszego przez nią miejsca - PRZEDSZKOLA (nawet w weekend pyta czy może tam pójść)
Lekarz osłuchał,zbadał.Wszystko gra.A że budynek znajduje się w parku to zrobiłyśmy sobie spacer do domu.Było dość wcześnie więc nie było tam nikogo.Aura mało sprzyjająca to i zdjęcia takie nijakie.Ale coś tam jest.
Po powrocie do domu leżeliśmy,zamulaliśmy a później poszliśmy spać.A mnie najbardziej przeraża to że jak będę kończyć ostatnią zmianą w pracy to już będzie ciemno :/

Nie lubię jesieni i zimy :/ buuuuu :(
Nie bawią mnie te ciemności.Źle się czuję w taką pogodę.
Nie bawią mnie deszcze,ciapy,śniegi.
Wydaje mi się,że szybciej o tej porze roku się denerwuję,dołuję.Źle na mnie wpływa brak słońca.
Nie lubię chodzić w kurtkach,płaszczach,szalikach.Nie lubię jak marzną mi stopy a marzną zawsze choćbym miała dwie pary skarpet GRUBYCH!
Tyle w temacie jesieni,zimy,pogody na dziś.
No,tak właśnie kiepsko na mnie działa ta aura :/
Widać właśnie efekt po tym poście.





niedziela, 13 października 2013

O Niej

O Niej dziś będzie.O Córku mym :)
Otóż pomysł na posta powstał w pracy.Jako,że pracuję z dziećmi temat ten jest poruszany non stop.
I tak ostatnio rozmawiałam z koleżanką właśnie z pracy, która ma syna 2 letniego i generalnie młody rzuca się,rzuca zabawkami,bije mamę,rozkazuje,krzyczy,piszczy.
Na moje oko bunt 2latka.Jak nic.
Powiedziałam jej,że u mnie było podobnie no może bez bicia,rozbijania się po podłodze itp.ale też łatwo nie było.
Teraz?
Ba!
Jest ogromna różnica. Ogromnaaaa.
Dla mnie 3,5 latka to już mała kobietka.Bardzo rozumna istota.I wg mnie na niektóre rzeczy do nauczenia jest już zbyt późno.Bo to moje dziewczę ma już swoje nawyki,przyzwyczajenia,teksty i trudno było by to teraz zmienić.I faktycznie zaczynam wierzyć w to co mi klepali na studiach,że bardzo ważne jest to czego dziecko się nauczy do 3 roku życia.

I będzie to post na plus duży dla Młodej.
Tak jak wcześniej były awantury rano o ciuchy ,że nie teeeeeeee.Że wszystko drapie,że nie te groszki ona chce w paski.Tak teraz ciuch przygotowany dzień wcześniej wieczorem jest ciuchem tym w którym faktycznie idzie do przedszkola.Bez awantur.Pach,pach jest ubrana.Wie doskonale,że jeszcze mycie zębów,siku,sama przeczesuje włosy,zakłada opaski,chwyta gumki bo ciocia M. (opiekunka) robi najładniejsze dobierańce bo matula robi jakieś za luźne :P i gotowa.

Właśnie dobierańce, opaski,gumki.Nosi.Nareszcie.I to dobiera do koloru bluzki czy leginsów.Wchodzi do łazienki patrzy na swoją bluzkę i biorąc jakąś opaskę stwierdza czy ten kolor będzie jej dziś pasował.Jaja normalnie.Dama!

Nie,nie dama.KRÓLEWNA.Tak się określa ostatnio.Ona jest królewną,mama księżniczką a tata królem.
Buduje z materacy zamki dla królewny a powiedz,że jest kotkiem ,królikiem to stanowczo krzyczy ,że ona jest królową!!!

I jak na damę przystało ma dobre maniery.Aż sama jestem w szoku.Proszę,dziękuje,przepraszam czasami aż używane w nadmiarze.
Dzień dobry sąsiadom , do widzenia w sklepach - normalka.Nie muszę już przypominać,upominać.Ja powiem to i ona zaraz tak samo.
I odważniejsza się robi.
Sama wejdzie do sklepu i poprosi o to co aktualnie by chciała.Jeszcze niedawno jak pani w sklepie ją zaczepiała chowała się za mnie i strzelała fochy,że aż pani nie wiedziała co mówić.Teraz one sobie rozmawiają (Meli niekiedy wpadnie jakaś czekoladka za zrobiony dla pani rysunek) a mama robi zakupy.Bajka.

Zakupy właśnie.Następna rzecz.
Kiedyś w koszyku lądowało kilka rzeczy "BO CHCĘĘĘĘĘĘĘĘ TOOOO TERAZZZZZZ"
Mała kobieta w końcu.
Teraz wie ,że idąc na zakupy wybiera sobie jedną rzecz.
Jak chce np.żelki i ciasteczka.Zawsze wybiera jedno i mówi ok mama, ciastka jutro.Dzisiaj jedna rzecz.Starsze panie,które akurat są obok nas zawsze rechoczą z tego jej gadania.
Gazetki dla dzieci z tymi zabawkami.Dla mnie porażka.No nie kupuję.Strata pieniędzy dla mnie.
Ona w sklepie sobie ogląda,popatrzy.I sama mówi jak będę duża to mi kupisz dobrze?
Chodzę z nią na zakupy już z przyjemnością.No,mam na myśli takie zakupy spożywcze.Nie tam ,że centrum handlowe bo tam się boje,że się zgubi i na spokojnie nic nie pooglądam :)

Następna rzecz to gonienie do kąpieli.Kiedyś walka,proszenie,rozbieranie,cudowanie.
Dziś sama mówi,że mama chodźmy się kąpać.Powiem raz czy dwa i idzie.Sama się rozbierze,siku i czeka aż puszczę wodę.

A jeśli już o kąpieli to wspomnieć muszę o myciu głowy.
Darła mi się na cały blok.Wiła w tej wannie i co ja się nacudowałam. Specjalne koła kupowałam żeby woda nie leciała,ręcznik przykładałam.NIC!!!! I tak myłam,lałam wodę a ona się darła i darła.
Heh teraz sama wygina głowę do góry,nie krzyczy,nie marudzi.Cudo :)

I ma mocno sprecyzowane już imiona dla ewentualnego rodzeństwa.Na które to imiona przystaliśmy bo i nam się podobają.Już może też mieć brata bo jeszcze niedawno chciała mieć tylko i wyłącznie siostrzyczkę a teraz może mieć i jedno i drugie :)

Jakieś tam foszki jeszcze ma.Ale rzadko.
Łyżką dziegciu w tej beczce miodu niech będzie to ,że często śpi z nami...
Tak.Długo,długo było tak,że już spała u siebie.Sama zasypiała,Później się odmieniło i po przeczytanej bajce zasypiała po godzinie leżenia obok niej.Każdy był zmęczony bo ja poganiałam żeby zasnęła,mąłż poganiał.Denerwowałam się a Ona dalej nie spała i leżałam z nią tak godzine. Ja albo mąż.Po takim usypianiu sama padałam na twarz i tak wyglądał wieczór.Po którymś tam przeziębieniu i kilku pobudkach naraz zaczęliśmy ją przyprowadzać do nas i sama później zaczęła przychodzić.I tak zasypiała i spała do rana.I z lenistwa naszego dziecko śpi z nami ale śpi całą noc,budzi się na siku,leci sama,wraca,zasypia.Wcześniej krzyczała że mamy przyjść i iść z nią.
Wiem,że to nie bardzo, że tak jest ale w sumie to lubimy to.Ona się tak fajnie wtula.Tak jej dobrze jest a i nam to nie przeszkadza.

Dzięki temu mamy spokojne noce.Chociaż muszę wspomnieć ,że niby twierdzi,że chce wrócić do siebie ale mam spać z nią.Tzn.chodzi jej o usypianie razem.Zobaczymy co z tego będzie.

W ogólnym rozrachunku muszę przyznać,że fajna się zrobiła taka pociecha i tekści do nas niesamowicie.Dużo nam radości sprawia.
Nasza Mysza kochana,Baboszonek :P
Przepraszam - KRÓLOWA :)


Szacun za dotrwanie do końca posta.Dzisiaj było długo i wyczerpująco ale tak właśnie miało być.
Post pisany na gorąco.Bez przygotowań i przemyśleń więc mogłam coś pominąć.Trudno :)



poniedziałek, 7 października 2013

Ojca portret własny

Oto on.
Jej tata.
Który pozwala na oglądanie bajek w takiej ilości,że aż samo dziecko pada z nudów i zasypia
(w ciągu dnia) :P
Który nie krzyczy jak matka a wręcz przeciwnie zawsze wytłumaczy spokojnie i dzieć chodzi jak w zegarku.Nie traci cierpliwości jak matula.

Oto on.
Portret w całości wykonany własnoręcznie jak i podpis również.