Idąc za ciosem postanowiłam na szybko do dać kolejną notkę, z kolejnym ukończonym udziergiem.
Zamiast dziergać moje #makenine2018 co i rusz znajduję sobie jakiś KAL albo test w którym koniecznie muszę wziąć udział. Test opisałam w poprzednim poście, teraz czas na KAL :)
Całkiem niedawno Paula opublikowała nowy wzór, na zimową chustę. Bardz mi się spodobał i postanowiłam go wydziergać, ale nie od razu zabrałam się do roboty, raz, że ciągle jeszcze dziergałam Twill&Plain, dwa, na drutach mam Dohne, z mojego #makenine2018, tym razem dla siebie, no i po trzecie, nie mogłam w ogóle się zdecydować na kolor ani jakiej użyć włóczki. Raz chciałam coś bardzo ciemnego, potem zaraz coś białego... Przeglądanie włóczek przez internet zamiast przynieść jakieś szybkie rozwiązanie, tylko mąciło mi w głowie.
Rozwiązanie przyszło samo, przy okazji Marcowego spotkania dziewiarek i dziewiarzy w e-dziewiarce. Miałam okazję obejrzeć kilka kolorów Limy Dropsa w realu, przyłożyć motki do twarzy i wybrać kolor. Dzierganie było szybkie, w przerwach od kardignana, który postanowiłam zblokować w trakcie roboty, żeby sie upewnić, że wychodzi mi właściwy rozmiar. :)
Nie mam żadnych zdjęć na sobie i przed sesją muszę dokładnie przestudiować instrukcję Stephena o noszeniu chust :)