Tak jak obiecałam wracam do życia blogowego z podwójną siłą, wypoczęta i opalona. Dlatego dzisiaj napiszę o moich ulubieńcach kosmetycznych bez których nie mogłam się obejść na wakacjach.
Nie wiem jak wy ale ja na wakacjach prawie wcale się nie maluję i praktycznie najważniejszymi kosmetykami są te do pielęgnacji ciała a nie do makijażu i tak też było tym razem. Całymi dniami wylegiwałam się nad basenem albo na plaży więc szczególny nacisk kładłam na produkty do opalania oraz po opalaniu i tutaj rewelacyjnie sprawdziły się produkty firmy FLOS-LEK.
Moja skóra jest dość jasna, jednak krem ochronny do opalania SPF 15 FLOS-LEK idealnie się u mnie sprawdził. Krem jest przeznaczony do skóry normalnej, jest wodoodporny, dzięki temu nie musiałam co chwilę tracić czasu na ponowne nakładanie go na ciało. Krem szybko się wchłania i przyjemnie pachnie a do tego nawilża skórę, nawet po prysznicu moja skóra nie była wysuszona. Kremik delikatnie bieli skórę ale wystarczyło lepsze wklepanie go w ciało i było o.k. a przy okazji był masaż gratis :) Krem świetnie się sprawdził jeśli chodzi o ochronę przed słońcem, w ciągu dnia aplikowałam krem około dwóch do trzech razy i to była wystarczająca ochrona. Pomimo że spędzałam na słońcu niemal cały dzień a moja skóra jest dość jasna nie doznałam żadnego poparzenia słonecznego. Jak dla mnie pojemność mogłaby być troszkę większa, bo 100ml na pewno nie wystarczy na tydzień opalania. Jednak ja na pewno kupię ten krem na kolejne wakacje :) Cena to około 20 zł.
Po opalaniu przyszła pora na nawilżenie skóry wystawionej na promienie słoneczne i tutaj moim numerem jeden na wakacjach była Emulsja kojąca firmy FLOS-LEK. Z pośpiechu nie zabrałam żadnego balsamu ani masła, tylko tą emulsję i może to i dobrze bo sprawdziła się rewelacyjnie:) Stosowałam ją każdego dnia, świetne radzi sobie z podrażnieniami, przynosi ulgę i delikatnie chłodzi, a przy tym rewelacyjnie nawilża skórę. Nawet teraz po powrocie używam tylko tej emulsji, wszystkie inne balsamy czy masła na dzień dzisiejszy nie są tak dobre:) Zapach troszkę może odstraszać, jak dla mnie taki jakiś "cukierkowy", na szczęście szybko się ulatnia więc nie jest tak źle. Jak dla mnie niezbędnik wakacyjny numer dwa zaraz oczywiście po kremie do opalania.
Jak już się opaliłam i nawilżyłam to teraz chciałam błyszczeć :P I tutaj świetnie sprawdził się już wcześniej opisywany, idealny jak dla mnie olejek rozświetlający od Pat&Rub, pisałam o nim TU. Smarowałam się nim minimum dwa razy dziennie, pięknie podkreślał opaleniznę a jego wydajność jest niesamowita. Po tygodniowym codziennym używaniu ubytku prawie nie widać, a ja dalej ubolewam że już go nie wykorzystam na wiosnę ponieważ data ważności się kończy jednak już planuje zrobić zapas na przyszły rok :)
Ostatnim kosmetykiem bez którego nie mogłam się obejść na wakacjach był Ochronny balsam do ust L'biotica. Jestem maniaczką nawilżania ust a tym bardziej w słoneczne dni, kiedy usta tego nawilżenia jeszcze bardziej potrzebują. Dlatego z tą malutką 10 ml tubką nie odstawałam się na krok:) Balsam świetnie radził sobie w wysokich temperaturach, długo się utrzymywał co jest dodatkowym atutem, bo nie musiałam co chwilę smarować ust. Do tego balsam ma ochronę SPF30. Balsam delikatnie barwi usta na perłowy kolor, co dla mnie jest kolejną zaletą. Jedyną malutką wadą jest to że ciężko się go wyciska, jednak przy wysokich temperaturach ta wada znika :) Bardzo dobry produkt do ust, który stał się moim numerem jeden w produktach do ust. Cena to około 12 zł.
Gdybym miała wybrać kilka kosmetyków na bezludną wyspę, to właśnie te cztery znalazły by się na czele tej listy:)
Buziaki:*
Gdybym miała wybrać kilka kosmetyków na bezludną wyspę, to właśnie te cztery znalazły by się na czele tej listy:)
Buziaki:*