"...chwila przerażenia, która dopadła mnie w pociągu, wszechobecna ciemność i myśl: O Boże na pewno zaspałyśmy i przegapiłyśmy Kraków.... Ufff jednak nie, pociąg miał tylko 15minutowe opóźnienie... W końcu wysiadłyśmy w długo oczekiwanym Krakowie, gdzie miałyśmy spędzić dzisiejsze 20godzin przed pociągiem do Warszawy..."
Tak oto zaczął się drugi dzień przygody o której już wcześniej pisałam.
Kraków nie dość, że jest piękny sam w sobie, to pogoda, zamglone uliczki na których ledwo było widać czubek nosa dodawały klimat sprzed wieków.
Zawstydzone miasto jednak dało nam szansę zobaczyć się w całej okazałości, blisko przed południem mgła odsłoniła nam budzący się do życia rynek.
Cel:
odwiedzić Zamek
przespacerować się po starym mieście,
posłuchać hejnału,
zmusić smoka do ziania ogniem,
trochę pobłądzić.
Wszystkie punkty wymienione wyżej zostały w pełni wykonane i kolejny punkt ze światowej listy unesco zaliczony (patrz lista marzeń) :)
"Miasto jak zwykle urokliwe. W głowie leci mi piosenka "nocnym pociągiem aż do końca świata" i chciałabym uciec na dłużej niż trzy doby. Dni w podróży są stanowczo za krótkie, za to chwile niezapomniane."
Smok jak stał tak stoi i grzecznie pilnuje naszego Krakowa nad Wisłą
"Wieczór dopadł nas niespodziewanie, wtargnął bezczelnie znów okrywając miasto mgłą"
"Mogę błąkać się po bardziej lub mniej znanych uliczkach. Gubić się i odnajdywać, poznawać bardziej to miasto z każdym mrugnięciem, oddechem, krokiem. Tak by wrócić do domu i móc tęsknić jeszcze intensywniej niż wcześniej."
Z racji tego, że RP trip był strasznie dawno (w lutym) wprowadziłam nową formę opisu na bloga. Otóż większość dzisiejszego postu to moje zapiski z magicznego podróżnego zeszytu, który prowadzę.
Zacznę pojawiać się tu częściej, obiecuję!
"No i dlaczego ktoś raczył mnie takim niespokojnym duchem, który nie może usiedzieć w jednym miejscu"